episode fifteen

2.7K 111 71
                                    

Nie płakałam. Nie mogłam.
Przeżyliśmy tyle momentów, których nie przeżyłam i nie przeżyję z nikim innym.
Zawsze potrzebowałam czegoś innego i ta relacja do tych innych rzeczy się zaliczała.

Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo potrzebna mi była ta rozmowa. Pozbyłam się dużego ciężaru i przezwyciężyłam swój lęk przed otworzeniem się. To był ogromny krok i czułam, że mam szansę na ruszenie do przodu.
Szkoda, że zakończyła też naszą znajomość,
ale widocznie tak musiało być. Czasami niektóre osoby są w naszym życiu, żeby nas czegoś nauczyć i zniknąć.

Zaczęła się jesień i póki co, była to ta złota, polska jesień. Kolorowe liście mieniły się w słońcu, a ja obserwowałam je przez okno, jadąc na uczelnię.
Mijałam tyle znajomych miejsc, a każde kolejne wspomnienie, witałam z uśmiechem na twarzy.

Bo przeżyłam z tym blondynem, naprawdę piękne chwile.

Zrozumiałam przez te miesiące, że nie skończyłam jeszcze nawet dwudziestu lat. Miałam całe życie na analizowanie wszystkiego, ale czemu miałam je na to marnować. Czy nie powinnam teraz przeżywać najpiękniejszych momentów, które jako starsza osoba będę wspominać z tęsknotą?
Odkryłam to, co cały czas tkwiło we mnie. Nie chciałam kochać, tylko się bawić.

Czym w ogóle była samotność? Zawsze myślałam, że to brak drugiej osoby, ale przez ostatni czas, zdałam sobie sprawę, że można być bardziej samotnym, przebywając z ludźmi,  niż będąc samym.
Nie wszystko stało się od razu. Najpierw poznałam siebie. Później polubiłam. W końcu pokochałam.
Tak chyba powinny działać relacje. Ja zbudowałam dobrą relację z samą sobą.

Jako ludzie, mamy tendencje do wydawania własnej oceny, bez poznania sytuacji, osoby. Mamy to tak zakorzenione, że zawsze myślałam, że po prostu tak muszę. Okazało się, że nic nie muszę.
W dwa miesiące przeżyłam ogromny progres, dużo większy, niż łącznie przez ostatnie dziewiętnaście lat.

Zdałam sobie sprawę też z najważniejszego. Chciałam się wyprowadzić ze swojego miasta, aby zacząć od nowa i odepchnąć przeszłość. Naprawdę mogłam to zrobić, nawet jeśli zaczynałam już swój trzeci rok. Bo co? Wyjdę na idiotkę przed osobami, które nie mają pojęcia o tym co przeżyłam?

— Hej. — odezwałam się do dziewczyny, która zajęła już swoje miejsce w sali wykładowej.

— Cześć. — posłała mi uśmiech.

— Nigdy nie gadałyśmy, a wydajesz się przesympatyczna. — wystawiłam dłoń w jej stronę, a ona ją uścisnęła. — Helena.

— Hania. Bardzo mi miło, serio... Zaraz przyjdzie jeszcze paru moich znajomych, zapoznam cię. Zawsze chciałam zagadać, ale jakoś głupio. — zaśmiała się.

I tak zapoznałam się z moimi, jak się okaże później, przyszłymi przyjaciółmi.

Wychodziłam ze swojej strefy komfortu. Tak się tego bałam, a dzięki temu zyskałam nowe relacje.
Bo nie wszystkie muszą być złe.

I to już było dobre zakończenie mojej historii z Jankiem.

Poznawałam chłopaków, ale każdemu brakowało tego czegoś.
Któregoś razu wracałam do domu i popijałam kawę, kiedy zdałam sobie sprawę, dlaczego.
Nie chciałam tylko kochać, a jedyną osobą, która to rozumiała, zakończyła naszą relację.

Czasami potrzeba naprawdę dużo czasu, żeby coś w naszej głowie zaskoczyło i żebyśmy zobaczyli coś z innej perspektywy. Kiedy ja tego doświadczyłam, prawię wyplułam swój napój.
Zawróciłam się na pięcie i ruszyłam pod znany mi adres.

On nie zakończył tej relacji. On nigdy nie powiedział, że nie jestem wystarczająca.

Powiedział, że jestem sobą. Powiedział, że to on zawsze walczył o naszą relację. Powiedział, że jestem dla niego ważna.

Gdy znalazłam się pod jego klatką, z budynku wychodziła właśnie staruszka z psem. Przytrzymałam jej drzwi, po czym stanęłam przed windą, a wyświetlacz informował, że jest na najwyższym piętrze. Nie miałam czasu na nią czekać.
Zaczęłam wbiegać po schodach, a z każdym minionym stopniem, do mojej głowy wpadała następna myśl.

Prawdę mówiąc, nie wiedziałam, czy przez te miesiące, sobie kogoś nie znalazł. Nie wiedziałam, czy nie stwierdził, że ta relacja była błędem. Nie wiedziałam nawet, czy jest w domu. Ale wiedziałam jedno.

Co ma być, to będzie.

Nacisnęłam dzwonek, gdy tylko był w zasięgu mojej dłoni. Stresowałam się. Bardzo.
Chciałam już odchodzić, gdy usłyszałam przekręcanie zamka, a następnie drzwi się uchyliły i w progu stanął Jan.
Uśmiechnęłam się szeroko, ale jego mina przedstawiała tylko konsternację.

— Do trzech razy sztuka? — zaśmiałam się i wystawiłam dłoń w jego kierunku. — Jestem Helena.

Oczekiwanie, aż ją uściśnie trwało wieczność. Sekunda, była miesiącem, a z każdą kolejną minioną chwilą, moja mina pokazywała coraz mniej radości. Gula w gardle rosła i dusiła mnie coraz bardziej, a brzuch zaczynał mnie boleć.
Miałam ją już opuścić, gdy poczułam jego dotyk.

— Janek.

Choć czasem bywam draniem, to cię naprawdę lubię, dobrze się z tobą bawię i cię dziś potrzebuję.


// KONIEEC

Nie mogłam się zdecydować, czy zakończenie ma być szczęśliwe czy nie, więc tą kwestię zostawiam wam
Pod wieloma względami na pewno jest dobre, ale czy z ich relacji w końcu wynikło coś poważnego i zdrowego?.. (niewiadomo czy Jan sobie poukładał wszystko tak dobrze, jak Hela;pp)

Te opowiadanie było dla mnie niesamowicie męczące psychicznie, dużo szczerych rzeczy tu jest
Nie mam planów na następną historię, ta nie doczeka się kontynuacji
Wrócę! Ale nie wiem kiedy, bo muszę odpocząć
Może wrócę z kolejną historią z Janem, może nie będzie to fanfiction, a może będzie to o kimś innym(o kim byście chcieli???)

Dziękuję wam bardzo za każde wyświetlenie, komentarz, gwiazdkę
Cieszę się, że przeżywaliście to razem z bohaterami, często nawet bardziej niż ja...

Buziaki dla was jesteście prze!!!!!

bawić nie kochać | Jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz