- Pierwszy dzień, w nowej pracy, Lidka uznała za udany. Jechała właśnie, wraz z Jakubem do Leśnej góry, by zacząć kolejny, miała nadzieję, równie przyjemny, jak poprzedni dzień pracy.
- O czym tak myślisz, Lidziu?
- A...Tak właściwie, o niczym szczególnym. Myślę, o wczorajszym dniu w pracy.
- Rozumiem. No i jakie wnioski wyciągasz, a propo pracy w dyspozytorni?
- Cóż. Trudno powiedzieć. Mam za sobą dopiero osiem przepracowanych godzin, podczas których...Nie działo się nic nadzwyczajnego. Ruda upewniała się, czy na pewno dobrze poradzę sobie z komputerem, przyjęłam i rozdysponowałam kilka zgłoszeń do zasłabnięć, podejrzeń zawału, nudy. Zupełnie nie rozumiem, jak Ruda, wytrzymuje tam dzień w dzień i udaje jej się nie zasnąć.
- Uśmiechnęła się.
- Czyli co, mam rozumieć, że zamiast na zesłanie, trafiłaś do raju? Nic nie robisz, się nie narobisz, a jeszcze zarobisz?
- Zawtórował śmiechem.
- No, na to wygląda. A tak się stresowałam, przed pierwszym dniem. Mówiłam ci, że prawie nie spałam w nocy?
- Coś wspominałaś. Ja jednak, na twoim miejscu, byłbym ostrożny, z oceną nowego stanowiska, tuż po pierwszym dniu pracy. To może być bardzo mylne.
- Może i racja, oby tak było, bo nie mam pojęcia, jak przepracuję na tym stanowisku, najbliższe lata. Ale wiesz, że nie narzekam, prawda? Zdaję sobie sprawę, że moja głupota, mogła skończyć się dużo gorzej.
- Wiem, kochanie, wiem. Choćbyś się nudziła, jak mops i tak dasz radę.
- Pocałował ją, zatrzymując auto przed stacją.
- Wiesz...Mam jakieś takie...Dziwne wrażenie, że wszyscy, po tej sytuacji, po rozprawie, traktują mnie inaczej, niż zwykle.
- Odpięła pas.
- To znaczy? Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli. Osobiście, nic takiego nie zauważyłem, ale oczywiście, ty masz prawo odczuwać to inaczej.
- No...Nie wiem. Mam wrażenie, że jedni patrzą na mnie z ukosa, drudzy z litością i pobłażaniem...Jeszcze inni, w ogóle wolą nie podchodzić, nie rozmawiać, nie pytać. Zupełnie tak, jak by poruszenie tego tematu, na nowo mogło sprawić, że zacznę znowu wykradać leki.
- Kuba zamyślił się.
- Nie wydaje mi się, by było aż tak źle. Może jesteś po prostu przewrażliwiona, co? Z tego, co mi wiadomo, masz wspaniałych kolegów, którzy sprawili, że jesteś tu, gdzie jesteś. Martwili się o ciebie, próbowali pomóc...
-Wiem. Masz rację, ale z drugiej strony, kto po czymś takim, potrafi zachowywać się normalnie, w stosunku do koleżanki, która kradła leki. Każdy, kto w danym dniu szykował torbę z lekami i miał ze mną dyżur, mógł być o to oskarżony. Nic dziwnego, że mają do mnie żal. Gdyby nie ich czujność to...Strach pomyśleć. Co do mojego przewrażliwienia, to...Może, oby tak było. W najbliższych dniach, spróbuję się przekonać.
- Dobrze. Jeśli okaże się, że masz chociaż odrobinę racji, to pomyślimy, co z tym zrobić, żeby twoi koledzy, na nowo odzyskali do ciebie zaufanie.
- Nic nie możemy z tym zrobić, ludzi nie można zmusić do tego.
- Nikogo nie będziemy zmuszać, zaufaj mi. Myślałem raczej o tym, żebyśmy zrobili w domu małe przyjęcie. W końcu, mamy co świętować, nie? Twoje nowe stanowisko, pomyślne rozwiązanie brzydkich spraw, jeszcze nie oblaliśmy tego porządnie.
CZYTASZ
Karetką przez życie - fanfiction o na sygnale 2
Fanfictiondalsze losy bohaterów z poprzedniej części.