17. Nie wracasz z wyprawy

2.4K 81 90
                                    

(Pov. Chłopacy)

- Eren Yeager

Szukałem jej chyba wszędzie nawet w jej pokoju, nigdzie jej nie było. Cholera! Gdzie ona jest?! Czyżby, czyżby coś jej się stało? A co jeśli się nie odłączyła tylko jakiś tytan ją pożarł... Nie, nie, nie, nie możliwe! Muszę iść po listę rannych i, uh... Zmarłych.

Wziąłem listę i szukałem jej imienia z nadzieją że, jej tam nie znajdę. Myliłem się, znalazłem jej imię i zamarłem.

- Nie, nie, nie, nie. To nie może być prawda! Obiecała mi że sobie poradzi! Ona na pewno żyje, tylko się trochę oddaliła i zaraz tu przyjedzie!

Obiecywała mi że przyjedzie cała i zdrowa. Na pewno sobie żartuje, poprosiła kogoś o to aby tak zrobił, a, a teraz się śmieje z mojej miny!

Patrzyłem na panią Hanji mając nadzieję że to żart, że zaraz zacznie się śmiać. Ona jako jedna z dwóch osób wiedziała o to że jestem z [T/i]. Westchnęła smutno i lekko objęła, mówiąc

- Eren, to nie żart. Chcesz porozmawiać..?

- Nie, dziękuje pani Hanji - powiedziałem

Poszłem do pokoju a tam, rozpłakałem się. Jak mogłem dopóścić do czegoś takiego?.. Była przy mnie bez przerwy.

Nie chciałem jeść ani pić, jedynie trenowałem i się przemęczałem.

Tak jest łatwiej...

- Armin Arlert

Chciałem znaleźć [T/i] i upewnić się że nic się jej nie stało, nie mogę jej przecież zostawić. Szukałem i szukałem ale nigdzie się nie do szukałem.

- Ona była z inną grupą, tak? Nie mogła się zgubić, patrzyłem na nią. Zgubiłem ją przez to że zagadałem się z Mikasą. Nie możliwe!

W pewnym momencie przyszła do mnie sama Mikasa i pokazała na jakieś imię, na liście zmarłych... [T/i], jej imię tam było... Zacząłem czytać czy coś od niej znaleźli, jak u-umarła... „Zjedzona przez tytana w lesie, znaleziono jej dłonie”
Momentalnie mnie zemdliło i musiałem się podtrzymać ściany z tylu informacji. Ona zginęła? A-ale to nie możliwe, nie, nie... Tylko nie ona.

Nagle cała moja radość i inne emocje wyparowały. Cały czas byłem przybity i smutny, a po nocach płakałem od braku mojej [Z/t/i].

Dlaczego tak to się potoczyło?..

- Jean Kirstein

Wiedziałem że coś było nie tak, smutna aura leciała na kilometr od grupy [T/i]. Pomyślałem wtedy pewnie ktoś z jej grupy umarł. Jeden z nich podszedł do kapitana Levi'a, musiał pewnie powiedzieć o śmierci, wtedy usłyszałem bolesne słowa

- [T/i] [T/n] nie żyje - Powiedziała jakaś brunetka

J-jak to nie żyje?.. Wiedziałem żeby tam pojechać, cholera! Gdyby nie Armin na pewno by przeżyła... Tak nie miało być, mówiłem jej że jest delikatna, ale ona nie...

Całe moje życie zostało zrujnowane i to dosłownie po jej śmierci nie miałem ochoty na nic, nawet na docinanie Eren'owi. Nic już nie było takie samo, wszystko w trzech kolorach czarnym, szarym i białym.

Chciałbym cofnąć czas...

- Levi Ackerman

Od razu gdy dojechałem do kwatery poszedłem do Erwina, musiałem być pewnien że [T/i] żyje.

Gdy doszedłem i spytałem o resztę grupy, ten jedynie dał mi jakąś liste. Była tam połowa mojego składu w tym ona, popatrzyłem na tytuł i przeszedł mnie zimny, nieprzyjemny dreszcz. „Lista zmarłych”.. Popatrzyłem jeszcze raz na jej imię i tytuł, to nie były zwidy...

Ona z-zmarła? Opuściła mnie..? Mogłem jej nie puszczać, kurwa mać! Wiedziałem że coś się stanie, ale nie aż takiego... Chciałabym aby tu teraz była i się uśmiechała. Mogłem jej nie puszczać...

Wyszłem i poszedłem do swojego gabinetu, czemu akurat ona mnie opuściła..? Była mi teraz najbliższa...

Zmieniło się moje zachowanie, teraz już nikomu nie przepuszczałem, teraz ze mną mieli piekło. Treningi były jak najbardziej wyczerpujące, byle by się na nich wyżyć. Ktoś coś stłukł? Nie ma tak łatwo, teraz musisz sprzątać całą kuchnie i jakieś piętro przez dwa tygodnie plus umyć okna. Natomiast w nocy nie spałem i często płakałem przytulając sie do poduszki...

Błagam wróć, tęsknię...

- Erwin Smith

Czekałem na ciebie cierpliwie, lecz zmartwiłem się gdy ostatnia grupa przyjechała. Poddenerwowany zacząłem się rozglądać i szukać twoich [K.W] włosów. Nigdzie ich nie było, nie gdzie nie było jej niepowtarzalnej ale idealnej talii, tych ślicznych oczu... Nigdzie nie było ciebie...

Chciałem iść do Levi'a, ale on z nikąd się pojawił przedemną i pokazał twoje nazwisko, nic nie mówiąc. Wpatrywałam się, wiedziałem od czego jest ten kawałek papieru, ale nie umiałem uwierzyć.

Zniknęła przy jednym z tytanów, wiele by to wyjaśniało, ale gdzie była... Ugh, teraz to i tak już nie ważne, wszytsko się sypie... Chciałbym abyś tu była...

Po „wiadomości” od Levi'a, wszystko się jeszcze bardziej posypało i to dosłownie. Wszystkie wyprawy poza mury okazały się mieć pełno minusów, których nie zauważyłem, ważne papiery miały tysiące błędów. Dzieciaki nagle po twoim odejściu stały się ponure...

Bez ciebie wszytsko jest strasznie trudne, chciałbym teraz się do ciebie przytulić...

___________________

Dzisiaj znów smutniejszy rozdział.

Na szczęście udało mi się przywrócić większość postaci (kto wie ten wie) i jedynie dopisałam resztę.

Miłego dnia/nocy

Słów : 800

Preferencje SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz