Witam, witam! Oto pierwszy rozdział w nowym roku!
Zbliżamy się do końca pierwszej połowy, teraz wszystko będzie szło bardzo szybko, więc mam nadzieję, że nadążycie!
Jak zawsze proszę o komentarze! Możecie komentować nawet każdy najmniejszy wers!***
„Szukają ciał" - To jedyne, co w tym momencie krążyło po głowie rudowłosego.
Dazai stał po drugiej stronie pomieszczenia, pusto patrząc w ekran telewizora, gdzie wyświetlały się wieczorne wiadomości.
- Nie powinieneś ufać tym idiotyzmom - skomentował, patrząc na partnera - Chuuya, Fumiya to nasze dziecko, myślisz, że dałby tak łatwo się zabić?
- Daj mu spokój! - Warknął nagle Tachihara, podchodząc bliżej Dazaia - myślisz, że jest mu łatwo?! I dlaczego do cholery jesteś taki spokojny?! Fumiya był też twoim dzieckiem, wiesz?!
- Był? - Dazai prychnął, prostując się, aby stanąć twarzą w twarz z rudowłosym - już go uśmiercasz, Tachihara?
Nastolatek, widząc starszego w ten sposób, musiał się cofnąć. Oczy detektywa były puste, nie wyrażając praktycznie żadnych emocji, nie można z nich było nic wyczytać.
- Powinniśmy czekać, aż przeszukują gruzy - skomentował Kunikida, wzdychając.
- Nie, powinienem im pomóc - Chuuya, ku zdziwieniu wszystkich, wstał i otrzepał spodnie. - z moją umiejętnością pójdzie znacznie szybciej.
- Nigdzie nie pójdziesz - Dazai podszedł do niego, jakby nagle stracił zainteresowanie karceniem Tachihary - Powinieneś tu zostać i czekać na wypadek, gdyby wrócił do domu.
- Nie! Nie rozumiesz... - Chuuya chciał ruszyć w stronę drzwi, jednak telefon, który nadal trzymał dłoni rozdzwonił się. Wszyscy w pomieszczeniu wstrzymali oddech, nie wiedząc, czy mają oczekiwać dobrych, czy złych wieści. Chuuya przełknął zalegającą mu w gardle gulę i odebrał połączenie, automatycznie przechodząc na tryb głośnomówiący.
- Znaleźli Ciało Moriego - usłyszeli głos Ozaki - dobra wiadomość jest taka, że nie było przy nim Fumiyi. Jeśli nie ma go tutaj, znaczy, że zdążył uciec.
- Boss... - Rudowłosy stał jak słup, patrząc w przestrzeń przed siebie - nie żyje...?
- Chuuya, posłuchaj mnie. Mam jeszcze jedną dobrą wiadomość. - Kouyou kontynuowała - Przy Ciele Moriego był nieprzytomny chłopiec, ten sam, który został wcześniej porwany przez tego potwora, z którym walczyliście. Jeśli wszystko będzie dobrze, może być jedynym świadkiem tego, co tutaj zaszło.
- Idę tam - Chuuya oddał telefon w ręce najbliższej osoby, jaką okazał się być Kunikida - Muszę wyciągnąć Moriego...
- Nigdzie nie idziesz, Chuuya, powiedziałem to już raz - Dazai złapał go za rękę, jednak ten się wyrwał i podszedł do drzwi - Chuuya!
- Muszę go wyciągnąć, nie rozumiesz?! - Rudowłosy krzyknął, znów musząc wyrywać się z ramion, które objęły go mocno, aby nie zdążył wyjść. - Nie możesz mnie zatrzymywać, dupku! Nie masz pieprzonego prawa...
- Chuuya... - Dazai nie dokończył, gdy jego partner w jednym momencie przestał się wierzgać, w drugim zakrywając dłonią usta. Szatyn automatycznie puścił go, otwierając drzwi toalety, przy której na szczęście byli. Szok wymalowany na twarzach wszystkich obecnych to mało powiedziane. Dyrektor portowej mafii w takim stanie nie był widokiem codziennym.
Detektyw zgrzytnął zębami, wchodząc do toalety, po czym stanął tuż za partnerem, odgarniając z czoła rudą grzywkę, przytrzymując wszystkie włosy z tyłu, kiedy ten pochylał się nad muszlą, wyrzucając z siebie cały drogi obiad i wino, które zalegały mu w żołądku.
CZYTASZ
Camellia ||Soukoku||
Fanfiction„I było tak, jak Mori powiedział. Jakby Mori wiedział wszystko. Jakby przewidział przyszłość. Po dwóch tygodniach dyrektor wrócił z misji, jednak już u progu budynku mafii, poczuł, że coś jest nie tak. Nikt nie odważył się odezwać słowem, ale Chuuy...