Siedzącą przy ognisku Elaine usłyszała hałas dochodzący z lasu. Najpierw był on słaby, ale potem stał się głośniejszy i bardziej wyraźny. Wstała, starając się zlokalizować źródło dźwięku. Brzmiał jak kroki. Powolne, mierzone kroki, jakby ktoś chciał być cichy. Jej serce zaczęło bić szybciej, gdy zdała sobie sprawę, że jest sama, bez nikogo wokół, kto mógłby jej pomóc, gdyby coś poszło nie tak.Na wszelki wypadek, sięgnęła po nóż który leżał w koszu obok ogniska, i powoli zaczęła kierować się w kierunku lasu. Kroki stawały się coraz głośniejsze, a ona mogła teraz słyszeć czyjeś oddychanie. Czuła, jak dłonie zaczynają się jej pocić, a oddechy stają się krótsze. Wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić.
Kiedy w końcu dotarła do skraju lasu, zobaczyła postać stojącą w ciemności. Była to wysoka, ciemna postać z kapturem na głowie. Nie widziała jej twarzy, ale czuła, że jej oczy są skierowane na nią. Ujęła nóż mocniej i zrobiła krok naprzód.
- Kim jesteś? - zapytała, starając się zabrzmieć pewnie, ale jej głos wydobył się tylko szeptem.
Postać nie odpowiedziała. Po prostu stała tam, wpatrując się w nią.
Elaine zrobiła kolejny krok do przodu, próbując lepiej przyjrzeć się postaci. Wtedy poczuła coś, co muskało jej nogę. Spojrzała w dół i z przerażeniem zobaczyła węże pełzające wokół jej stóp.
Potknęła się, próbując uciec przed wężem, ale potknęła się o korzeń i upadła na ziemię. Postać zbliżyła się, i na moment Elaine pomyślała, że zamierza ją zaatakować. Ale wtedy wyciągnęła rękę i pomogła jej wstać.
Elaine spojrzała na postać i zobaczyła, że to Peter. Zdjął swój kaptur i patrzył na nią z troską, albo tylko jej się tak wydawało.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
Elaine skinęła głową, wciąż w szoku.
- Pomyślałam, że jesteś kimś innym - powiedziała drżącym głosem.- Dlaczego nie śpisz? - zapytał patrząc na nim przenikliwym spojrzeniem.
- Miałam zły sen i nie mogłam spać, usłyszałam hałas i... - urwała bo niespodziewanie Peter załapał ją za rękę.
- Jesteś ranna - powiedział, biorąc jej dłoń i starając się obejrzeć ją dokładniej.
- To nic... - powiedziała Elaine nieco zażenowana gestem chłopaka.
Peter wyjął z kieszeni kawałek materiału i małą fiolkę z miksturą. Delikatnie zakropił nią ranę na ręce Elaine, a dziewczyna poczuła, jak jego ciepła dłoń obejmuje jej palce. Przeszył ją lekkie mrowienie, gdy Peter zaczął owijać jej rękę opatrunkiem.
- Dziękuję - powiedziała nieśmiało dziewczyna, starając się ukryć swoje zmieszanie.
Peter uśmiechnął się do niej, i na moment Elaine zapomniała o wężu i postaci w lesie. Czuła się bezpieczna i chroniona, po raz pierwszy od momentu przyjazdu do obozu.
- Chodź - powiedział Peter, biorąc ją za rękę. - Odprowadzę cię do namiotu.
Elaine pozwoliła mu poprowadzić się z powrotem do namiotu i podczas spaceru poczuła, jak ciepło rozchodziło się po jej ciele. Była zdumiona, jak szybko Peter zmienił swoje podejście do niej. Czy to był tylko akt dobrej woli, czy może ukrywał przed nią coś więcej?
Kiedy dotarli do namiotu, Elaine odwróciła się do Petera.
Dziękuję - powiedziała, patrząc mu prosto w oczy. Poczuła, że coś się między nimi zmieniło, a w jej sercu pojawiła się iskierka nadziei kiedy chłopak uśmiechnął się słabo i pokiwał głową.
Jeśli będę w pobliżu, będę cię chronił. - powiedział bez emocji, a następnie odwrócił się i odszedł, pozostawiając Elaine z myślami o tym, co się właśnie stało.
CZYTASZ
Lost boy | Peter Pan
RomanceCokolwiek się wydarzy, zapominam o wszystkim kiedy jestem z tobą Nie wiem jakie to czary, ale odrywam się od rzeczywistości... Znikam w tobie, zmieniam się.Jestem szczęśliwy. 🧚♀️ ______________________________________________ Art zapożyczony, twór...