Za tych wypijmy, co nie mają nic, nie mają nic, nie mają nic
Nad rozdziałem macie Słowackiego
Za pomoc przy rozdziale dziękuję DazaiOsamu794
Teraz wkurwiasz mnie trochę mniej.
****
Dazai leżał na łóżku, czytając jedną z książek przy świetle lampki nocnej stojącej obok. Chuuya natomiast obok niego gładził włosy syna, leżącego głową na jego klatce piersiowej. Dziwił się, że jego partner w dłoni trzyma coś innego niż swój zeszytowy tomik o samobójstwie. On także wyciągnął rękę, drapiąc Fumiyę za uchem, co skończyło się śmiechem chłopca i uśmiechem na ustach jego ojca.
Mimo wcześniejszej burzy, było naprawdę spokojnie. Rudowłosy wtulił twarz w ciemne włosy swojego syna, wdychając wciąż dziecięcy zapach.
Pamiętał dokładnie, jak czuł się, gdy zrobił to samo po raz pierwszy. Kiedy mała, zbyt mała kruszynka została położona na jego klatce piersiowej. Ledwo oddychające samemu stworzonko po godzinach bólu i cierpienia zostało umieszczone na jego sercu, a dziecięcy zapach rozniósł się pod jego nosem.
Chuuya wiedział, że kocha ten zapach już od pierwszej chwili.
W tym tempie przypomniał sobie także to, jak po raz pierwszy chłopiec się uśmiechnął. Jego pierwszą kąpiel. To, jak Chuuya musiał uczyć się ubierać małe ciałko, tak kruche i tak delikatne. Jakby miało zaraz się rozpaść pod silnymi dłońmi chłopaka.
Pamiętał pierwsze kroki, które postawił w stronę Kouyou, gdy ta pokazywała nowe zabawki. Wstał i poszedł. Po prostu.
Nakahara wyrwał się z tego stanu sentymentalnej melancholii, gdy Osamu nagle zaśmiał się z czegoś, co wyczytał z książki, a jego dłoń we włosach syna zaczęła owijać ciemne loki na palec.
Rudowłosy podskoczył, kiedy to do niego doszło.
W jednej chwili wszystko stało się tak jasne i proste, oczywiste.
Wiedział już, dlaczego Dazai zareagował na test tak, a nie inaczej.
Chuuya zabrał mu wszystko, od pierwszego uśmiechu, przez pierwsze słowo i pierwsze kroki. Chuuya zabrał mu cztery lata życia jego syna, do którego miał prawo.
Chuuya zabrał mu tak piękne chwile, które przeżywał sam. Zamiast Dazaia była przy nim Kouyou. Był Mori, Gin i Hirotsu.
Wtedy wydawało mu się to normalne, ale teraz widział, jak ohydną rzecz zrobił.
Dazai miał prawo chcieć drugiego dziecka.
To była chwila, impuls, kiedy wstał. Fumiya zdezorientowany poleciał na Dazaia, wytrącając mu z dłoni książkę, po czym oboje usiedli wpatrując się w Chuuyę.
Rudowłosy stał chwilę nad łóżkiem, zaciskając pięści, po czym szybkim krokiem obszedł łóżko dokoła, po czym wyciągnął pierwszą szufladę i wyjął z niej dwa pudełka. Przeszedł przez sypialnię i wrzucił je do kosza. Po prostu. Bez planu, bez namysłu.
CZYTASZ
Camellia ||Soukoku||
Fiksi Penggemar„I było tak, jak Mori powiedział. Jakby Mori wiedział wszystko. Jakby przewidział przyszłość. Po dwóch tygodniach dyrektor wrócił z misji, jednak już u progu budynku mafii, poczuł, że coś jest nie tak. Nikt nie odważył się odezwać słowem, ale Chuuy...