Rozdział 11 "Z zimnej perspektywy"

16 2 1
                                    

Czwartek godz. 8:10 Piekarnia Dupain-Chengów.

- Ok - rzekła Marinette tuż po przebudzeniu - mamy już drugi składnik potrzebny do naszego eliksiru. Kolejnym składnikiem, zgodnie z tym zwojem jest kwiat błękitny irys. Znajduje się on w Pirenejach, niedaleko granicy z Hiszpanią.

- W górach?- dopytała Tikki.

- Tak. Pireneje leżą na terenie trzech państw Francji, Andory i Hiszpanii. Na szczęście naszego irysa szukamy po francuskiej stronie od Tuluzy.

- Dobrze. Ruszamy chyba od razu.

- Zgadza się- odrzekła dziewczyna- każda minuta opóźnienia to minuta pogarszająca stan mojego partnera. Nie mogę, jako bohaterka dopuścić do jego śmierci.

- Doskonale cię rozumiem, Marinette. Ja też, tak samo jak ty martwię się o niego. Ruszamy natychmiast.

- Tikki kropkuj!

Zaraz po chwili, normalna uczennica szkoły zamieniła się w super bohaterkę, osobę, która wielokrotnie ratowała z opresji mieszkańców miasta przed akumami Władcy Ciem. Jednakże jej nie było do końca wesoło, miała ciężką misję. Ze szkatułki wyciągnęła Miraculum Konia, założyła okulary na nos i krzyknęła:

- Tikki i Kaalki połączcie się!

Zaraz po tych słowach, jej postać stała się Biedrokoniem i ponownie użyła teleportacji, aby dostać się do miasteczka leżącego u wrót Pirenejów, Tuluzy. Było to miasteczko, które obfitowało w turystów kochających górskie klimaty, czy jazdę na nartach. W pasmie górskim praktycznie zawsze padał śnieg. Dziewczyna ponownie rozłączyła oba miracula, schowała jedno do swojej torebki, po czym ruszyła w kierunku jednego ze szczytów. Wiedziała, że irysy rosły na poziomie powyżej 1600 n.p.m. a sama wędrówka liczyła  prawie 6 km. Jako, że była straszna mgła i sypał śnieg, nie mogła użyć swojego jojo, aby szybciej przejść. Musiała podążać pieszo. Przez większość drogi płakała, nie mogła tego znieść, jednak z poświęcenia nie rezygnowała.

***

Sobota godz. 8:40 Hotel Mouire

W tym momencie, na miejscu detonacji pojazdu pracowało bez żadnych przerw około 20 techników i 5 pirotechników. Przeszukiwali cały parking i na początku nie było żadnych tropów, aż do tego momentu.

- Kuba, Karolina!- krzyknął Gabriel- coś znalazłem.

- Co to takiego?- zapytali i podbiegli do technika.

- Znalazłem kartę SIM. Muszę ją zabezpieczyć. Być może z niej był wykonywany SMS. Zaraz to sprawdzę.

- Coś jeszcze zabezpieczyłeś?- zapytał pan Roger.

- Udało mi się zabezpieczyć jeszcze ślady kół. Był to typowy samochód 5-osobowy. Nic innego na razie nie wiem. Sprawdzę też, czy na znalezionej karcie znajdują się odciski palców.

- Ok, pośpieszcie się. Wszystko wskazuje na to, że był to zamach, albo prośba zastraszenia komisarzy. A nauczycielka prawdopodobnie jest przypadkową ofiarą.

- Macie informację na temat pokrzywdzonej?

- Medycy donoszą, że jej stan jest bardzo ciężki. Głównie poparzenia drugiego stopnia, jeden krwotok wewnętrzny oraz bardzo dużo ciężkich ran.

- Co za zwyrodnialec!- wrzasnął Kuba- jedną z naszych najlepszych nauczycielek skrzywdził. Powiadomiliście dyrektora oraz rodzinę?

- Tak- odrzekł Roger- wszyscy pojechali do szpitala. Nauczycielka walczy o życie.

- Udało się nam coś ustalić- rzekł niespodziewanie Gabriel-numer, który kontaktował się z Kubą, przed wyrzuceniem karty logował się na tym samym parkingu. Najwyraźniej mężczyzna obserwował pojazd, a samą bombę podłożył wcześniej. Dokonał chyba tego w nocy. Musiał was śledzić albo ktoś zbierał więcej informacji.

- Czy widzieliście jakiś samochód za wami wczoraj?

- Jechał za nami czarny Mercedes. Ale nie skupialiśmy się na numerach rejestracyjnych.

- Przypomniałem sobie, że pamiętacie, jak Felix groził nam śmiercią? Być może to jest jego próba.

- Wszystko możliwe. Jednak on ma raczej nic nie powie.

***

Biedronka w międzyczasie pokonała dwa kilometry. Było strasznie zimno i lodowato.

- Nie mam sił!!- wyszeptała- muszę odpocząć.

Upadła na ziemię. Panowała straszna zamieć, więc bohaterka wstała i ze wielką motywacją dotarła do punktu odpoczynku, a konkretnie do schroniska. Weszła do domu i poprosiła uprzejmego kelnera o ciepłą zupę pomidorową. Usiadła koło okna, gdzie ze płaczem popatrzyła za okno. Płatki śniegu strasznie wirowały. 

Kolczyki cz.3Where stories live. Discover now