Ja w szacie czarnej, ty w złotym całunie.

971 93 45
                                    

Nie było żadnych pytań, na które mógłbym wam odpowiedzieć.

Jednak teraz wiem, że nie mogę pisać nic, co ma ponad 2k słów.

Więc ten, 2500 słów plus wiersz, nie ma za co.

Ps. Pytania nadal można zadawać i ten...

Możecie mi napisać, jak interpretujecie wiersz ;)

Dopisek: komentujecie, bez reakcji brak mi weny ;__;

***

  Gorąco;

Ciało gorące, jakby

Wybuchnąć miało zaraz

Jakby wszystko wokół zrobiło się czarne;

mroczne

Czerwień

mieszająca się ze światłem

Co przez mrok przebić się próbuje

I kłuje i boli i rani

To światło co w oczy razi

Czy to boska pokuta za grzechy które

popełniliśmy?

Jesteśmy tylko dziećmi, nie karaj nas za to, Panie

Zrobiliśmy złe rzeczy i zbrodni tysiące, ale czy to

aż złe takie?

Tak bardzo, że aż świat wokół runąć musiał

Nie chcąc na te grzechy patrzeć?

Więc choć jeden,

najmniejszy

Czy kiedykolwiek ktoś tam na górze, ten grzech jeden przebaczy?

Nawet gdy wszyscy już toną w rozpaczy

Miej, choć ziarno troski, gdy wszystko wokół runie

Ja w szacie czarnej, ty w złotym całunie

Gdy świat się zawali i nic nie zostanie

Niech mrok w końcu odejdzie, zmywając sól na mej ranie.

~Camellia

Było kilka dni przed jego osiemnastymi urodzinami, kiedy zaczęło się wszystko psuć.

Akutagawa siedział w kącie niczym zbity pies. Hirotsu zabrał jego siostrę, aby razem z Kouyou przywrócić ją do stanu używalności, na co nie oponowała.

Chuuya miał już dość. Siedział na jakiejś starej beczce z nogą na nodze i pilnował gnoja. Jego kurtka przewieszona leżała na skrzyni. Bachor był jedynie dwa lata młodszy od niego i Dazaia, jednak wyglądał jak niedożywiony szczeniak, który warczał na każdego, kto się zbliżył.

Camellia ||Soukoku||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz