Więc... długo nie było rozdziału, dlatego, że nie mogłam się zalogować, ale dzis po prawie pół roku dodaje rozdział... Mam nadzieje, że ktoś tu został, a dla tych co zostali miłego czytania!🥰 I szczęśliwego 2021'🥳
Wciąż nie minęła moja złość na Olivera. Cały tydzień skutecznie go unikałem, a na zapoznawcze spacery wychodziłem z Hanną. Choć czułem do niej żal za odebranie mi ukochanego musiałem przyznać, że była bardzo sympatyczną osobą. Nie raz próbowała mnie przekonać, abym wybaczył Oliverowi za ,, wyjawienie mojego sekretu", a ja obiecywałem, że to zrobię, jednak czas mijał, a ja dalej tego nie uczyniłem.
Każdy dzień zdawał się być taki sam. Wstawałem rano, schodziłem zjeść śniadanie, gdy wiedziałem, że Olivera już nie ma. Zwykle samotnie spędzałem dzień, a wieczorem dopiero wybierałem się na spacery z Hanną. Zwykle codziennie także rozmawiałem chwile z mamą lub tatą oraz z Marzią. Moja relacja z dziewczyną ponownie się poprawiła, a ja bardzo cieszyłem się, że nie ma mi za złe wakacyjnych wydarzeń. Czas jednak nieustannie pędził, do rozpoczęcia mojej nauki na wymarzonej uczelni zostało mi naprawdę niewiele czasu i dlatego zdecydowałem się lekko zmienić swój tryb dnia. Zamiast znów się nudzić, aż do powrotu żony Olivera postanowiłem tym razem sam się udać do ogromnego budynku.
Nowojorskie ulice znacznie różniły się od tych zapamiętanych przeze mnie z północnych Włoch. Tutaj każdy zdawał się nieustannie biec. Tempo życia było z góry narzucone przez sam charakter miasta. Miasta sukcesu, biznesu, wielkich twórców. Jeśli ktoś chciał dostosować się do nowojorskiego klimatu musiał przyspieszyć. I nie byłem pewien, jak to się stało, że stałem się częścią tego wielkiego miasta. Mały Elio chowający się za ramieniem matki, gdy tylko podchodziła nieznajoma osoba, teraz musiał się zmierzyć z ciężką pracą i dużymi wymaganiami. Wątpiłem, czy poradzę sobie na uczelni, ale nie chciałem zawieść rodziców, którzy już byli tacy ze mnie dumni.
-Młody!
Nie wiadomo skąd lecz z pewnością znany mi głos wyrwał mnie z ciężkich rozmyślań. Z jednej strony chciałem zignorować głos i iść dalej, jednak przekonanie, że gdzieś już go słyszałem, zmusiło mnie do zatrzymania się. Odwróciłem się, uważnie przeszukując wzrokiem grupę ludzi i już po chwili znalazłem źródło dobiegającego głosu. Przystojny brunet z oceanicznymi oczami, które go zdradziły. To przez nie rozpoznałem w nim mężczyznę z baru, faceta, z którym się przespałem. Faceta, którego imienia nawet nie pamiętam. Oh boże, co za wstyd... Ale był już za późno, by udawać, że wcale go nie zauważyłem. Chłopak ewidentnie zauważył, że przypatrywałem mu się już z dobre kilka minut. Niepewnym krokiem zacząłem się do niego zbliżać, a gdy byłem już wystarczająco blisko musiałem jakoś się odezwać.
-O to ty! Cześć...- zacząłem cicho, licząc, że nagle magicznie przypomni mi się jego imię.
Lecz on najwyraźniej nie był idiotą. Zaśmiał się, ukazując wręcz idealne, śnieżnobiałe zęby.
-Tak myślałem, że mnie nie zapamiętasz. No cóż, schlany to ty byłeś porządnie.
Poczułem, jak panikuje. Uśmiechnąłem się niemrawo. Kurwa Elio zrób coś. To nieetyczne, niemoralne, niech nie ma cię za dziwkę!
-Zwykle mi się to nie zdarza. A tak naprawdę nigdy mi się to nie zdarzyło... Choć może raz, ale nie do końca... To znaczy, nie zrobiłem tego nigdy z ledwo poznaną osobą... Ja przepraszam, ale ja takto cię pamiętam. Nie zapamiętałem jedynie twojego imienia...
Z każdym kolejnym słowem robiłem się coraz bardziej czerwony i czułem, że pogrążam się coraz bardziej. Robiłem z siebie idiotę, dlatego unikałem spojrzenia mężczyzny, nie chcąc zobaczyć w niej dezaprobatę.
-Spokojnie, rozumiem. Jesteś strasznie słodki.
Zaskoczony spojrzałem na niego. Czy ten prawie nieznajomy nadał mi właśnie miano "słodkiego"? Dlaczego nie był zażenowany moim dziwnym słowotokiem?
-Śpieszysz się teraz? Może masz ochotę pójść na najlepsza pizzę w mieście z facetem, którego imienia nie pamiętasz, ale się z nim przespałeś? Oh no i muszę dodać, że za to ten gość pamięta wszystko, co mu powiedziałeś Elio.A więc wpadłem, nie było odwrotu, musiałem się zgodzić. I jak gdyby całkowicie zapominając o pierwotnym celu mojej podróży ruszyłem za niepokojąco fascynującym mnie facetem. Każdy jego ruch zdawał się być perfekcyjny, a głos był niezwykle melodyjny i choć nie byłem typem osoby, która lubi non stop gadać, nie chciałem, aby on kiedykolwiek kończył opowiadać. Każda jego historia była pochłaniająca. Opowiadał mi o każdej mijanej uliczce, restauracji, pomniku. A następnie zgrabnie przeszedł do tematu książek i muzyki.
-Masz wymalowaną sztukę na twarzy Elio. Sam jesteś dziełem sztuki- powiedział czarująco się do mnie uśmiechając w małej, ale jakże przytulnej kawiarence.
-Skoro jesteś takim znawcą sztuki, dlaczego zabrałeś mnie do zwykłej pizzeri?- zapytałem, szczerze ciekawy odpowiedzi.
Brunet uśmiechnął się patrząc mi zagadkowo lecz i wyzywająco w oczy.
-Bo często to te zwykłe, codzienne, prymitywne i jakże pospolite zjawiska kryją w sobie niesamowity czar. A wspominałeś pamiętnej nocy, że jesteś włochem, pomyślałem, że to przypomni ci rodzinne strony. Czyż pizza nie jest typowym włoskim daniem?
I zaśmiałem się z tej banalnej odpowiedzi. Ale jednocześnie to ona była najprawdopodobniej jednym z czynników, który sprawił, że znów wieczorem po wielu godzinnych rozmowach znalazłem się w jego apartamencie. I ponownie lecz tym razem już całkowicie trzeźwy uprawiałem z nim miłość.
I byłem niesamowicie głupi nie zauważając, bądź zwyczajnie nie chcąc zauważyć, że wciąż o nim nic nie wiem. Poznałem co myśli o Homerze, Szekspirze, czy nawet Conradzie. Jaka jest jego ulubiona epoka literacka, dlaczego ceni romantyzm i oświecenie. Ale wciąż nie poznałem jego imienia, wieku. Nie wiedziałem nawet, czy jest singlem. Potrafił być tak straszliwie czarujący, że nawet nie domagałem się tej wiedzy. Mimo, że on wiedział już o mnie dużo. Nie zauważałem wówczas także podobieństwa między nim, a Oliverem. Jednak tajemniczy nieznajomy jedynie kreował się na idealnego, a za łączącą nas pasją do sztuki kryło się prawdziwe zło.W szampańskim nastroju późnym wieczorem wróciłem do domu małżeństwa. Tym razem już bez jakichkolwiek problemów, najwyraźniej w ciągu tego tygodnia znacznie lepiej poznałem topografię miasta. Wręcz podskakując wbiegłem na teren Olivera, a na tarasie zauważyłem dwoje zakochanych śmiejących się i popijających wino. I wtedy postanowiłem- pokażę mu, że też umiem być szczęśliwy bez niego, że mogę zakochać się w kimś innym niż on. Choć sam nie wierzyłem w to, że pokocham kogoś, tak jak kiedyś Olivera.
Zdawali się być idealną parą. Przepiękna i kochana kobieta śmiała się barwnym śmiechem z zapewne bardzo zabawnych żartów przystojnego mężczyzny. Wyglądali niczym z filmu. W pewnym momencie mężczyzna napotkał swoim spojrzeniem mnie, a uśmiech natychmiast zszedł mu z twarzy. Kobieta dotychczas siedząca do mnie tyłem, widząc nagłą zmianę w mimice ukochanego odwróciła się w moją stronę.
-Elio!- wykrzyknęła radośnie i podbiegła do mnie, całując mnie w policzek.
Wiem, że się powtarzam, ale naprawdę, choć chciałem ją nienawidzić, nie potrafiłem. Była aniołem w ciele człowieka. Spojrzała na siedzącego za nim Olivera, który posłał jej smutny uśmiech.
-Proszę porozmawiaj z nim. Widzę, że jego te milczenie męczy i ciebie też-wyszeptała mi do ucha i nie czekając na moją reakcję weszła do środka domu.
Zostałem więc sam z Oliverem, który ewidentnie nie wiedział, jak rozpocząć ze mną rozmowę. W końcu odstawił już pusty kieliszek i wstał z krzesła.
-Elio...-zaczął, a w jego głosie wyczuwalny był smutek i, a mnie przez chwile aż zrobiło się go żal. Ale z rozsądku stwierdziłem, że nie mogę sobie na niego pozwolić. Dlatego postanowiłem to zakończyć jak najszybciej.
-Nie ma o czym gadać. Nic się nie stało, właściwie to miałeś racje, jestem gejem. Dziś znów się przespałem z tym chłopakiem i to mnie utwierdziło- powiedziałem i zimnym tonem.
Zanim jeszcze wyminąłem mężczyznę miałem wrażenie, że w kącikach jego oczu zauważyłem błyszczące łzy. Ale to już nie miało znaczenia.
CZYTASZ
Wróć za moim dotykiem/elio&oliver
Fiksi PenggemarNa drodze Elio ponownie staje Oliver, jednak już żonaty. Jak z nową sytuacją poradzi sobie młody student? I jak w jego życiu namiesza nowy, przystojny brunet. Opowiadanie stanowi moja własną wizję dalszych losów Elio i Olivera z „Call me by your nam...