episode eleven

2.1K 103 66
                                    

Siedziałam pijana na blacie w mieszkaniu jednego ze znajomych Oliwki, którego słabo znałam. Dookoła było sporo osób i wszyscy wyglądali, jakby dobrze się bawili.
W pewnym momencie zeskoczyłam na podłogę, bo dostałam jakiegoś olśnienia i ruszyłam do sypialni.

Niestety ktoś tam był.

— Przepraszam. — jęknęłam i zakryłam oczy dłonią.

Chwilę później znalazłam się w łazience i przekręciłam zamek w drzwiach. Oparłam się o zlew i spojrzałam na swoje odbicie. Wypiłam naprawdę dużo.
Zaśmiałam się do siebie i poprawiłam włosy, po czym wyjęłam telefon i wybrałam numer Janka.

— Co tam? — odezwał się, gdy odebrał.

— Wiesz, że to bez sensu? — wypaliłam, nawet się z nim nie witając. Od alkoholu, kręciło mi się w głowie i straciłam na chwilę równowagę, przez co uderzyłam w plastikowe miski na pranie, a następnie zrzuciłam jakiś szampon, który stał na wannie.

— Co to było? — zignorował moje słowa blondyn.

— Hm? Nic. — powiedziałam natychmiast i usiadłam na podłodze. — Powiedziałam coś.

— Ale nic nie zrozumiałem. — westchnął ciężko.

— Nasza relacja. Jest nadal bez sensu. — wzruszyłam ramionami, zapominając, że nie może mnie teraz zobaczyć. Lekko plątał mi się język, ale patrząc na mój stan, nie było źle. — Do niczego nie prowadzi.

— Jesteś tak pijana... — skomentował, co lekko mnie zirytowało.

— No i co? Jestem szczera, Janek. Do dupy to jest. — nie dawałam za wygraną.

— Pogadamy jutro, jeśli nie będziesz zdychać. Uważaj na siebie. — rozłączył się, a ja uniosłam brwi i rozchyliłam usta w wielkim oburzeniu.

Wstałam z ziemi i ruszyłam do salonu, gdzie jakiś szatyn, którego imienia nie pamiętam, zawołał mnie i polał mi wódkę do kieliszka.

— Życie jest chujowe. — powiedziałam, po czym wlałam alkohol do buzi.

— Może źle do niego podchodzisz. — usłyszałam nieznajomy głos obok siebie, kiedy brałam do ręki popitę.

Skrzywiłam się, po części przez te słowa, a po części przez obrzydliwy, gorzki posmak. Spojrzałam w swoje prawo i zobaczyłam bruneta, na oko w moim wieku.

— Hm? — zwróciłam się do niego.

— Życie jest niezłe. — odezwał się, na co zmarszczyłam czoło. — Jak coś ci się w nim nie podoba, to się tego pozbądź albo to popraw.

Ton jego głosu był olewający, ale nie w chamski sposób. Wydawał się być bardzo sympatyczną osobą, ale mówił to, jakby mówił o najnudniejszej rzeczy na świecie.

— To nie jest takie łatwe. — powiedziałam.

— Nie mówię, że jest. Po prostu, nie ma co pozostawać w stagnacji. — wzruszył ramionami. — Jak będziesz otaczać się chujowymi rzeczami, to życie będzie chujowe. Wóz albo przewóz.

Zaśmiał się, a ja patrzyłam na niego z lekką konsternacją.

— Baw się. Ile ty masz lat, żeby tak analizować wszystko?

Byłam pijana i nie powinnam wchodzić z nim w dyskusje.

— To ty prawisz mi morały jakieś. — skomentowałam. — Chcesz zapalić?

Pokiwał głową i wyszliśmy na balkon. Oparłam się o metalową barierkę i odpaliłam szluga, podziwiając Warszawę nocą.
Przerzuciłam wzrok na bruneta i zdałam sobie sprawę, że nie wiem jak ma na imię.

— Helena. — podałam mu rękę, a on ją uścisnął, przekładając przed tym papierosa do drugiej dłoni.

— Michał. — posłałam mu lekki uśmiech, a on przerzucił wzrok na unoszący się dym. — Naucz mnie palić pięknie, bo nie umiem...

Zaczął nucić, a ja spojrzałam na niego z szokiem na twarzy.

— Ale masz ładny głos. — stwierdziłam, na co parsknął śmiechem.

— Mam wrażenie, że ja wiem o tobie więcej, niż ty o mnie. To dziwne, ale fajne. Dawno się tak nie czułem.

Moje zmieszanie, z minuty na minutę, rosło coraz bardziej. Michał nie wyglądał, jakby miał zamiar kontynuować.

— Co? — zapytałam po chwili ciszy.

— Rapuję, jestem w tej samej wytwórni, co Janek. — wypalił, a ja zamarłam. — Dobrze trzymamy.

Otworzyłam szerzej oczy, a procenty wyparowały ze mnie w sekundę. Spięłam się i naprawdę nie wiedziałam, co mam zrobić.

— Nie wiedziałam. — odezwałam się. — Nie wchodzę w jego życie zawodowe...

— Wiem, temu to nasze pierwsze spotkanie. Uważam, że to zjebane. Sory. — skomentował, a ja zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego pytająco. — To tylko moja opinia.

— No to ją rozwiń, skoro już wyraziłeś ocenę. — prychnęłam.

— Helena, ty go nie znasz. Nie jestem z wami w tej relacji, ale to się wydaje po prostu nijakie.

Przerzuciłam wzrok na swoje nogi, a następnie znów na chłopaka. Wyrzuciłam peta i odepchnęłam się od barierki.

— Wracam do środka, dzięki za rozmowę. — kiwnął tylko głową, a ja po chwili znalazłam się znów w salonie, gdzie znów wypiłam.

Miałam wyrzuty sumienia, bo wiedziałam, że miał rację. Więc co mogłam zrobić, jak nie zapić to i ponieść się zabawie, żeby o tym jak najszybciej zapomnieć?

Mogłaś, na przykład wrócić do domu, żeby jutro być w stanie z nim o tym pogadać.

Pierwsza opcja wydała się odpowiedniejsza, więc tańczyłam, waliłam kolejki z randomowymi osobami i dziękowałam sobie, że raczej dobrze trzymam się po alkoholu, bo już dawno powinnam zgonować w kiblu.

A później, pamiętam już tylko urywki. Nie wiem, jak to się stało, ale do domu odprowadził mnie Janek. I nie wiem, co mu nagadałam po drodze, ale raczej obudzę się z moralniakiem.

Pochleję, ogarnę i cóż, w sumie to nie wiem co dalej.


// m a t a czyli mata
nie mogę się zdecydować czy zakończenie ma być dobre czy nie, coś czuje ze to będzie zależeć od humoru mojego

bawić nie kochać | Jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz