Rozdział 11

577 25 4
                                    

Atmosfera przy sobotnim obiedzie była całkiem miła, pomijając kilka nerwowych zachowań mamy. Niezaprzeczalnie cieszy się z wyjścia syna na wolność,lecz w jej zachowania dało się wyczuć nutkę niepokoju. Przyłapałam ją kilka razy wpatrującą się w jego lewe przedramię, śledząc każdą wypisaną literkę, była głęboko zamyślona ,być może nawet przygnębiona, nie śmiała jednak poruszyć rozmowy w tym temacie.

- niesamowite.- westchnął zadowolony Matt.- już dawano nie jadłem takich pyszność.

- cieszę się synu, że ci smakuje- uśmiechnął się leciutko, zebrawszy wszystkie talerze odeszła w stronę kuchni.

- co słychać u Kate?- jego pytanie wybiło mnie z zamyślenia.

- wszytko w porządku, zmieniła się odkąd.. - przerwałam na chwilę, gryząc się w język przed poruszaniem tematu więzienia.

- spokojnie. - uśmiechnął się miło Matt rozumiejąc moje nagłe zdenerwowanie.- odkąd jej nie widziałem, rozumiem. - dokończył za mnie ze stoickim spokojem.

- umówiłem się dziś ze starymi znajomymi- uprzedził po chwili milczenia.

- oh.. to dobrze.

- wrócę późno, ale jutro spędzimy cały dzień razem, nie będziesz miała mi za złe?- spytał patrząc mi w oczy przejęty.

-Oczywiście ,że nie. To genialny pomysł.- zapewniłam. - Matt jesteś dorosły, masz dwadzieścia trzy lata, nie musisz pytać mnie o pozwolenie.

-tak ,wiem o tym, ale twoje zdanie jest najważniejsze -odparł zadowolony. To wyznanie szczerze mnie zaskoczyło, przecież była z nami jeszcze mama, z jej zdaniem się nie liczy? Pokiwałam tylko głową udając zrozumienie dla całej tej sytuacji. Blondyn wstał od stołu i ruszył w stronę wyjścia.

- będę się zbierał.- oznajmił i uśmiechną się na odchodne, pomachałam mu ręką i również opuściłam salon zmierzając w stronę swojego pokoju.

Opadłam na łóżko rozmyślając o wieczorze spędzonym z Colinem, jego pocałunki odbierały mi dech w piersiach i przynosiły niesamowite odprężenie, cudowne ukojenie. Moje fantazje z Colinem rosły z minuty na minutę, dopóki nie uderzyło we mnie wspomnienie dzisiejszego poranka, w którym zostawił mnie na podjeździe i odjechał zupełnie obojętnie. Nie tego się spodziewałam po tym co wyznał mi poprzedniego wieczora.

"mógłbym nigdy nie przestawać.."

Więc nigdy nie przestawaj, marzyłam w czasie gdy w moją stronę zmierzała senność.

***

- Faith - czyjaś ręka przytrzymała moje ramie - kochanie wstań, musimy porozmawiać.- ktoś poruszył moim ciałem. Siedziała ze smutnym wyrazem twarzy, już wiem o czym chce ze mną rozmawiać. To idealny moment na uniknięcie niezręcznej sytuacji, ponieważ Matta nie ma w domu, przy nim na pewno nie chciałaby o tym mówić.

- Byłaś w moim pokoju- zaczęła spokojnie.- i wiem ,że nie bez powodu.- mówiła wciąż zespuszuszczoną głową , ton jej głosu równał się prawie z szeptem.- Tak bardzo cię przepraszam, nigdy nie powinnam tego ukrywać przed tobą. Chciałam uciąć twój kontakt z nim. Wiem ,że to co zrobiłam było bardzo złe, ale przysięgam nigdy nie otworzyłam żadnego z tych listów. - spojrzała w moją stronę.- wiem ,że bardzo go kochasz, dlatego też wiedziałam ,że wybaczyła byś mu to co zrobił, ty byś go zrozumiała. Dlatego tak długo ukrywałam powód wyroku przed tobą- zamilkła na chwilę- za wszelką cenę chciałam by poczuł konsekwencje tego co zrobił, uważałam, że więzienie to za mało- przyznała się z bólem w oczach.-ja nie potrafiłam mu tak łatwo wybaczyć i nie chciałam żebyś ty to zrobiła. Nie chciałam czuć się złą matka ,a czuła bym się tak będąc blisko ciebie, ponieważ ty jesteś za dobrym człowiekiem Faith, za dobrym. On musiał ponieść karę.- patrzała prosto w moje oczy. -Długo zajeło mi pogodzenie się z losem na który sam sobie zapracował. Dopiero po paru latach mu wybaczyłam, rozumiesz? Potrzebowałam ,aż trzech lat by mu wybaczyć. Jestem okropną matką, za to ty wspaniałą siostrą, nie dziwne więc ,że mój syn nosi wytatułowane na ciele imie najukochańszej osoby. Jesteś jego szczęściem Faith, jesteś jego wiarą. Sama nie moge uwierzyć jak ogromna więź was łączy. - zamilkła odwracając głowę w drugą stronę. Łza płynęła po jej policzku.- jeszcze raz cię przepraszam, nigdy nie powinnam tego zrobić.- Wstała i opuściła pokój. Jej monolog doprowadził mnie do złości. Ma racje nigdy nie powinna tego robić. Nigdy nie powinna decydować o tym czy mu wybaczę czy też nie, to tylko moja indywidualna sprawa. Nigdy nie powinna postąpić w tak egoistyczny sposób.

Nie zrozum mnie źleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz