Siedziałam pijana na blacie w mieszkaniu jednego ze znajomych Oliwki, którego słabo znałam. Dookoła było sporo osób i wszyscy wyglądali, jakby dobrze się bawili.
W pewnym momencie zeskoczyłam na podłogę, bo dostałam jakiegoś olśnienia i ruszyłam do sypialni.Niestety ktoś tam był.
— Przepraszam. — jęknęłam i zakryłam oczy dłonią.
Chwilę później znalazłam się w łazience i przekręciłam zamek w drzwiach. Oparłam się o zlew i spojrzałam na swoje odbicie. Wypiłam naprawdę dużo.
Zaśmiałam się do siebie i poprawiłam włosy, po czym wyjęłam telefon i wybrałam numer Janka.— Co tam? — odezwał się, gdy odebrał.
— Wiesz, że to bez sensu? — wypaliłam, nawet się z nim nie witając. Od alkoholu, kręciło mi się w głowie i straciłam na chwilę równowagę, przez co uderzyłam w plastikowe miski na pranie, a następnie zrzuciłam jakiś szampon, który stał na wannie.
— Co to było? — zignorował moje słowa blondyn.
— Hm? Nic. — powiedziałam natychmiast i usiadłam na podłodze. — Powiedziałam coś.
— Ale nic nie zrozumiałem. — westchnął ciężko.
— Nasza relacja. Jest nadal bez sensu. — wzruszyłam ramionami, zapominając, że nie może mnie teraz zobaczyć. Lekko plątał mi się język, ale patrząc na mój stan, nie było źle. — Do niczego nie prowadzi.
— Jesteś tak pijana... — skomentował, co lekko mnie zirytowało.
— No i co? Jestem szczera, Janek. Do dupy to jest. — nie dawałam za wygraną.
— Pogadamy jutro, jeśli nie będziesz zdychać. Uważaj na siebie. — rozłączył się, a ja uniosłam brwi i rozchyliłam usta w wielkim oburzeniu.
Wstałam z ziemi i ruszyłam do salonu, gdzie jakiś szatyn, którego imienia nie pamiętam, zawołał mnie i polał mi wódkę do kieliszka.
— Życie jest chujowe. — powiedziałam, po czym wlałam alkohol do buzi.
— Może źle do niego podchodzisz. — usłyszałam nieznajomy głos obok siebie, kiedy brałam do ręki popitę.
Skrzywiłam się, po części przez te słowa, a po części przez obrzydliwy, gorzki posmak. Spojrzałam w swoje prawo i zobaczyłam bruneta, na oko w moim wieku.
— Hm? — zwróciłam się do niego.
— Życie jest niezłe. — odezwał się, na co zmarszczyłam czoło. — Jak coś ci się w nim nie podoba, to się tego pozbądź albo to popraw.
Ton jego głosu był olewający, ale nie w chamski sposób. Wydawał się być bardzo sympatyczną osobą, ale mówił to, jakby mówił o najnudniejszej rzeczy na świecie.
— To nie jest takie łatwe. — powiedziałam.
— Nie mówię, że jest. Po prostu, nie ma co pozostawać w stagnacji. — wzruszył ramionami. — Jak będziesz otaczać się chujowymi rzeczami, to życie będzie chujowe. Wóz albo przewóz.
Zaśmiał się, a ja patrzyłam na niego z lekką konsternacją.
— Baw się. Ile ty masz lat, żeby tak analizować wszystko?
Byłam pijana i nie powinnam wchodzić z nim w dyskusje.
— To ty prawisz mi morały jakieś. — skomentowałam. — Chcesz zapalić?
Pokiwał głową i wyszliśmy na balkon. Oparłam się o metalową barierkę i odpaliłam szluga, podziwiając Warszawę nocą.
Przerzuciłam wzrok na bruneta i zdałam sobie sprawę, że nie wiem jak ma na imię.— Helena. — podałam mu rękę, a on ją uścisnął, przekładając przed tym papierosa do drugiej dłoni.
— Michał. — posłałam mu lekki uśmiech, a on przerzucił wzrok na unoszący się dym. — Naucz mnie palić pięknie, bo nie umiem...
Zaczął nucić, a ja spojrzałam na niego z szokiem na twarzy.
— Ale masz ładny głos. — stwierdziłam, na co parsknął śmiechem.
— Mam wrażenie, że ja wiem o tobie więcej, niż ty o mnie. To dziwne, ale fajne. Dawno się tak nie czułem.
Moje zmieszanie, z minuty na minutę, rosło coraz bardziej. Michał nie wyglądał, jakby miał zamiar kontynuować.
— Co? — zapytałam po chwili ciszy.
— Rapuję, jestem w tej samej wytwórni, co Janek. — wypalił, a ja zamarłam. — Dobrze trzymamy.
Otworzyłam szerzej oczy, a procenty wyparowały ze mnie w sekundę. Spięłam się i naprawdę nie wiedziałam, co mam zrobić.
— Nie wiedziałam. — odezwałam się. — Nie wchodzę w jego życie zawodowe...
— Wiem, temu to nasze pierwsze spotkanie. Uważam, że to zjebane. Sory. — skomentował, a ja zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego pytająco. — To tylko moja opinia.
— No to ją rozwiń, skoro już wyraziłeś ocenę. — prychnęłam.
— Helena, ty go nie znasz. Nie jestem z wami w tej relacji, ale to się wydaje po prostu nijakie.
Przerzuciłam wzrok na swoje nogi, a następnie znów na chłopaka. Wyrzuciłam peta i odepchnęłam się od barierki.
— Wracam do środka, dzięki za rozmowę. — kiwnął tylko głową, a ja po chwili znalazłam się znów w salonie, gdzie znów wypiłam.
Miałam wyrzuty sumienia, bo wiedziałam, że miał rację. Więc co mogłam zrobić, jak nie zapić to i ponieść się zabawie, żeby o tym jak najszybciej zapomnieć?
Mogłaś, na przykład wrócić do domu, żeby jutro być w stanie z nim o tym pogadać.
Pierwsza opcja wydała się odpowiedniejsza, więc tańczyłam, waliłam kolejki z randomowymi osobami i dziękowałam sobie, że raczej dobrze trzymam się po alkoholu, bo już dawno powinnam zgonować w kiblu.
A później, pamiętam już tylko urywki. Nie wiem, jak to się stało, ale do domu odprowadził mnie Janek. I nie wiem, co mu nagadałam po drodze, ale raczej obudzę się z moralniakiem.
Pochleję, ogarnę i cóż, w sumie to nie wiem co dalej.
// m a t a czyli mata
nie mogę się zdecydować czy zakończenie ma być dobre czy nie, coś czuje ze to będzie zależeć od humoru mojego
CZYTASZ
bawić nie kochać | Jan-rapowanie
Fanfic- Zaczynam podejrzewać, że po prostu na mnie lecisz. - skomentowałam. I pewnie nie będę pamiętać tej rozmowy. - Masz ochotę iść zapalić? - zapytał ze śmiechem, a ja przytaknęłam i wyszliśmy razem na podwórko. I znów paliliśmy najebani, gadaliśmy o...