Rozdział 4- Biblioteka

501 25 10
                                    

Perspektywa Cedric'a:

Jest godzina 16, już powinienem się zacząć szykować na spotkanie z Harrym. Oby się nie skończyło na jednym. Podszedłem do szafy i wybrałem zwykłe, czarne jeansy i białą koszulkę z kołnierzem. Zanim się zoorientowałem była już 16.50 . Żeby się nie spóźnić powinienem już wychodzić. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy i wyszedłem z dormitorium, już byłem w połowie drogi kiedy znajomy rudzielec mnie zaczepił.

Perspektywa Rona:

Szedłem spokojnie do dormitorium, gdy zobaczyłem Cedrica. Wiedziałem gdzie się wybiera ale postanowiłem się z nim chwilę podroczyć.

- Hej Cedric,wiesz może gdzie jest Harry? Wyszedł i nie powiedział ani słowa gdzie

- Emm, nie nie wiem gdzie jest- odpowiedział wyraźnie zestresowany

- Napewno, bo coś mówił, że idzie robić projekt z jednym, przystojnym puchonem- powiedziałem zaginając prawdę.

- T-tak, napewno nic nie wiem a teraz przepraszam ale muszę iść bo, umówiłem się z kolegą

- Jasne, to do zobaczenia- odpowiedziałem śmiejąc się

Ciekawe czy serio pomyślał, że Harry uważa go za przystojnego. Bo jeśli tak i spyta się niego spyta o to, to mam przechlapane. Może powiem o tym Hermionie, ona napewno mnie uratuje. Gdy wszedłem do Pokoju Wspólnego i zobaczyłem brunetkę, usiadłem koło niej na kanapie i zacząłem mówić.

-  Mionka, bo musisz mnie ratować

- Co znowu zrobiłeś?- spytała i popatrzyła mi prosto w oczy

- No bo spotkałem Cedrica i postanowiłem się z nim trochę podroczyć, więc spytałem się go czy widział Harrego bo nie wiem gdzie on jest
On skłamał, że nie wie, więc ja spytałem czy na bo mówił coś o spotkaniu z przystojnym puchonem- lekko się zaśmiałem- A on powiedział, ze nic nie wie, strzelił buraka na twarzy i poszedł na spotkanie z Harrym. Więc jak sie go o to spyta, to będziesz musiała mnie ratować. Jak z resztą w sumie

- Oj Ron, ty i te twoje pomysły, no ale jak coś to Cię uratuje- powiedziała śmiejąc się

- Dzięki Mionka

Perspektywa Harry'ego:

Była już 17.10 a Cedrica dalej nie ma. Zapomniał? Czy olał mnie i postanowił, że nie przyjdzie. A może coś z jego ojcem? Właśnie jego ojciec. Przez ten cały czas nawet nie spytałem się o niego. Będę musiał po spotkaniu się dopytać jak mu pomóc. Z takimi myślami kierowałem się do wyjścia gdy otworzyły się drzwi wejściowe. Był w nich dobrze mi znany puchon o brązowych włosach.

- Hej, przepraszam za spóźnienie ale coś mnie zatrzymało

- Hej, nie ma sprawy. A mogę wiedzieć co?- obudziła się we mnie gryfońska ciekawość- o ile chcesz mówić- dodałem pośpiesznie

- Jasne, kolega się pytał czy mam zadanie na astronomie- powiedział wyraźnie zszokowany

- Sorry, że pytam ale wiesz, ta ciekawość gryfońska. Naprawdę przepraszam

- Nic się nie stało, może usiądziemy i zrobimy ten projekt?- spytał lekko się uśmiechając

- Tak siadajmy.

I tak nam minęły trzy godziny w bibliotece. Robiliśmy projekt na temat zaklęcia Crucio, ponieważ wydawało nam się najbardziej ciekawe i warte wiedzy. Wszystko było dobrze, aż do wtedy gdy Cedric chciał już iść.

- Ty już idziesz?

- Tak, późno już a jutro od rana lekcję- powiedział i chciał już wychodzić gdy złapałem go za przedramię

- Usiądź jeszcze na chwilę, chciałem porozmawiać o jednej rzeczy.

- No ok- powiedział zdezorientowany

Usiedliśmy i siedzieliśmy chwilę w ciszy gdy odezwał się Cedric

- No to o czym chciałeś porozmawiać?

- Chciałem porozmawiać o twoim ojcu. Nie wiem dokładnie co się stało ale chciałbym ci pomóc jakoś- powiedziałem z troską

- Ale ja nie chcę o tym rozmawiać. Nie chcę niczyjej pomocy. Jakoś sobie poradzę- powiedział wyraźnie poddenerwowany

- Ale Cedric zrozum, nie chce żeby mój przyjaciel cierpiał. Nie chce żebyś był smutny ani żebyś się czymś zamartwiał. Więc daj sobie pomóc- powiedziałem przybliżające się i kładąc rękę na jego ramieniu.

- Harry do cholery!- krzyknął i odsunął się odemnie- zrozum że jakbym chciał czyjejś pomocy to bym się do kogoś zgłosił z tym. Nie potrzebuje niczyjej troski ani nic. Nie musi się w tobie budzić cholerny instykt bycia bohaterem. Nie każdy chce być ratowany i pozbywany problemów. Więc bądź łaskawy i daj mi święty spokój!- huknął i wychodząc trzaskając drzwiami.

Sam nie wiem dlaczego tak na niego nagelałem ale chciałem żeby był szczęśliwy i spokojny. Żeby nie miał problemów i zmartwień. Nawet nie wiem od kiedy mi tak na nim zależy. On pewnie by chciał żebym go przeprosił ale ja tego nie zrobię. Nie zrobiłem nic złego. Nie wyciągnę pierwszy do niego ręki nie zgodę. Po przemyśleniach udałem się do swojego dormitorium i czułem, że muszę o tym z kimś porozmawiać. Wszedłem do Pokoju Wspólnego wyraźnie wkurzony i nie obyło to uwadze Hermiony, która jak zwykle wieczorem czyta książki przed kominkiem.

Perspektywa Hermiony:

Po tym jak Harry wszedł do salonu strasznie zdenerwowany, widziałam że muszę z nim porozmawiać i czułam że on też tego chce. Nie myliłam się. Po sekundzie usiadł obok mnie i zaczął mówić.

- Poradzisz co powinienem zrobić?- spytał z nadzieją

- Jasne tylko powiedz co takiego zrobiłeś

- No to umówiłem się na 17 z Cedriciem w bibliotece na robienie projektu. Wszystko było dobrze aż do momentu gdy zaczął się zbierać a ja postanowiłem z nim porozmawiać na temat jego ojca. Więc powiedziałem, że chce mu pomóc, dla tego powinien mi opowiedzieć. On powiedział, że nie chce pomocy. Ale że ja nie daje za wygraną to ciągnąłem dalej ten temat. Ten się w końcu wkurzył i na mnie nawrzeszczał, żebym się nie wtrącał i żeby mi się nie włączał cholerny instynkt bohatera.

- Powiem tylko tyle Harry, według mnie powinieneś go przeprosić. Jakby chciał pomocy to by gdzieś z tym poszedł a teraz nie przejmuj się tym i idź spać bo jutro mamy lekcje rano- powiedziałam i udałam się do dormitorium dziewczyn. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nowy rozdział i nowy rekord słów- 920. Oby się podobał. Rozdziały będą pojawiały się co 2 dni. Mam nadzieję, że się cieszycie.
I podziękowania dla @MajaG85 za super pomysł ❤

Hedric-od rywalizacji do miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz