episode eight

2.4K 110 71
                                    

Zjeżdżałam windą, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Byłam zmęczona.
Wyszłam na zewnątrz i uderzyło we mnie zimne, styczniowe powietrze.

No, a dodatkowo była noc.

— Hela, tęskniłem. — podszedł do mnie pijany Jan i zaczął obdarowywać mnie pocałunkami. Zacisnęłam powieki i odsunęłam się, a następnie pokręciłam głową. Blondyn zmarszczył czoło.

— Co chciałeś? — zapytałam, nawiazując do naszej rozmowy sprzed chwili, kiedy kazał mi zejść do niego, bo ma ważną sprawę.

— Cię zobaczyć. — wzruszył ramionami, a ja westchnęłam.

— A tak serio?

— Hela, jesteś cudowną dziewczyną, co w tym dziwnego? — odpowiedział, a ja aż się skrzywiłam, na jego nietrzeźwy ton. Czuć było od niego alkohol na kilometr. Wywróciłam oczami.

Ciężko było nic do niego nie czuć.

— Janek, jestem zmęczona... — powiedziałam, a jego mina lekko się zmieniła.

— Przepraszam, nie powinienem. Leć do domu. — zaczął, a mnie ogarnęły lekkie wyrzuty sumienia. Byłam trochę zbyt oschła.

— A ty, co będziesz robić? — spytałam, a on wzruszył ramionami. Przerzuciłam wzrok na swój blok, a następnie z powrotem na Jana. Oliwki nie było w domu. — Jest późno, jak chcesz to możesz spać u mnie.

Zawsze ulegałam.

Wiedziałam, że powoli wsiąkam w tą relacje. Coraz bardziej czekałam, aż napisze i częściej o nim myślałam. Ja chyba po prostu lubiłam toksycznych chłopców.

Chciałam się odciąć i to zakończyć. Naprawdę, bardzo. Tylko, że nie potrafiłam i gdy tylko chciał się spotkać, byłam gotowa w pięć minut.

Któregoś razu, siedzieliśmy na ławce, jak zwykle, pijąc wino i paląc szlugi, mimo że nadal była zima. Moje dłonie były już czerwone od mrozu.

— Wiesz, że ta relacja jest popieprzona i nie może tak być? — zwróciłam się do niego, po czym upiłam łyka z butelki.

— Czemu? — zapytał, a ja zmarszczyłam czolo i na niego spojrzałam. Zabrał ode mnie alkohol.

Okej, czas to odbić tak, żebym nie musiała mówić konkretów.

— A według ciebie, na czym polega nasza relacja? — uniosłam brwi, a on wzruszył ramionami.

— Jesteśmy znajomymi.

— A, okej. — powiedziałam obojętnym tonem, z zamiarem zakończenia tej rozmowy.

— No, a nie? — dopytał, a ja się spięłam.

Procenty robią swoje, więc...

— No, nie wiem. Z każdą znajomą się tak zachowujesz? Ja na przykład nie. — przerzucił wzrok z ziemi na mnie i znów wzruszył ramionami. — Z każdą sypiasz, całujesz się najebany? Dzwonisz, bo potrzebujesz poczuć się mniej samotny?

— Hela, chyba trochę...

— Nie, Janek. Pierdolę to, naprawdę. — niezdarnie wstałam z ławki i otrzepałam spodnie. — Dzięki za wieczór, cześć.

— Helena, przestań... — uslyszałam za sobą, ale nawet się nie odwróciłam.

Kierowałam się przed siebie i jedyne czego potrzebowałam, to aby znaleźć się już w swoim mieszkaniu. Byłam zmarznięta, pijana i było mi najzwyczajniej w świecie przykro.

Podczas drogi powrotnej, w mojej głowie kłębiły się różne myśli i mimo alkoholu, doszłam do mądrych wniosków. I wtedy poczułam, że ostatnie wydarzenia pomogły mi trochę pogodzić się z przeszłością. Szkoda, że trauma została.
To, że w jakimkolwiek stopniu się na niego otworzyłam, było czymś dużym dla mnie i zdecydowanie tego żałowałam.

Mogłam po prostu nie iść z nim na ten backstage, gdy wylał na mnie drinka albo wrócić do domu, zamiast wtedy w nocy, zostać z nim w Newonce. Dosłownie, na co ja liczyłam?

W tym momencie, czułam się jak największa idiotka. Jak taka fanka, która liczyła, że jej idol ją pokocha. Mimo tego, że od początku się na nic nie nastawiałam, to mieliśmy kontakt już z pół roku i zdecydowanie wybiegało to poza zwykłą znajomość. Niezłapanie jakichkolwiek uczuć, było niemożliwe.

W końcu dotarłam do domu, zbliżała się druga w nocy. Weszłam do mieszkania, a w korytarzu po chwili pojawiła się moja przyjaciółka.

— Jak tam? — zapytała, a ja zdjęłam kurtkę, spojrzałam na nią i ruszyłam w kierunku łazienki. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Uderzyłam z niemałą siłą we włącznik światła.

— Źle. — odpowiedziałam i zamknęłam się w pomieszczeniu. Marzyłam tylko o tym, żeby się umyć, zmyć makijaż i położyć.

I tak też zrobiłam.

Leżałam wtulona w poduszkę, gdy uslyszałam kroki. Oliwka usiadła obok mnie i zaczęła głaskać mnie po głowie.

— Zaparzyłam ci melisę. — powiedziała i usłyszałam, jak stawia kubek na szafce obok. —Nie będę cię męczyć, powiesz, jak będziesz chciała, ale wypij, to może zaśniesz.

Przekręciłam się w jej stronę i podziękowałam, a następnie wtuliłam w jej brzuch, kładąc głowę na jej udach. Przeniosła dłoń na moje plecy i zaczęła kręcić na nich jakieś kształty.

I naprawdę mnie uspokoiła.

Jedyna potrzeba to spokój i sen.



// mam zastój i napisane pół kolejnego rozdziału i od paru dni nie mogę nic dopisać totalnie, wiec nie wiem czy jutro się pojawi kolejna część
i w sumie pojutrze tez....
póki co łapcie dzisiejszy, buziaki

bawić nie kochać | Jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz