episode one

6K 168 102
                                    

— Idę po driny. — poinformowałam moją przyjaciółkę, a kiedy skinęła głową, ruszyłam w kierunku baru.

Stanęłam przy ladzie i czekałam, aż barman mnie obsłuży, w międzyczasie rozglądając się po lokalu. W Newonce zawsze było dużo osób. Gdy wzięłam napoje dla siebie i Oliwki, ruszyłam z powrotem do szatynki, ale ktoś wpadł na mnie, wylewając zawartość kubków.

— Ja pierdole. — skomentowałam i spojrzałam w dół na swoje ubranie. Dobrze, że mohito było bezbarwne.

— Przepraszam najmocniej. — odezwał się sprawca zajścia. — Chodź, postawię ci nowe.

Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na chłopaka. Kojarzyłam ten głos. Zaczął mnie ciągnąć w kierunku baru.

— Studiujesz może medycynę? — zwróciłam się do niego, kiedy czekaliśmy, aż brunet przygotuje napoje dla osób przed nami. Byłam pijana, na trzeźwo w życiu bym nie spytała, ale wydawał mi się tak dziwnie znajomy, że nie mogłam wytrzymać. Spojrzał na mnie z konsternacją.

— Co? Nie. — prychnął. — Co mam zamówić?

— Sama zamówię, bez przesady. Na razie muszę iść do łazienki, więc...

— Mam tu za darmo, odjebałem to naprawię, luz. Do toalety się nie dopchasz, wezmę cię na backstage. — wzruszył ramionami, a ja otworzyłam szerzej oczy.

— Powodzi się.

Gdy dostałam nowe mohito, chłopak zaczął mnie gdzieś prowadzić. Właściwie nie było to zbyt rozsądne z mojej strony, że z nim poszłam i jeszcze zostawiłam przyjaciółkę, ale w tym momencie niewiele mnie interesowało.

— Tam zawsze są prowadzone audycje. — wskazał palcem na lewo. — Tu masz łazienkę.

— Pracujesz tu? — zapytałam, kiedy wyszłam z pomieszczenia, a on pokiwał głową. — Wow, fajnie.

Upiłam łyka drinka.

— Właściwie to teraz trwa jedna i no, jestem prowadzącym. — zaczął, a ja spojrzałam z zainteresowaniem, czekając, aż coś jeszcze powie. Tylko, że on milczał.

— Aha, boże. Sory, już sobie idę, nie przeszkadzam. — powiedziałam, po ogarnięciu sytuacji i ruszyłam przed siebie.

— Nie w tą stronę. — parsknął, a ja zawstydziłam się lekko i zmieniłam kierunek.

Dobrze, że on też nie wydawał się trzeźwy.

— Dzięki, cześć.

— Chwila, przypomnij jak masz na imię, bo nie pamiętam. — zatrzymał mnie, więc odwróciłam się w jego stronę.

— Nie mówiłam. — skrzywiłam się. — Helena.

Skinął głową, na znak, że rozumie, a ja ruszyłam do mojej przyjaciółki. Zobaczyłam ją gadającą z jakimś chłopakiem i szybko go od niego odciągnęłam.

— Gdzie ty byłaś? I gdzie mój drink? — wypaliła od razu, a ja lekko jęknęłam.

— Czy jakiś nasz znajomy nie pracuje w Newonce? — zwróciłam się do Oliwki, całkowicie ignorując jej pytania.

— Co? Nie wiem. Jestem głodna, więc pij szybko i idziemy na kebsa. — westchnęłam i upiłam dużego łyka z kubka.

Oczywiście, przedłużyło nam się w barze i wyszłyśmy dopiero grubo po pierwszej. Chodziłyśmy pijane po ulicach Warszawy, zajadając się falafelem na cienkim cieście, kiedy stwierdziłyśmy, że wracamy się bawić.

— A tego nie zamykają już? — zwróciłam się do szatynki, a ona wzruszyła ramionami.

Zamykali.

bawić nie kochać | Jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz