Rozdział 9

611 28 10
                                    

Auto zatrzymuje się pod wielkim domem. Wyskakuje z taksówki na rześkie powietrze i nachylam się do ucha przyjaciółki.

- Kate jesteś pewna, że to dobry pomysł? Mogła bym zadzwonić do Matta, na pewno będzie mógł nas stąd zabrać  - Zaproponowałam. Ogarnęła mnie wewnętrzna złość na samą siebie, jak mogłam wcześniej nie pomyśleć o moim bracie? Na moje słowa przyjaciółka zatrzymała się jak wryta, jej ciało ani drgnęło.

- coś się stało? - Spytałam zdezorientowana, łapiąc ją za ramię.

- Ja zostaję tutaj - oznajmiła sucho, po czym ruszyła w stronę domu, wyrywając się z mojego uścisku, nie oglądając się za siebie weszła do środka podążając w ślady Drew. Skórę na mojej szyi owiało ciepłe powietrze.

- Wejdziesz do domu? - szept Colina zabrzmiał w moim uchu. Stałam jeszcze przez moment próbując zrozumieć zachowanie Kate, gdy żaden pomysł nie przyszedł mi do głowy, odetchnęłam z rezygnacją, nie mając żadnego wyjścia. Wizje jakie przychodzą mi do głowy po zostawieniu Kate samej w towarzystwie dwóch mężczyzn, przerażają mnie.

- Jasne. - Odpowiedziałam również szepcząc i ruszyłam w stronę drzwi.

W domu unosił się odór alkoholu. W salonie walały się puszki po piwach i kartony z resztkami po pizzy, na kuchennym blacie tak jak i na barku,  stały  puste szklanki na przemian z niedokończonymi drinkami. Cały bałagan przykrywał niezwykle pięknie urządzone wnętrze domu. Ogromne okna w salonie ukazywały zaśnieżony las. Drewniane, kręte schody prowadziły na piętro, z góry którego słychać było śmiech Kate, zaraz po tym trzasnęły zamykane drzwi.

- Hym, hym - chrząknął zza moich pleców, Colin. - Ostatnio mieliśmy tu imprezę, jakoś brakło nam czasu na posprzątanie. - tłumaczył wyraźnie zakłopotany.

- W porządku, nie przejmuj się.- zaspokoiłam. - chciała bym skorzystać z łazienki - ucięłam, rozglądając się w poszukiwaniu toalety.

- jedna na górze, a druga tu, zaraz za salonem.- poinstruował.

Ruszyłam wiec we wskazane miejsce. Drzwi były uchylone,  na podłodze leżały damskie, różowe stringi, a na umywalce czarny biustonosz. Naszły mnie mdłości, przypuszczając do czego mogło dojść w tym pomieszczeniu. Ściągnęłam włosy w kucyk i przemyłam twarz wodą, skorzystałam z łazienki najszybciej jak tylko to było możliwe i wyszłam, pozostawiając w niej obrazy mojej wyobraźni. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który pokazywał godzinę pierwszą  w nocy. Colin, nachylał się z workiem w lewej ręce wrzucając do niego śmieci i resztki po zeszłej imprezie. Słysząc moje kroki wyprostował się.

- napijesz się czegoś? - zapytał.

- Coś ciepłego - poprosiłam.

- Herbata? - Uniósł brwi.

- W sam raz.

Powędrowałam za nim do kuchni i usadowiłam się na barowym stołku.

- piękny dom. - Odezwałam się.

- Drew przejął go w spadku. Jego dziadek był wpływowym człowiekiem biznesu. - Wyjaśnił. Zalał czajnik wodą ustawiając go na gazie, po czym sięgnął do szafek w poszukiwaniu saszetek herbaty, otwierał każdą po kolei, aż w końcu trafił na to czego szukał.

- Jak długo się znacie? - Spytałam.Colin odwrócił się w moją stronę zapierając się rękoma o blat.

- Od zawsze. - jego wzrok obiegł mnie od góry do dołu, speszona spuściłam głowę w dół, pociągając dekolt bluzki do góry, na co Colin uśmiechnął się wesoło.

Nie zrozum mnie źleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz