episode four

2.8K 122 100
                                    

Od naszego ostatniego wyjścia na wino z Jankiem, minął miesiąc. Nie mogę powiedzieć, że było mi przykro, bo byłam zbyt przyzwyczajona do tego, że ludzie odchodzili. Nie zdążyłam nawet się przywiązać.
Mogłam jedynie z triumfem powiedzieć mojej przyjaciółce ‚a nie mówiłam?'.

Wychodziłam z pracy, kiedy zadzwonił mój telefon. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc znajomy numer na wyświetlaczu.

— Hej, Hela. — usłyszałam głos w słuchawce.

— Mój kochany Aleksander, w końcu się odezwał. — powiedziałam ze śmiechem.

Prawdę mówiąc, nie pamietam czasów, kiedy nie znaliśmy się z Aleksem. Był moim bratem od innej matki, a dopóki nie wyprowadziliśmy się na studia, byliśmy nierozłączni.

— Przenocujesz mnie, jak przyjadę z Gdańska tam do ciebie? Dawno się nie widzieliśmy. — wypalił, a ja aż pisnęłam z radości.

— Boże, tak. Kiedy? Powiem Oliwce, ucieszy się. Jezu, muszę ci tyle opowiedzieć...

Z szatynką chodziłam do gimnazjum i tam się zaprzyjaźniłyśmy. Później poznałam ją z chłopakiem i dosłownie wszystko robiliśmy we trójkę.

— W piątek wieczorem? — zaproponował. Idealnie, mój ostatni dzień pracy. Zostawał mi ponad tydzień wolnego przed powrotem na studia.

— Super.

Tak, jak zapowiedział, brunet przyjechał na weekend. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tego potrzebowałam.

— Nie macie ochoty pojechać nad morze? — wypalił, gdy leżeliśmy rozwaleni na kanapie i popijaliśmy już drugie wino. Zmarszczyłam czoło i podniosłam się lekko. — Ostatnio byłem w Chałupach ze znajomymi i było tak zajebiście.

— Kiedy? — dopytałam.

— Teraz. — zabrała głos moja przyjaciółka, śmiejąc się.

— Okej. — wstałam i ruszyłam do swojego pokoju, gdzie zaczęłam pakować rzeczy do torby.

I my naprawdę po pierwszej wsiedliśmy w pociąg, a wschód słońca przywitaliśmy już na Helu. Każdy z nas, zbyt pochopnie podejmował decyzje po pijaku.

Aleks w międzyczasie zarezerwował nam domek, a kiedy się w nim znaleźliśmy, nie minęła chwila i już wszyscy spaliliśmy.

W południe odwiedziliśmy sklep, bo musieliśmy mieć co jeść, a później łaziliśmy po okolicy.

— Oli... — zaczęłam, kiedy brunet chciał mnie wrzucić do wody. Skrzywił się lekko, ale nic nie powiedział. Moim największym przywilejem było to, że mogłam go nazywać, jak tylko chciałam. Spojrzałam nagle w bok i zamarłam. — Nie, nie, no nie. To jest jakiś żart.

Otworzyłam szerzej oczy i zaczęłam ciągnąć moich przyjaciół, ale sama nie wiedziałam gdzie.

— Helena, ty jesteś normalna? — zapytała mnie Oliwka, zatrzymując się nagle, a ja zmroziłam ją wzrokiem.

— Janek. — powiedziałam cicho i kiwnęłam lekko głową w stronę blondyna.

— O, kurwa. — zaśmiał się Aleks. — Jeśli wy nie jesteście sobie przeznaczeni, to ja nie wiem.

— Co ja mam robić? — powiedziałam z paniką w głosie, a oni wzruszyli ramionami. Odwróciłam się w stronę Pasuli i ponownie, był to mój błąd.

Ja już nie mam siły.

— Helena? — odezwał się z szokiem wypisanym na twarzy. Podszedł do nas. — Hej, Oliwka.

Dziewczyna skinęła lekko głową, a Jan przeniósł wzrok na mojego przyjaciela i podał mu rękę.

— Hela, możemy zamienić słowo? — zwrócił się do mnie zmieszany, a po jego tonie wiedziałam, że to może nie być przyjemna rozmowa.

Odeszliśmy na bok, a ja westchnęłam, mówiąc, żeby zaczął.

— Co ty tu, kurwa, robisz? — wypalił tak oschle, że aż mnie zamurowało.

— Dlaczego ty się do mnie prujesz? —prychnęłam.

— Ty mnie stalkujesz? Nie wiem, jesteś jakąś fanką pojebaną, że najpierw cały czas spotykaliśmy się w Newonce, a teraz w jebanych Chałupach? — zaczął się do mnie rzucać, a ja otworzyłam szeroko oczy i nie dowierzałam, że to się dzieje naprawdę.

— Słucham, kurwa? Walnij się w łeb, poważnie. Do Newonce chodzi milion osób, a tu przyjechałam, bo Aleks powiedział, że ostatnio dobrze się tu bawił. Nie wiem, za kogo ty się uważasz, ale nawet jeśli byłabym twoją wielką fanką, to współczuje im, że takie masz podejście. Przypominam, że to raczej ty inicjujesz większość rzeczy między nami. — broniłam się, nadal nie wiedząc, czy to mi się nie śni. — Ty jesteś nienormalny, poważnie.

Milczał i skanował moją twarz, chyba myśląc co odpowiedzieć.

— Po prostu, ktoś mi coś powiedział i... — złagodniał, a ja się zaśmiałam, co lekko go rozproszyło.

— Ktoś ci coś powiedział? — powtórzyłam pod nosem, a następnie spoważniałam, a mój ton kipiał zawodem. — To było słabe, Janek.

Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do moich przyjaciół, którzy z zainteresowaniem wpatrywali się w naszą dwójkę. Chcieli coś powiedzieć, ale podniosłam rękę, na znak, że mają być cicho.

— Idziemy się najebać. — wzięłam ich pod rękę i zaczęłam ciągnąć w stronę sklepu, w którym nie tak dawno byliśmy.

I faktycznie, nie musiałam długo czekać, żebyśmy siedzieli na kocu na plaży, popijając smakową soplicę, na zmianę z zimnym piwem. Dużo dziś nie zjedliśmy, więc procenty szybko nam weszły, ale z tą dwójką nie umiałam się źle bawić.

Miałam szczęście, że ich poznałam.

W końcu zaszło słońce, a my przenieśliśmy się na drewniany pomost, z którego podziwialiśmy gwiazdy.

— Powiesz co się stało? — zapytała w końcu Oliwia, a ja jęknęłam. Przeturlałam się na brzuch i zaczęłam mówić o naszej rozmowie z Janem.

— Więc podsumowując, jest zjebany. — skomentowałam ze śmiechem. — Ale na koniec był tak zmieszany, żałujcie, że nie widzieliście...

— Mogę go zabić? — spytał poważnie Aleks, a ja walnęłam go w ramię.

— Ja nie będę cię odwiedzać w więzieniu. — odpowiedziałam.

— Chcę stanąć w twojej obronie, a ty zero wdzięczności. Żenada. — wywrócił oczami, a ja uśmiechnęłam się szeroko i objęłam go, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. — Teraz to sobie możesz.

— Szkoda. — podsumowała szatynka, a ja przytaknęłam.

Mamy i słabsze i lepsze dni.

// spina na lepszy dzień ;**

bawić nie kochać | Jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz