— Osiemnasta. — skomentowała moja koleżanka z pracy, a ja spojrzałam na nią, a następnie na zegarek.
— W końcu. — jęknęłam i ruszyłam na zaplecze kawiarni, a następnie do łazienki.
Przekręciłam zamek i oparłam się o zlew. Powiedzieć, że byłam wykończona to nic nie powiedzieć. Zdjęłam fartuch i odepchnęłam się lekko, aby po chwili oprzeć się o ścianę i zsunąć się po niej na podłogę. Wyjęłam telefon, a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
Czułam się, jakby plecy łamały mi się w pół.
do Oliwka: jestes zajęta?
od Oliwka: nie
do Oliwka: przyjedziesz po mnie błagam
od Oliwka: zaraz będę
Wiedziałam, że czas się nastawiać na dyskusję w samochodzie.
Przez cały pierwszy rok studiów nie pracowałam, więc kiedy zaczęły się wakacje, od razu się zatrudniłam. Dziesięć godzin dziennie na nogach i średnia atmosfera dawały w kość, ale dzięki dużemu ruchowi i długiej zmianie, naprawdę dobrze zarabiałam.
Moja przyjaciółka przeprowadziła się do Warszawy razem ze mną nie po to, żeby studiować, tylko żeby skupić się od razu na pracy. I wyszło jej to dużo lepiej niż mi.
od Oliwka: jestem
Przetarłam twarz dłońmi i opuściłam lokal, wsiadając do auta.
— Mam już tego dość, Helena. — wypaliła od razu, na co lekko jęknęłam. — Pracujesz pięć dni i zawsze w piątki jesteś już w tak złym stanie, że muszę cię odbierać zapłakaną.
— Nie zwolnię się. — odpowiedziałam tylko, na co prychnęła i wyjechała z parkingu.
W domu, od razu wlałam w siebie elektrolity i tabletki przeciwbólowe, a następnie położyłam się spać. Gdy obudziłam się o dwudziestej pierwszej, czułam się o niebo lepiej.
Zrobiłam sobie jedzenie i udałam się do salonu, gdzie na kanapie siedziała Oliwia. Zajęłam miejsce przy stole, a ona spojrzała na mnie.
— Jak się czujesz? — spytała.
— Dobrze, serio. Bardzo dobrze. — odpowiedziałam, pakując widelec do buzi.
— Piątek dziś... — zaczęła, a ja się zaśmiałam. — Robimy coś?
— Możemy.
— Newonce? — zapytała, a ja się skrzywiłam.
Boję się tego spotkania.
— Wolę nie. Możemy iść nad Wisłę? Nie chcę wypierdalać hajsu.
— To możemy na schodki, a później do baru najwyżej. Ja dziś stawiam. — uniosłam lekko brwi.
— Zobaczymy.
Wyszłam z pomieszczenia i wstawiłam naczynia do zlewu, a później zaczęłam się szykować. Nie robiłam mocnego makijażu, więc szybko mi poszło. Przebrałam się w czarne mom jeansy i biały top z długim rękawem i dekoltem w serce. Włosy zostawiłam rozpuszczone i dobrałam złotą biżuterię, po czym poinformowałam moją przyjaciółkę, że jestem gotowa.
Przed dwudziestą trzecią, byłyśmy w uberze, wiozącym nas nad Wisłę, ze smakową soplicą w torbie.
I to nie był dobry pomysł, żeby wypić te pół litra tak szybko.
Byłam już w takim stanie, że nie trzeba mnie było namawiać na nic, bo do wszystkiego byłam chętna jako pierwsza.
Dlatego, po północy wparowałyśmy z szatynką do Newonce baru, od razu kierując się do lady po drinki. Gadałyśmy z każdym, tańczyłyśmy z każdym i naprawdę dobrze się bawiłyśmy.I wtedy stwierdziłam, że pójdę się przewietrzyć. Czułam się, jakby miało od tego zależeć moje życie, więc z impetem odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.
Wpadanie na siebie to powoli nasza tradycja.
— Zaczynam podejrzewać, że po prostu na mnie lecisz. — skomentowałam. I pewnie nie będę pamiętać tej rozmowy.
— Masz ochotę iść zapalić? — zapytał ze śmiechem, a ja przytaknęłam i wyszliśmy razem na podwórko.
I znów paliliśmy najebani, gadaliśmy o bogu, o ludzkiej głupocie i o wszystkim, co tylko przyszło nam akurat do głowy.
A później poszliśmy pić.
A później trzeźwość umysłu odzyskałam, kiedy całowaliśmy się gdzieś na backstage'u. Odsunęłam się i chwyciłam swoją torebkę, która leżała obok. Janek bacznie obserwował każdy mój ruch.
— Muszę się zbierać. — powiedziałam trochę chłodno, a on skinął głową.
Wyszedł razem ze mną i w ciszy wróciliśmy do baru.
— Tym razem, dam ci numer. — odezwał się w końcu, a ja wyjęłam swój telefon i mu go podałam. Wpisał cyfry i zadzwonił do siebie.
— Lecę szukać Oliwki. — powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. — Cześć.
Kolejny dzień przeleżałam w łożku. I znów wmawiałam sobie, że nie będę więcej pić.
Jakoś pod wieczór, przyszedł chłopak mojej przyjaciółki, ale nawet się nie ruszyłam. Wolałabym, żeby nie przychodził.
Przed północą, gdy oglądałam serial, zadzwonił mój telefon.
— Co robisz? — usłyszałam w słuchawce podpity głos Janka.
W sumie, chyba nie slyszałam go trzeźwego.
— Nic. — westchnęłam.
— Ale w domu? Idziemy na winko.
— Leżę w łożku, nie wiem... — zaczęłam, ale nie dane mi było dokończyć.
— Będę za pół godziny pod twoją klatką.
Jęknęłam. Naprawdę nie chciałam wychodzić.
Leniwie się podniosłam i podeszłam do szafy, w międzyczasie sprawdzając ile jest stopni na zewnątrz. Stwierdziłam, że nie będę wymyślać i założyłam mom jeansy i bluzę.
Kiedy doprowadziłam się do porządku, ruszyłam do salonu.
— Oliwka, wychodzę zaraz. — poinformowałam ją, a ona zapytała gdzie. — W sumie, to nie wiem.
— Hej? — odezwał się chłopak, siedzący obok, więc wykrzywiłam się w lekkim grymasie.
— Cześć, Karol. Jeju, jak miło cię widzieć. — powiedziałam przesłodzonym tonem i uśmiechnęłam się tak fałszywie, jak to możliwe. Szatynka zmroziła mnie wzrokiem, na co wzruszyłam ramionami i opuściłam pomieszczenie, a następnie mieszkanie.
Gdy zjeżdżałam windą, dostałam wiadomość od Janka, że już czeka. Spięłam się lekko.
To będzie pierwszy raz, gdy będę z nim gadać trzeźwa.
Faktycznie, blondyn stał już pod moją klatką z winem w ręku. Przywitaliśmy się i ruszyliśmy przed siebie.
— Co robiłeś? — zapytałam.
— Nic. — odpowiedział krótko, a ja zmarszczyłam brwi.
— Ale chodzi mi, nie wiem, gdzie piłeś?
— Hm? Nieważne.
— Okej. — byłam lekko zmieszana, nie ukrywam. — Gdzie idziemy?
— Przed siebie na razie.
Był strasznie dziwny, a ja zbyt trzeźwa.
— Daj to wino. — wypaliłam, a on wykonał moje polecenie. Dobrze, że odkręcane.
Upiłam sporego łyka, a następnie podałam mu butelkę i zajęłam miejsce na ławce. Wyjęłam paczkę szlugów i poczęstowałam Jana.
I siedzieliśmy w ciszy, piliśmy i paliliśmy.
I przez chwilę, czuliśmy się trochę mniej sami.
Lubimy używki i szukamy szczęścia.
CZYTASZ
bawić nie kochać | Jan-rapowanie
Фанфик- Zaczynam podejrzewać, że po prostu na mnie lecisz. - skomentowałam. I pewnie nie będę pamiętać tej rozmowy. - Masz ochotę iść zapalić? - zapytał ze śmiechem, a ja przytaknęłam i wyszliśmy razem na podwórko. I znów paliliśmy najebani, gadaliśmy o...