Rozdział 12 "Po trupach do celu...."

15 1 0
                                    

Kilka minut później...

Czwórka szkolnych policjantów wracała do szkoły, po wydarzeniach na parkingu pod hotelem. Przyjaciele mieli nieciekawe miny. Ktoś prawie zabił ich fantastyczną wychowawczynię, przyjaciółkę. Nikt nie mógł pogodzić się ze stratą, jaką ich zadano, toteż zamiast wygłupów, panowała nieprzyjemna atmosfera.

Z dachu ktoś ich obserwował. Był to ten sam mężczyzna, który zdetonował ładunek wybuchowy.... Z kurtki wyciągnął karabin maszynowy i wycelował. Czekał na doskonałą okazję. Cała śmietanka towarzyska- prychnął po cichu.

Wszyscy szli w kierunku szkoły, skąd mieli poprowadzić sprawę zamachu na przybyszy z Polski. Niespodziewanie Kuba popatrzył na dach i zobaczył, jak ktoś w ich mierzy....

- Uciekajcie!

Wtedy rozpoczęła się strzelanina. Wszyscy policjanci wbiegli do szkoły i ukryli się za drzwiami. Jake na oślep rozpoczął ostrzeliwanie szkoły. Policjanci również oddawali strzały w jego kierunku. Huk był totalny, a łuski sypały się niemiłosiernie. Karolina w tym samym czasie krzyczała do krótkofalówki:

- Potrzebujemy natychmiast wsparcia antyterrorystów. Jesteśmy pod ostrzałem, powtarzam, bandyta do nas strzela.

- Przyjąłem- odrzekł oficer dyżurny.

Ciągle panowała wymiana ognia. Wkrótce kule dosięgły przypadkowego przechodnia. Policjanci natychmiast wsunęli go do szkoły, a Alya rozpoczęła udzielać mu pierwszej pomocy.

- Przyślijcie karetkę pogotowia- mamy przypadkowego rannego przechodnia.

Na miejsce zdarzenia zaczęło się zbiegać więcej szkolnych funkcjonariuszy. Jednak zamachowiec nie odpuszczał, ciągle pod wpływem furii zniszczył kilkanaście okien. Ostatecznie Nino oddał strzał, który trafił w napastnika w ramię. Wtedy on rzucił się do ucieczki.

- Ubezpieczajcie!- krzyknęła do Alyi i Nina, towarzysze z Polski.

Pobiegli w kierunku bloku i z przeładowanymi pistoletami pobiegli na dach. Nikogo nie ujrzeli.

- O nie. Sprawca zbiegł. 002 do 000- powiedział do krótkofalówki policjant.

- Zgłoś.

- Sprawca strzelaniny uciekł. Zablokujcie wszystkie drogi dojazdowe. Mężczyzna jest postrzelony w ramię. Powiadom wszystkie szpitale, żeby zgłosiły się, kiedy ktoś się taki zgłosi na oddział.

- Zrozumiałem.

- Przyślijcie też techników policyjnych na ten dach. Niech zabezpieczą ślady.

- Już kończą badanie poprzedniego wybuchu pojazdu. Zaraz powinni do was dołączyć. Bez odbioru.

Śledczy zobaczyli na dachu sporo łusek od pocisków, ale teżjakiś kawałek papieru wystający za kamienia. Wzięli go i przeczytali treść listu:

Jeżeli będziecie zeznawać w sądzie przeciwko Felixowi Graham de Vanily, zginiecie. Nawet nie poczujecie strzału. Wycofajcie się, bo będzie niedobrze.

- Kto, to może być?- zapytała Karolina.

- Nie wiemy tego.

Z dołu rozpoczęły rozlegać się dźwięki karetki oraz policji. 


Kolczyki cz.3Where stories live. Discover now