episode thirteen

2.1K 98 6
                                    

Zaciągnęłam się używką, a dym otulił moje płuca. Spojrzałam w dół i kopnęłam niewielki kamyk.

— Jakoś o pierwszej będziemy spadać. — odezwał się Jan, więc uniosłam wzrok na niego i skinęłam głową. — Chcesz wracać do domu, czy idziemy chlać dalej?

— Możemy gdzieś jeszcze skoczyć. — wzruszyłam ramionami i strzepałam popiół na ziemię, a między nami znów zapanowała cisza, którą zagłuszała muzyka i ludzie bawiący się w Newonce. — Zaraz będzie rok jak się znamy.

— Mocny rok. — zaśmiał się, a ja prychnęłam. — Przez połowę tego czasu, się do siebie nie odzywaliśmy.

Westchnęłam ciężko, ale przyznałam mu rację. Mimo wszystko, spędziliśmy naprawdę masę cudownych chwil i przeprowadziliśmy setki rozmów.
Wyrzuciłam peta i cofnęłam się, aby oprzeć się o murek, ale straciłam równowagę, przez co lekko się zachwiałam, a następnie zaśmiałam.

— Jestem najebana. — powiedziałam, a on uśmiechnął się pod nosem.

— Dzięki za info. — skomentował i podszedł do mnie bliżej, przykładając szluga do ust. — Ja też.

Skanowałam jego twarz, jakby była najbardziej interesująca rzeczą na świecie, a w mojej głowie kłębiły się różne myśli.

— Jakoś inaczej się przy tobie czuję. — wypaliłam, a on zmrużył oczy. — Swobodnie. Jestem jakaś inna, ale mimo wszystko, jestem sobą. Nie wiem, nie umiem tego opisać.

Spojrzałam mu w oczy. Nie znasz go.

Nie wiem, jak to się stało, ale w ułamku sekundy Jan wyrzucił swojego papierosa i złączył nasze usta w pocałunku. Albo to może ja przyciągnęłam go do siebie.
Fakt był taki, że właśnie się całowaliśmy, pierwszy raz od stycznia.

Pół roku.

Nie umiałam tego ubrać w słowa, ale w tym momencie, jakby uleciała ze mnie część bólu. Ta pustka, spowodowana samotnością, została wypełniona.
Pomimo alkoholu, który zaburzał racjonalne myślenie, słyszałam ten alarm z tyłu głowy, który przypominał mi o wszystkim.

Ty go nie znasz.

Umiem poznać chłopaka, który tęskni za byłą.

Wykorzystujemy siebie nawzajem.

W innych okolicznościach, może bym uciekła, ale byłam pijana. Nawet siłą by mnie nie zabrali.

Później, jak gdyby nigdy nic, wróciliśmy na audycję, ale okazało się, że na zewnątrz byliśmy dłużej niż sądziliśmy i pierwsza zastała nas naprawdę szybko.
Chłopcy pożegnali się ze słuchaczami i ogarnęli to, co mieli przed wyjściem ogarnąć, po czym zaczęła się zabawa. Teraz nic ich nie ograniczało.

Obudziłam się i przetarłam oczy, po czym zdałam sobie sprawę, że to nie jest moje mieszkanie. Zerwałam się do pozycji siedzącej, aby zdać sobie sprawę, że jestem u Jana. Blondyn leżał rozwalony na łożku, obok mnie.
Wstałam i zobaczyłam, że mam na sobie jego koszulkę. Zestresowałam się.

— Janek. — szepnęłam i zaczęłam go szturchać, ale bezskutecznie. — Janek!

— Co jest? — zapytał zaspanym głosem. — Helena, co się dzieje?

— Nie wiem, ale chcę do domu. Przespaliśmy się? — wypaliłam, a on spojrzał na mnie jak na wariatkę, a następnie zjechał wzrokiem.

— Nie wiem. Chyba nie. Może? Nie wiem...

Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu.

— Moje ubrania są złożone, więc na pewno nie. — uspokoiłam samą siebie, chociaż tak naprawdę nie byłam pewna. Dopiero wtedy, zdałam sobie sprawę, że mam kaca, a ból głowy uderzył ze zdwojoną siłą. — Masz tabletki?

Przytaknął i wstał, po czym udał się do kuchni, a ja ruszyłam za nim. Wypiłam przeciwbólowe i westchnęłam ciężko.

— Idę się doprowadzić do porządku. Mam nadzieję, że nie będziesz zły, jak pożyczę koszulkę.

Weszłam do łazienki i przekręciłam zamek. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i jęknęłam. Dramat.
Odkręciłam kran i zwilżyłam dłonie, aby następnie opłukać twarz. Przebrałam się w jeansy, które miałam wczoraj na sobie i związałam włosy w niskiego koka.

Do mojej głowy docierały wspomnienia z minionej nocy.
Całowaliśmy się tyle razy, że to cud, jeśli się nie przespaliśmy.

Miałam ochotę zwymiotować. Przez alkohol, moralniaka i stres.

— Lecę. — poinformowałam blondyna, a on pokiwał głową. Wzięłam swoją torebkę z kanapy, a chłopak odprowadził mnie do drzwi — Dzięki za wczoraj i przenocowanie i w ogóle...

Czułam się po prostu dziwnie. Było mi głupio, byłam zmieszana i naprawdę potrzebowałam znaleźć się w swoim łożku.

Wyszłam na zewnątrz i uderzyło we mnie poranne powietrze. Ludzie spieszyli się do pracy, a ja wracałam do domu na kacu.
Wyjęłam paczkę z torby i wyjęłam papierosa, a następnie odpaliłam.

Bo jesteśmy prości, chcemy mieć te przyjemności.

bawić nie kochać | Jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz