Rozdział piąty

1.4K 173 241
                                    

*prosi o opinię*

Ten rozdział jest dla mnie bardzo ważny, ponieważ wyjaśniłem w nim umiejętność Fumiyi.
I nie. Nie chcę zrobić z niego overpowered postać, po prostu musi być mega silny, dla fabuły. ;)

Ah, no tak. Koło 8/9 rozdziału pojawi się nowa postać, bardzo ważna dla serii.

***

Dazai przekręcił się na krześle obrotowym już po raz czterysta sześćdziesiąty czwarty, kiedy znudzony Atsushi przestał liczyć. Głowa chłopaka osunęła się w tym momencie z jego ręki na twarde biurko, a z jego ust wydobył się przeciągły jęk.

— Możesz pójść już do domu, Atsushi-kun - powiedział jego mentor, zatrzymując się.

— Nie mogę, chcę zobaczyć twoje dziecko! - Nakajima zerwał się z miejsca - nigdy nie wybaczę Kunikidzie, że odesłał mnie z dokumentacją, kiedy tutaj był!

— Widziałeś go, kiedy Kouyou go przyprowadziła, prawda? - Dazai uniósł brwi, jednak nastolatek nie wymiękł.

— Tak, ale zanim zdążyłem zamienić z nim słowo, wybiegliście jak burza z agencji!

— Ah, Atsushi-kun jesteś taki uroczy! - starszy zachwycił się - jednak Chuuya nie lubi wścibskich oczu na Fumiyi, więc uważaj!

Detektyw pogroził chłopakowi palcem, na co oboje po chwili się zaśmiali.

Ich przekomarzania przerwał jednak dźwięk otwieranych drzwi, które ponownie uderzyły o ścianę.

Kunikida nie będzie zadowolony.

— Wraaah! - Dazai doskonale wiedział, że małe stworzenie w masce diabła w progu to Fumiya, więc udał wystraszonego, aby sprawić dziecku frajdę. Atsushi jednak nie miał tyle szczęścia, podskakując poważnie przerażony na swoim krześle.

Chłopiec zaśmiał się i zdjął maskę w momencie, gdy za nim pojawił się Chuuya.

— Uparł się. - tymi słowami skomentował występ swojego syna.

— N-nic nie szkodzi! - Nakajima wyjąkał, nadal lekko roztrzęsiony poprzednią sceną, siadając ostrożnie na krześle.

— Posrałeś się - powiedział bez precedensu Chuuya, a Tygrysołak nie zaprzeczył.

— Tato! - Fumiya oddał maskę rudowłosemu, po czym podbiegł do Dazaia - nauczyłem się wielu rzeczy!

Osamu znów się zaśmiał z podniecenia chłopca.

— Okej, okej! - pokiwał ręką, aby ostudzić jego zapał - ale najpierw przytulas!

— Nie! Nie, jestem za duży na tulasy! - wrzasnął dzieciak, cofając się w stronę kanapy, którą zazwyczaj zajmował Dazai.

— Tak Makrelo, to dziecko jest za duże na tulasy - potwierdził Chuuya, jednak brzmiało to bardziej jakby chciał potwierdzić słowa syna, niżeli aby sam tak uważał.

— Nikt nigdy nie jest za duży na tulasy! - jęknął Dazai i zeskoczył z krzesła, podchodząc do chłopca.

Fumiya jednak sprawnie odbił się od kanapy, zawisając do góry nogami pod sufitem, co zazwyczaj było ulubioną sztuczką Chuuyi.

Atsushi gdzieś w tle sapnął z zaskoczenia, równocześnie starając się nie parsknąć śmiechem.

Naprawdę zabawne było patrzeć, jak dorosły mężczyzna, szczególnie rozmiarów Dazaia, skacze po meblach, aby złapać rozchichotane, czteroletnie dziecko.

Camellia ||Soukoku||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz