10. Pierwszy pocałunek

3.3K 91 87
                                    

[I/P] - imię przyjaciela

⚠ Cringe ⚠

Pov. Reader

- Eren Yeager

Byłam po jakiś bezsensownych badaniach. A u kogo? Oczywiście że u pani Hanji, a takie rzeczy zaczynają się od siódmej rano do dwudziestej trzeciej w nocy. (Reader ma jakiegoś pecha dop. Autorki)

Kierowałam się do pokoju, wszystko było by okej ale czułam na sobie czyjeś spojrzenie. Mimowolnie przeszły mnie dreszcze strachu, zignorowałam to i weszłam do pokoju.

🕒 Time Skip 🕒

Leżałam w łóżku po kąpieli, już prawie zasypiałam, ale nagle usłyszałam skrzypot otwieranych drzwi. Moich drzwi. Nagle strach doszczętnie mnie sparaliżował, teraz leżałam z zamkniętymi oczami nie ruszając się. Miałam chore myśli

Co jeśli to jakiś nie wyżyty zboczeniec albo zdrajca? Cholera [T/i] rusz się, mały ruch cokolwiek! Czemu mi to robicie?! - Pomyślałam

Drzwi ze skrzypnięciem się zamknęły i uszłyszałam kroki w strone mojego łóżka jak i mnie. Mocniej zamknęłam powieki, tylko tyle potrafiłam. Poczułam jedynie lekkie usta na swoich odpowiedniczkach. Miękkie i ciepłe, przyjemne.

Ej stop! To jakiś zboczeniec! - Nagle otworzyłam oczy i zobaczyłam... Eren'a.

Zamknęłam oczy i oddałam pieszczotę. Po chwili zabrakło nam obu tchu i musieliśmy się od siebie odsunąć, patrzyliśmy sobie w oczy.

- A co księcia tu do mnie sprowadza, hm? - Lekko zachichotałam na własne pytanie

- Nie mogłem spać i postanowiłem tu przyjść. Do ciebie - Sam się zaśmiał i dopowiedział - A przy okazji skradłem ten pierwszy pocałunek

- A ja myślałam że ktoś mnie zgwałcić chce - Powiedziałam rozbawiona z lekko piekącymi policzkami

- Aż taki straszny jestem? - Zapytał dalej z uśmiechem na twarzy

- Nie no, co ty - Ziewnęłam, jednak co jak co ale było późno

Najwidoczniej Eren też tak myślał ponieważ położył się obok mnie i przytulił.

- Co ty - Nie dokończyłam ponieważ usłyszałam „dobranoc" i cisza

Poszłam w jego ślady i oddałam się w objęcia Morfeusza.

- Armin Arlert

Mieliśmy dzisiaj wolne a mi zachciało się potrenować. Jak są normalne dni to jedynie co mi się chce to leżeć i spać, a teraz nagle chce trenować. Westchnęłam i porostu poszłam pobiegać mając nadzieję że po pierwszym okrążeniu padne na, lekko mówiąc mordę oraz zasne przytulona do twardej ziemi.

Jakie było moje zdziwienie gdy biegłam już piąte kółko a mi się spać w ogóle nie chce. Dziwna jestem.

Jakoś po dziesiątym kółku usłyszałam kroki, nic dziwnego każdy może sobie pochodzić. Usłyszałam ciepły głos

- Cześć [T/i]! - krzyknął blondnynek

- No HeEjJj! - Przewróciłam się na blondyna w taki sposób że łączyły nas usta a ja leżałam na jego klatce piersiowej.

Odsunęliśmy się dopiero gdy zabrakło nam tlenu. Po tym oboje byliśmy jak dwa buraki. Zeszłam z niego i przeprosiłam za nie uwagę on tylko coś bęłkotał.

- Armin i [T/i]? - Zapytała zdezorientowana i zła Mikasa, chyba do siebie. Już wiedziałam że mam przekichane

Odechciało mi się biegać wtedy gdy uciekałam przed zdenerwowaną brunetką. Ale się cieszyłam, przecież przeżyłam swój pierwszy pocałunek.

- Jean Kirstein

W tej chwili stałam przed jakimś typem który nieudolnie próbuje mnie poderwać. Debil ten podszedł i zaczął walić jakimiś starymi tekstami na podryw.

Długo jeszcze? To już jest nudne, może powiem mu że muszę gdzieś pilnie iść? - Myślałam sobie spokojnie, przecież miałam teraz dużo czasu na myślenie o swoim życiu.

Nagle podszedł do mnie Jean i przytulił się od tyłu, przez co zarumieniłam sie.

- Coś się stało? - Zapytałam

- Tak, ktoś cię próbuje poderwać - Odpowiedział ze złością w głosie

- Sory, ale ona teraz rozmawia ze mną, a więc z łaski swojej idź sobie - Powiedział chłopak stojący przed wami

Jean zrobił coś nagłego, dokładniej pocałował mnie, nie w policzek czy czoło tylko w usta. Minęła chwila i odsunął się odemnie, wtedy popatrzył na zszokowanego chłopaka i powiedział

- Możesz już sobie iść. Teraz

Typ od razu się zmył z pola widzenia, a Jean zadowolony ze swoich czynów, pocałował mnie w czoło i zostawił całą zburaczałą gdzieś w kwaterze. Chłopak idealny, poprostu brak słów.

- Levi Ackerman

Jechałam na swoim koniu, nie wiem gdzie po prostu jechałam a słone łzy spływały mi po poczkach. Gdy dojechałam na jakąś polane zeszłam z rumaka, pogłaskałam go i powiedziałam szybkie „przyjedź później, prosze" tak jakby mnie rozumiał lekko przytaknął oraz gdzieś popędził.

Położyłam się na niewyobrażalnie wygodnej trawie i zwinęłam w kłębek cicho popłakunąc. Co doprowadziło mnie do takiego stanu? [I/P] powiedział że nie chce mnie znać za to co zrobiłam po czym spoliczkował. Zastanawiałam się teraz o co mu chodziło, przecież nic mu nie zrobiłam.

Rozmyślanie przerwał mi stukot końskich kopyt. Popatrzyłam w tamtą stronę z nadzieją że mój koń już przyjechał ale zobaczyłam tam Levi'ego i jego klacz. Szybko zszedł z niej i podbiegł do mnie po czym zamknął w uścisku, nie umiałam się powstrzymać i znów wybuchłam płaczem.

Siedzieliśmy tak kilka minut, Levi głaskał mnie a ja już do chodziłam do siebie, jedynie lekko się trzęsłam.

- Co się stało? - Zapytał z nutką smutku

- B-bo [I/P] nie chce m-mnie już znać a-a ja nawet nie wiem za c-co. Do tego mnie s-spoliczkował - Ostatnie zdanie wypowiedziałam ciszej, ale chyba usłyszał

Levi chciał coś zrobić ale się wahał. Nie chciałam nic mówić i tak nie miała bym co. Kabaltooki podniósł mój podbródek i złączył usta w krótkim ale namiętnym, pełnym uczuć pocałunku. Odsunął się i wziął mnie na ręce kierując się na jego grzecznie stojącą klacz. Pomógł mi na nią wsiąść a potem sam za mną usiadł i pojechaliśmy do kwatery w odprężającej ciszy. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.

- Erwin Smith

Siedziałam w gabinecie Erwina i pomagałam mu przepisywać raporty. Byłam już tu od dobrych dwóch godzin, zdążyła odwiedzić nas wesoła pani Hanji, kapitan Levi, jak zwykle bez jakichkolwiek emocji i kilku kadetów z jakimiś błahostkami.

Czas się przedłużał w nieskończoność, jednak przepisywanie było, jest i będzie nudne, ale co poradzić sama się na to pisałam, obiecując pomoc Erwinowi. Myślałam że będzie to coś ciekawego, chociaż to i tak lepsze niż sprzątanie czy słuchanie o tytanach.

🕒 Time Skip dwie godziny 🕒

Skończyliśmy, wreszcie! Uśmiechnęłam się na myśl że pójdę do swojego pokoju, umyję się i położe spać.

Już wstawałam ale poczułam uścisk na nadgarstku, popatrzyłam pierwsze na dużą dłoń, a potem na Erwina z widocznym zdziwieniem. On na moją minę parsknął śmiechem, przybliżył do siebie i pocałował. Miał miękkie, zimne usta. Po chwili oderwaliśmy się kończąc miłą pieszczotę.

- Dziękuje za pomoc - Odezwał się i specjalnie uśmiechną się w ten uroczy sposób.

Chwile na niego patrzyłam po czym zemdlałam cała czerwona.

____________________

No moje bubu, kolejny rozdział. Mam nadzieje że się podoba chociaż i tak wiem że to jest cringe

Preferencje SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz