Rozdział 3

157 1 0
                                    

- Kolejny ciepły, wrześniowy dzień zawitał tym razem do sypialni Artura i Maji. Z tą różnicą, że Artura już tam nie było. Silne promienie słoneczne wpadły rozradowane do pomieszczenia i usadowiły się na twarzy Maji, budząc ją z głębokiego snu.- mmmmm, Artur, przecież tyle razy prosiłam, żebyś zasłaniał okno.- Wymruczała zaspana.- Artur?- Powoli gładziła pościel po drugiej stronie łóżka, gdzie powinien znajdować się ukochany. Znalazła kartkę i od razu się rozbudziła podnosząc ją do oczu.- Majeczko, zostałem pilnie wezwany do masowego wypadku. Spotkamy się wieczorem po twojej pracy.- Westchnęła ciężko, nie mogąc się jednak powstrzymać, by nie uśmiechnąć się do kartki papieru, którą jej ukochany zapisał specjalnie dla niej swoim brzydkim pismem.- Echhh, ci lekarze. Jak ci pacjenci to rozczytują?- Powiedziała do siebie i zabrała się do robienia śniadania. Zadzwoniła jej komórka. Wróciła do sypialni i gdy spojrzała na ekran telefonu odczytała:- Urodziny Artura.- Cholera! Zapomniałabym!- Rzuciła telefon na poduszkę i wróciła do kuchni.- Trzeba zorganizować jakieś przyjęcie...Cholera noooo! Jak mogłam zapomnieć. Przecież teraz nikt, nic nie zdąży kupić ani przygotować!- Jadła śniadanie zastanawiając się w popłochu co robić. Doszła do wniosku, że jak najszybciej powinna skontaktować się z ich wspólnymi przyjaciółmi ze stacji.- Może jednak ktoś pamiętał o jego czterdziestych pierwszych urodzinach i w stacji już trwają przygotowania?- Z tą nadzieją spokojnie zjadła śniadanie, wzięła prysznic i poćwiczyła śpiew. Już miała wybierać się na miasto w poszukiwaniu jakiegoś prezentu dla ukochanego dzwoniąc do kogo się dało w sprawie przyjęcia, gdy komórka znów się odezwała.- Doktor Agnieszka Kozubek, ginekolog- Przeczytała i zmroziło jej krew.- Pewnie ma dla mnie jakieś złe wieści w sprawie ostatnich badań. Cholera! Dlaczego dzisiaj!- Odebrała z niepokojem w głosie.- Maja Góra, słucham?- Dzień dobry pani Maju, dzwonię w sprawie...- Tak, domyślam się. Rozumiem, że te badania nie wróżą nic dobrego, prawda? Dalej mam niedrożność prawego jajowodu?- Pani Maju ja...- Pani doktor, proszę niczego przede mną nie ukrywać. Staramy się z mężem...Znaczy ja bardzo chciałabym dać mu dziecko, rozmawiałyśmy o tym. On kocha dzieci, nie nalega, ale jeżeli jest coś, co stoi na przeszkodzie.- Jest pani w ciąży, nic nie stoi na przeszkodzie. Stąd te bóle podbrzusza, czasem tak się zdarza, gdy mięsień macicy ulega rozciągnięciu.- Maja wzięła głęboki oddech. Takiej informacji po drugiej stronie słuchawki się nie spodziewała.- Pani Maju, jest pani tam? To jeszcze nie jest koniec rewelacji.- O Boże! Pewnie jestem w zagrożonej ciąży czy tak? To pewnie przez ten niedrożny jajowód tak?- Nieee...Pani Maju. Proszę się uspokoić. Jest pani w ciąży bliźniaczej.- Yyyyyy...Co? Coooo? Nie to...Ja? Ja, w ciąży bliźniaczej? O Boże! O Jezu!- Maja rozpłakała się w głos ze szczęścia.- Gratuluję. Z całego serca gratuluję. Wiem jak intęsywnie od kilku miesięcy staraliście się państwo o potomka, a tu proszę, ktoś tam w niebie obdarzył was podwujnie szczęściem.- Ale...Ale...Co ja mam teraz zrobić? O Boże, co robić.- Najlepiej będzie zadzwonić do męża i mu o tym powiedzieć, a potem przyjechać do naszej kliniki, by wykonać wszelkie niezbędne badania, no i oczywiście jeszcze raz dokładnie się zbadać.- Ale, ale ja...Ale my...To znaczy mąż...Artur ma dzisiaj urodziny.- To wspaniale! Pani Maju, to będzie piękny prezent dla męża. Żaden mężczyzna lepszego prezentu nie mógłby sobie wymarzyć i to w dniu swoich urodzin.- Tak pani myśli?- Jestem tego pewna. Teraz proszę się uspokoić i poinformować męża.- Ale...Pani Agnieszko...Pani doktor...Przecież już pojedyncza ciąża byłaby ciążą wysokiego ryzyka, a bliźniacza...- Proszę dzisiaj o tym nie myśleć. Wszystkim zajmiemy się na naszym najbliższym spotkaniu. Pani Maju, muszę się z panią żegnać. Za chwilkę mam następną pacjentkę, do zobaczenia i jeszcze raz gratuluję.- Tak...Tak tak, rozumiem...Dziękuję bardzo i...Do zobaczenia.- Maja rozłączyła się i drżącymi dłońmi wybrała numer do Basi.- Halo? Cześć siostra, co tam?- Basia...Basiu, bo ja...- Maja? Ty płaczesz?- Nie...Mam lekki katar...Ja...Chciałam zapytać...Czy jest Artur w stacji?- Nie. Dzisiaj nikogo prawie tu nie ma. Jest jakiś masowy wypadek na dworcu kolejowym.- Czyli nikt nie pamięta o jego urodzinach?- Ależ pamiętali, pamiętali. No i to jak. Przyjedź do stacji i zobacz co czeka na niego w gabinecie.- Chyba zaczynam się bać.- No...Ja też bym się bała na ich miejscu, że Artur mi z premi potrąci.- Co to jest?- Nie powiem, sprawdź sama, przy okazji powiesz mi jak to ma być wszystko poustawiane.- Dobrze. Przyjadę, bo muszę ci o czymś powiedzieć.- Ok, to czekam.- W godzinę później Maja zjawiła się w stacji, gdzie Basia dekorowała gabinet Góry kolorowymi balonami. To, co zobaczyła po środku biórka w gabinecie Artura wprawiło ją w bezbrzeżne zdumienie. W wielkiej, metalowej klatce siedziała równie duża i kolorowa papuga.- Co to jest? O Boże!- To jest prezent od wszystkich w stacji. Tylko nikt, prócz Piotrka, Nowego, Miśka i Adama nie wiedział co to ma być za prezent. Zarządzili składkę i...Jest. Premia.- Co? Jaka premia.- Tak podobno dali jej na imię i ją tego nauczyli.- To ona gada?- No nie tak wybitnie jak nasz doktor Góra, ale coś tam mówić umie, ale odkąt tu jest, ani razu jeszcze nic nie powiedziała.- Wypuśćmy ją. Niech polata. Jest w nowym otoczeniu i wszystkiego się boi.- Tak. Masz rację. Naszykowałam w kuchni kawę, herbatę, ciasto, tak na wypadek jak by nagle przyjechali. Chciałaś ze mną pogadać nie? To chodźmy tam.- Basia otworzyła klatkę i kolorowa premia wyfrunęła i usiadła na parapecie zamkniętego okna, a one oddaliły się zamykając za sobą drzwi.- No to co tam cię trapi siostrzyczko. Nie układa się?- Zaczęła rozmowę Basia nalewając im herbatę do filiżanek.- Nie, wprost przeciwnie. Jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.- Myślę, że to dość mocno przesadzone słowa. Przecież chyba sporo się mijacie, ja go wiecznie widzę w karetce.- Ja też dużo pracuję, ale to nie ma nic do rzeczy.- Jak to nie ma? A kiedy ostatni raz byliście razem w kinie, w teatrze?- Basiu, posłuchaj mnie...- Ale Majka, no odpowiedz mi, przecież to nie jest trudne pytanie.- A wy kiedy ostatni raz byliście?- Zdenerwowała się Maja.- Przecież rozmawiamy o tobie, nie o mnie. To ty chciałaś się wygadać.- Tak, chciałam się wygadać, ale nie o tym, jak mi jest źle, tylko jak mi jest dobrze.- To znaczy? Nie rozumiem.- Zdziwiła się Basia.- Staraliśmy się z Arturem o dziecko i udało się!- Maja znów wybuchnęła łzami szczęścia.- Coooo? Majka! Boże coś ty najlepszego narobiła! Ciąża w twoim stanie? Przecież wiesz...- Tak, wiem! Wiem, jak będzie trzeba to będę leżała całe 9 miesięcy, ale nie zaczynajmy dzisiaj się kłócić. Nie popsuj nam tego dnia, możesz się denerwować i złościć, ale jutro. Dzisiaj spróbuj się chociaż przez chwilę ze mną cieszyć. Artur też będzie na pewno szczęśliwy.- Drzwi od stacji otworzyły się i obie usłyszały rozśpiewanych ratowników, którzy z precyzją śpiewali sto lat doktorowi Górze.- Już tu są! Artur już tu jest!- Ucieszyła się Maja.- Zaraz wejdzie do gabinetu i zobaczy premię!- Już go tu ściągam. Szykuj wszystkim kawe i herbatę i dołóż ciasta.- Basia wyszła w momencie, gdy Artur już otwierał drzwi od gabinetu.- Nie nie nie...Gabinet, papiery mogą poczekać. Maja czeka na ciebie w kuchni, z kawą, herbatą i ciastem. Właściwie to na nas wszystkich, chodźcie.- Zwróciła się do wszystkich.- Majeczka przyjechała? Cudownie!- Odwrócił się na pięcie i rozanielony pobiegł do kuchni.- Mmmmmmm. Cześć kochanie! Tęskniłem za tobą wiesz? Na prawdę przygotowałaś dla mnie to przyjęcie? Kochaaaana jesteś...Te moje dzwońce na pewno o tym zapomniaaały.- Nie, to ja troszkę zapomniałam, to wszystko oni...- Wieeem, że ich bronisz, ale nie jestem na nich zły. Ja też raczej nigdy nie pamiętam kto kiedy ma urodziny no...- Szepnął jej do ucha. i ucałował czule.- To gdzie ten prezent dla mnie kochanie? Na pewno mi coś mysia pysia przygotowała cioooo? Oj ti ti ti!- Połaskotał ją pod brodą.- Mam dla ciebie dwa prezenty. Jeden jest od wszystkich ze stacji.- Noooo, coo tam, coo tam mi kupiłaś?- Niee...Nic nie kupiłam, tylko...- A gdzie to jest? Wiesz jak twój kociak lubi dostawać prezenty, wieeesz?- Cieszył się jak dziecko.- W twoim gabinecie. Basia go przystroiła, żeby było ci milej.- Poddała się, gdyż nie dał sobie nic wytłumaczyć.- Nooo to chodźmy i to szybkoooo!- Ponaglał żonę Góra. Ruszyła za nim do gabinetu. Otworzyli drzwi i Artur wrzasnął z przerażenia.- Aaaaaaa! Co to jeeeest! Strzeleeeckiiii! Wszoooołeeeeeeek!- Wszyscy zlecieli się jak na komendę do jego gabinetu i powstrzymywali śmiech na widok jego miny.- Co to jest pytam się!- Papuga. Ma na imię premia.- Czy wyście powariowali? Żadnych zwierząt w mojej stacji! Premia, też mi coś...- Prrrreeeemia! Prrrreeeeemia!- Krzyknęła papuga przelatując nad głową Artura.- Aaaaaa! Jaasssna cholera zawału zaraz dostanę przez te wasze durnowate pomysły!- To co, nie chce jej doktor? Mamy ją zwrócić?- Zapytał Piotrek.- Oksytocyyyna! Oksytocyyyyyna!- Zaskrzeczała Premia skubiąc kwiat stojący na parapecie.- Zostaw! Zostaw moją pelargonię!- Ciasteczko?- Zapytała chowając się z sporą częścią pelargonii do klatki.- Widzi doktor czego ją nauczyliśmy? Kto wie, może ją doktor tych swoich przepisów i regulaminów nauczy.- Bardzo śmieszne Wszołek, bardzo śmieszne! Zabierać mi stąd to ptaszysko! Niech siedzi narazie w pokoju socjalnym. Pomyślę, czy ją tu zatrzymać.- Kiedy wszyscy, łącznie z solenizantem zjedli ciasto, wypili kawę i herbatę, znów musieli udać się do wezwań. Maja posmutniała. Nie zdążyła przekazać mężowi cudownych wieści. Zaraz jednak się rozweseliła. Postanowiła, że przekaże mu tą radosną wiadomość w bardziej romantyczny sposób. Pojechała do apteki i kupiła kilka testów ciążowych, następnie w sklepach z ubrankami i akcesoriami dla małych dzieci kupiła dwie pary maleńkich bucików. Zapakowała to wszystko do kolorowej torebki, ugotowała jego ulubione spaghetti, zapaliła świece i czekała na jego powrót. Artur zjawił się wczesnym wieczorem. Już od wejścia zdawał się tryskać dobrym humorem.- Kochanie! Jestem! Wróciłem! Kupiłem wino i krewetki! Takie jak lubisz!- W progu przywitała go Ksena, radośnie merdając ogonem i liżąc jego ręce. Klusek obskakiwał go jak szczeniak.- Taaak wam dzisiaj też dostanie się coś dobrego, w końcu pańcio ma urodziny, to też możecie zaszaleć, taaak, dobre pieski.- Wszedł do kuchni i gdy zobaczył romantyczny nastruj wytworzony przez Maję, niemal pękł z dumy.- Jesteś nieoceniona! Jesteś wspaniała! Na prawdę! Poraz pierwszy w życiu tak bardzo się cieszę, że mam urodziny...No i oczywiście taką wspaniałą żonę. Ojeeeeej, to ten prezent, o którym mówiłaś mi w stacji?- Tak, nieco go od tamtego czasu zmodyfikowałam...Otwórz proszę.- Chwycił kolorową torebkę i z uśmiechem małego chłopca otworzył ją, zaglądając ciekawie do środka.- Yyyyy, że to dla mnie?- Zapytał wskazując na maleńkie buciki.- I tak, i nie...- Droczyła się.- Aaaa....Yyyyy...Ale...O Boże...- Wyjąkał spoglądając na trzy testy ciążowe.- Czy to znaczy...Czy to znaczy, że będziemy rodzicami?- Pytał, a w jego głosie pojawiło się niebezpieczne drżenie.- Tak. Zostaniemy rodzicami bliźniąt. Cieszysz się?- Ta wiadomość zwaliła go z nóg. Osunął się na krzesło i pobladł.- Co? O Jezu...Strzelecki...Wszołek...Ja was zabiję...To wszystko przez was i tę waszą papugę!- Maja roześmiała się perliście.- O ile mi wiadomo, to dzieci albo przynoszą bociany, a nie papugi, albo biorą się z miłości dwojga ludzi, musi to być mężczyzna i kobieta. Co ma z tym wspólnego Strzelecki i Wszołek?- A nic...Tak mi się...Z przyzwyczajenia powiedziało. Majka! No to...To, cudownie! Wspaniale! Tak się cieszę!- Tak? Na prawdę? Kochanie, ale wiesz, że w moim stanie to...Ciąża podwujnego ryzyka i...- Majeczko, poradzimy sobie! Wszystko będzie dobrze! Dzwonie do Banacha! Nie, co ja mówię, ja dzwonię...Dzwonię...Do ministerstwa zdrowia dzwonie! Ja powiem o tym całemu światu! Artur Góra nareszcie będzie ojcem!- Pobiegł po komórkę, a Maja cieszyła się, że słowa jej lekarki, o tym, że mężczyzna nie może sobie wymarzyć lepszego prezentu sprawdziły się.

Karetką przez życie - fanfiction o na sygnale 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz