Rozdział 13 "Zawieja, zawieja, jeszcze raz zawieja...

14 3 5
                                    

Sobota godz. 9:40

- Jak pani smakuje zupa?- zapytał kelner Biedronki.

- Jest świetna- odrzekła- ta zupa bardzo mi pomoże i pewnie doda dużej ilości energii.

- Tak z ciekawości, czego pani tutaj szuka?

- Muszę odnaleźć kwiat irys. Słyszałem, że on tutaj rośnie.

- Tak. Jest on jednym z błękitnych kwiatów, jakie można znaleźć u nas w Pirenejach.

- Wie, może pan, gdzie rośnie w pobliżu taki kwiat?

- Tak. Jeden z nich rośnie niedaleko starego dębu, jakieś 2 km stąd. Mam pytanie, czy to jest jakiś kostium?

- Jestem super bohaterką Paryża, Biedronką.

- TO NAPRAWDĘ PANI?

- TAK. POTRZEBUJE POMOCY. MUSZĘ ZDOBYĆ IRYS, BO POTRZEBNY JEST MI DO LEKARSTWA. SŁYSZAŁ PAN O CZARNYM KOCIE?

- Tak. Wielki bohater w szpitalu. Ktoś panią porwał....

- Zgadza się. Jeden z nastolatków. Przepraszam, nie mam czasu dużo na rozmowę. Muszę ruszać na miejsce. Dziękuje za pomoc. Do widzenia.

- Do widzenia- odrzekł.

- A, o mało bym zapomniała. Ile muszę zapłacić za obiad?

- Nic. To jest na koszt firmy. Poza tym u nas trwa teraz promocja darmowej zupy, z powodu zamieci śnieżnych.

- Rozumiem. Jeszcze raz dziękuje za pomoc.

Nasza bohaterka opuściła lokal i znowu wyszła na przeraźliwy mróz. Musiała pokonać te dwa kilometry, dla Czarnego Kota. Te myśli powodujące u niej stres, nie dawały spokoju. Tylko to może zapobiec jego tragicznej wizji przyszłości. Tylko to. Dzięki jej wewnętrznej motywacji częściowo strachem, ale też chłodem po jakieś godzinie dotarła na miejsce. Panowała ciągle straszna zawieja śnieżna, która nikomu nie dawała spokoju. Jednak z piasku wyraźnie wybijał się kolor błękitny. To pewnie ten kwiatek. Bez wahania nastolatka zaraz zerwała irysa i użyła dziury czasoprzestrzennej, aby z powrotem znaleźć się w domu.

- O tutaj jest o wiele bezpiecznej- rzekła- to jest już trzeci składnik. Muszę ruszyć do szkoły. Dochodzi już 10 godzina.

Zeszła na dół, gdzie rodzice przygotowali jej pyszne śniadanie. Już chciała ruszać do szkoły, ale rodzice oznajmili coś strasznego.

- Posłuchaj. Pani Bustier została ranna w czasie wybuchu bomby.

- CO TAKIEGO?- krzyknęła.

- TAK. Pan dyrektor odwołał lekcję, tym bardziej że pod szkołą doszło do strasznej strzelaniny. Ranna jest jedna osoba.

- TO..... niemożliwe!!!

- Niestety córciu, ale to prawda.

- Już się najadłam. Mogę iść na górę?

- Oczywiście, że tak.

Jak z procy nastolatka wskoczyła na górę i zamknęła klapę. Dała szybko jedzenie Tikki.

- Co się dzieje, Marinette?

- Pod moją szkołą stało się coś złego. Muszę pomóc. Tikki kropkuj!!!

Kolczyki cz.3Where stories live. Discover now