Wilhelm

586 37 0
                                    

Trzy dni to było zdecydowanie zbyt wiele dla Elaine,mimo,że na wyspie wbrew pozorom nie było tak źle,a chłopcy byli dla niej całkiem mili,wciąż nie potrafiła czuć się tu dobrze.

Dziewczyna nie mogła przestań myśleć o swoim życiu,w jej głowie krążyło zbyt wiele pytań.
Peter co prawda obiecał jej pomóc, ale wciąż gdzieś znikał i dziewczyna czuła, że wcale nie chodzi tu o nią.

—Elle?Mogę wejść?—zapytał Will czekając na odpowiedź dziewczyny.
—Jasne.
—Jak się czujesz?—zapytał chłopak wchodząc do namiotu w którym dziewczyna mieszkała.

Chłopcy zbudowali dla niej specjalny namiot żeby miała trochę prywatności,było w nim całkiem dużo przestrzeni i co najważniejsze był tylko jej.

Dziewczyna którą Elaine poznała w wiosce zmiennokształtnych, dała jej kilka ubrań,a także materiały żeby dziewczyna mogła ozdobić swój namiot, dlatego był teraz o wiele bardziej przytulny.

—W porządku.—odpowiedziała dziewczyna i poklepała miejsce obok siebie,zachęcając chłopaka żeby usiadł.
—Ładnie tu sobie urządziłaś. —powiedział Will rozglądając się po pomieszczeniu.
—Chyba jeszcze trochę tu zostanę.—westchnęła.
—Peter coś wymyśli.
—Nie sądzę,że to co teraz robi ma związek ze mną.
—Aż tak ci się tu nie podoba?
—Odkąd tu jestem cały czas coś próbuje mnie zabić.—westchnęła dziewczyna.—Chyba znasz odpowiedź na to pytanie.
—Z nami nic ci nie grozi Elle.—powiedział lekko zmieszany chłopak.
—Nie zrozum mnie źle...Bardzo was wszystkich lubię i lubię z wami przebywać,ale jeżeli mam rodzinę?Jeżeli się o mnie martwią?Muszę sobie przypomnieć.

—Peter wspominał ci jak tu trafiliśmy?
—Mniej więcej.—wzruszyła ramionami.—Uciekłeś z domu?
Chłopak spuścił wzrok na swoje buty i pokiwał twierdząco głową.
—Nie miałem wyjścia...
—Co się stało?—zapytała dziewczyna kładąc mu rękę na ramieniu.
—Mój ojciec był tyranem,bił mnie i moją matkę.Pewnego razu wkurzył się na mnie... Matka stanęła w mojej obronie a on popchnął ją...Kiedy upadała uderzyła głową o schody...Już nie wstała.Kiedy zorientowałem się co się stało uciekłem z domu.Złapała mnie policja,ojciec oskarżył mnie o zabójstwo matki a fakt,że uciekłem z domu wcale mi nie pomagał.Udało mi się im uciec...Schowałem się w starym opuszczonym domu,ale kiedy wszedłem na piętro okazało się, że deski są przegniłe,i zanim zdążyłem zareagować podłoga się załamała i spadłem na dół. Straciłem przytomność a kiedy się obudziłem znalazłem się tutaj.Peter czuję kiedy ktoś nowy pojawia się na wyspie, znalazł mnie i zaproponował żebym do niego dołączył.
—Will...Przykro mi.—powiedziała dziewczyna łapiąc go za rękę.
—To było dawno temu.—wzruszył ramionami.—Żaden z nas nie miał w życiu lekko, dlatego tu jesteśmy.
—Chcesz powiedzieć,że ja też mogłam trafić tu w taki sposób?
—Może...Nie wiem,ale Peter ma chyba inne podejrzenia.
—Jakie?—zmarszczyła brwi.
—Tego nie wiem,ale nie zabrałby cię do Cassiopeii gdyby nie miał ważnego powodu.

—Kiedy tam byliśmy powiedziała, że jestem tu po to żeby go zniszczyć,co miała na myśli?
—Kłamała,chciała złożyć cię w ofierze żeby odzyskać swoją ludzką postać.
—Dlaczego akurat mnie?
—Nie wiem,może jest w tobie coś czego potrzebowała,albo zobaczyła okazję kiedy Peter cię tam zaprowadził.
—Tak czy inaczej,niczego się nie dowiedziałam.

—Nie pamiętasz nic zupełnie? No wiesz,może pamiętasz coś co nakieruje nas na twoją przeszłość.
—Nie. —powiedziała zrezygnowana. —Nie sądzę.
Dziewczyna wstała i przeczesała włosy palcami.—Pamiętam... Niebieskie ściany?Na ścianie były kolorowe motyle,chyba...Sama je narysowałam?—Elaine zamknęła oczy i próbowała sobie przypomnieć coś jeszcze, cokolwiek co mogłoby jej pomóc określić miejsce zamieszkania, ale po chwili otworzyła oczy.—To nie ma sensu.
—To wszystko co pamiętasz?
Dziewczyna pokiwała milcząca głową.
—Jesteś tu dopiero od trzech dni...
—Aż od trzech dni!Will ja tu nie pasuje.—westchnęła.—Czuję się zagubiona...
—To normalne,ale przyzwyczaisz się.—powiedział pokrzepiająco.
—Opowiedz mi jak to jest.— usiadła obok bruneta—Wiem, że to jest odległa rzeczywistość i zupełnie różni się od mojego świata,ale jak można się tam dostać?
—Nie opuszczałem wyspy odkąd tu jestem i nie mam pojęcia.— odparł—Wcześniej robił to tylko Peter,ale chyba nie ma już wystarczająco dużo mocy żeby stworzyć portal.
—On jest czarodziejem?
—Nie zupełnie...—Will zachichotał.—Jego jak twierdzisz "magia" pochodzi z wyspy,to skomplikowane.—powiedział.

—A ty nie chciał byś się stąd wyrwać?Zobaczyć co tam jest?
—Może trochę. —odparł.—Peter często rysował rzeczy które tam zobaczył,jak na przykład wielka wieża zegarowa.
—Wieża zegarowa...—powtórzyła zamyślona.
—Wyglądała niesamowicie kiedy ją rysował.
—Wiesz może gdzie trzyma te rysunki?
—Ma taki dziennik, zapisuję w nim różne rzeczy,czasem coś rysuje.—powiedział.—Czekaj...To nie jest dobry pomysł. —Domyślił się planu dziewczyny. —Nie możesz go zapytać kiedy wróci?
—Gdyby chciał mi go pokazać, już bym go widziała.Spójrzmy prawdzie w oczy,jemu nie zależy żebym wróciła do domu.
—Wiesz nie sądzę żeby...—zaczął.
—Pomożesz mi?—przerwała mu dziewczyna.—Jeśli go zobacze być może sobie coś przypomnę.
—Posłuchaj,kiedy Peter się dowie,a dowie się na pewno to już po nas.
—Nie dowie się, obejrzę go i szybko odłożę na miejsce,będziemy ostrożni.—spojrzała na niego błagalnie. —Pomożesz?Proszę.

Lost boy | Peter Pan Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz