I nastał ten czas. Pierwszy dzień zajęć na jednej z najbardziej prestiżowych uczelni. Od samego rana targały mną liczne emocje, od podekscytowania po przeszywający strach. Zresztą i w nocy ledwo spałem, zbyt byłem pochłonięty myślami. Głównie dotyczyły one studiów, jednak w mojej głowie mimowolnie pojawiały się rozmyślania dotyczące Olivera i niedawno poznanego tajemniczego bruneta. Dlatego, gdy musiałem wreszcie zabrać się do przygotowań zszedłem na dół ledwo przytomny. Hanny już nie było, a Oliver wciąż spał. Zabrałem się za przygotowywanie śniadania. Jednak, gdy sięgałem po dżem niechcący strąciłem go ręką, a ten spadł i rozbił się.
-Kurwa-mruknąłem zirytowany.
Klęknąłem, aby pozbierać rozbite szkło. Oczywiście znów coś musiało pójść nie po mojej myśli. Kawałek szkła wbił mi się w palec, przez co mimowolnie syknąłem. Świetnie, dzień zapowiadał się wybornie.
-Pomóc?
Usłyszawszy zaspany głos odwróciłem się w stronę Olivera. Stał w samych bokserkach i uważnie mi się przyglądał. I o Boże, jak jego klatka wygląda! Jego tors był dokładnie taki, jakim go zapamiętałem. Delikatnie urzeźbiony, wręcz idealny. Szybko jednak odgoniłem niepokojące myśli, przybierając maskę obojętności.
-Przepraszam, nie chciałem cię obudzić- powiedziałem szczerze skruszony.
Katem oka zauważyłem, jak Oliver delikatnie, ledwo zauważalnie się uśmiechnął, po czym uklęknął obok mnie i zmiótł pozostałości słoika.
-Nic się nie stało i tak powinienem już po mału się zbierać. Zawieść cię na zajęcia?
Delikatność jego głosu sprawiała, że uginały się pode mną kolana, choć raczej nie było to zbyt trafne określenie, gdyż własnie oboje klęczeliśmy. Skierowałem swoje spojrzenie na jego osobę, przez co nasz wzrok się spotkał. Przepiękne oczy zdawały się wręcz zaglądać w głąb mnie. Jego wzrok był przeszywający, przez co mimowolnie zrobiłem się cały czerwony. On jest taki piękny.
-Nie trzeba. Rozpoczęcie dopiero o 10, zdrowiej będzie jak się przejdę.
Oliver szybko sprzątnął szkło i spojrzał na mnie przelotnie ze zdziwieniem, po czym zerknął na zegar na ścianie i cicho się roześmiał. Spowodowało to, że sam zwróciłem wzrok na ścianę i poczułem jak robi mi się słabo. 9.30
-Chyba naprawdę musisz być niewyspany, ubieraj się szybko i lecimy do auta, bo jeszcze się spóźnisz pierwszego dnia- zaśmiał się i potargał mi włosy, wychodząc z pomieszczenia.
Mógłbym długo zastanawiać się nad jego nadzwyczaj miłym zachowaniem, ale musiałem spieszyć się na zajęcia. Biegiem poleciałem do swojego pokoju, żeby się ubrać i po chwili wybiec przed dom do siedzącego już w aucie Olivera. Siadłem na miejscu pasażera.
-Zawsze zdawałeś się być strasznie zagubiony. Takie małe nieogarnięte dziecko-zaśmiał się spoglądając mi w oczy.
Poczułem dziwny uścisk w dolnej partii brzucha. Serio Oliver, będziemy teraz dyskutować o przeszłości? Nie czekając na moją odpowiedz odpalił silnik, a ja odetchnąłem z ulgą. Może nasza rozmowa się zakończy.
-Dlaczego nie powiedziałeś Hannie prawdy?-spytałem.
Hipokryta. Ten, który nie chciał się odzywać sam zaczyna dyskusję. Ale nagle poczułem ogromną potrzebę poznania odpowiedzi na te pytanie.
-Jaką prawdę?- odpowiedział pytaniem, ale wiedziałem, że doskonale wie o co pytam.
Otworzyłem usta, ale od razu je zamknąłem. Chyba lepiej nie brnąc w to dalej. Zaczęło mi być głupio, że w ogóle poruszyłem ten temat. Nawet wbiłem wzrok w widok za oknem, obawiając się, żeby przypadkiem nawet nie napotkać jego spojrzenia.
-Jak miałem jej to powiedzieć? Generalnie jestem hetero, ale kiedyś miałem przelotny romans z mężczyzna? Właściwie chłopakiem sporo ode mnie młodszym. Było coś pomiędzy nami, coś pięknego, ale coś także nierealnego i planowanego. Odkąd poznałem Hannę wiedziałem, że to ona będzie moją żoną. Potem miałem przyjechać do twojego ojca i poznałem ciebie. Myślę, że to, co do ciebie czułem było całkowicie szczere. Ale potem musiałem wrócić do mojego życia, życia bez ciebie.
Przelotny romans. Czyli tym dla niego jestem. Tym bardziej żałowałem swojego pytania. Chyba wolałem nie znać odpowiedzi, nie wiedzieć, ile dla niego znaczę, czy znaczyłem. A najwidoczniej moja wartość nie była zbyt wysoka.
Odetchnąłem z ulgą, gdy zauważyłem, że znaleźliśmy się już pod moją uczelnią i pospiesznie wyskoczyłem z auta. Chciałem stamtąd uciec. Jednak czułem, że muszę w jakikolwiek sposób się odegrać.
-Po twoim wyjeździe od razu przespałem się z Marzią- powiedziałem na odchodne.
Nie wiedziałem czemu to zrobiłem. Chciałem by go zabolało? Ale jak mogło sprawić mu to ból, skoro od dawna nic dla niego nie znaczyłem?Juilliard było ogromny. W samym budynku obawiałem się, że się zgubię. Czułem się dosłownie jak w labiryncie. Przez korytarze co chwile przebiegała gromada ludzi, co powodowało u mnie ataki paniki. Jak mam się tu wpasować? Już czułem, że całkowicie tu nie pasuje.
-Jesteś nowy?
Odwróciłem się, a moim oczom ukazała się niska, ale dość masywna blondynka. Spoglądała na mnie zaciekawionym wzrokiem znad grubych, czarnych okularów.
-Kompozycja i teoria muzyki, muzykoterapia, a może dyrygentura symfoniczno-operowa?-spytała.
-Kompozycja tak...-odpowiedziałem niepewnie.
Blondynka uśmiechnęła się od ucha do ucha i wyciągnęła do mnie rękę.
-To tak jak ja. Jestem Effy, ale każdy mówi do mnie po prostu gruba.
Uścisnąłem jej dłonie, patrząc niepewnym wzrokiem na nią.
-Elio-także się przedstawiłem.
-Spokojnie, mam do siebie dystans, więc możesz do mnie zwracać się po prostu moją ksywką. Pewnie będziemy razem w grupie. Myślę, że będziesz zachwycony, mamy wybitną kadrę! Jednak musisz być trochę pewniejszy siebie i więcej gadać, to szkoła artystyczna, tu nie ma miejsca na szare myszki...
Blondynka dalej prowadziła swój monolog, a ja starałem się w miarę wsłuchiwać się w to co mówi. Najwidoczniej była straszną gadułą. Opowiadała mi dosłownie o wszystkim, o samym naszym kierunku i jej zainteresowaniach. Przekonywała mnie, abym trzymał się jej, a ponoć nie zginę tutaj. I postanowiłem tak zrobić, a przynajmniej teraz, kiedy nie znałem nikogo innego. Dlatego spędziłem z nią cały dzień, siedząc obok niej na pierwszych wykładach, a nawet poznałem jej najlepszych przyjaciół, ale ledwo zapamiętałem ich imiona. Na pewno była Amy i Jack. I tak pozostały mi ostatnie zajęcia w ciągu dnia. kameralistyka fortepianowa. Effy cały czas gadała, jak niesamowicie przystojny jest jego wykładowca, choć całkowicie mnie to nie interesowało.
-Czyli pierwszaki-zabrzmiał melancholijny głos, a zza drzwi wyszedł on.
Znów zaczęło mi się robić gorąco. On miał być moim wykładowcą? Jak to możliwe? Mimowolnie zacząłem się nerwowo kręcić na krześle, czując, że chcę zniknąć. Przede mną stał przystojny nieznajomy, z którym się przespałem, a następnie poszedłem na pizzę. I najwidoczniej od tej pory miał być moim profesorem.
-Moje nazwisko Caridi. Nicholas Caridi i będę was uczyć kameralistyki fortepianowej.
Przez całe 1,5 h starałem się nie zwracać na siebie żadnej uwagi profesora. Nie chciałem, aby mnie zobaczył. Choć przez 5 lat moich studiów raczej zdąży się zorientować o moim istnieniu. Dodatkowo irytowała mnie Effy, co chwile mówiąc mi do ucha, jaki jest on seksowny. I cudem dotrwałem do końca.
-Chdy brunet z tyłu obok blondynki w okularach!
Poczułem jak robi mi się słabo. Najwidoczniej Nicholas zwracał się do mnie.
-Elio-powiedziałem, wiedząc, że ten specjalnie udaje, że nie zna mojego imienia.
-A więc Elio, zostań na chwilę, mam do ciebie papierkowe sprawy.
Effy puściła mi oczko i pożegnawszy się ze mną, wyszła z sali. Brunet poczekał, aż zostaniemy w sali jedynie sami i zamknął drzwi wpatrując się we mnie z nieodgadnionym dla mnie uśmiechem.
-A więc teraz będziemy się stałe spotykać- zaśmiał się.
Poczułem rosnąca w moim gardle gulę. Nie miałem pojęcia, jak powinienem się zachowywać, ani co powiedzieć.
-Profesorze...
-Błagam cię- zaśmiał się, przez do zdziwiony na niego spojrzałem.-Pieprzyliśmy się, a ty zamierzasz do mnie zwracać się profesorze?
Po raz kolejny tego dnia zacząłem wpadać w panikę. Mężczyzna przybliżył się do mnie tak, że nasze ciała prawie się stykały. Spuściłem wzrok w dół i wtedy zauważyłem obrączkę na jego palcu.
Kurwa. Kurwa. Kurwa.
-Te formalności zostaw na zajęcia, poza nimi nie mów tak do mnie. Chociaż z twoich ust profesor nie brzmi źle.
Zanim się zorientowałem brutalnie wbił się w moje usta. Jednak po chwilowym otępieniu oddałem pocałunek. Co ja wyprawiam!? A później poczułem, jak rękę kładzie na moim kroczu.
O kurwa.
![](https://img.wattpad.com/cover/153032657-288-k750261.jpg)
CZYTASZ
Wróć za moim dotykiem/elio&oliver
Fiksi PenggemarNa drodze Elio ponownie staje Oliver, jednak już żonaty. Jak z nową sytuacją poradzi sobie młody student? I jak w jego życiu namiesza nowy, przystojny brunet. Opowiadanie stanowi moja własną wizję dalszych losów Elio i Olivera z „Call me by your nam...