Rozdział 14- Wywiad

135 7 1
                                    

( na filmiku powyżej się popłakałam) przepraszam, że taka długa przerwa ale nie miałam weny
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Perspektywa Harry'ego:

Po ty jak Cedric wyszedł z skrzydła pogrążyłem się w rozmyśleniach. Miałem za dużo myśli w głowie na raz i na większość nie było odpowiedzi. Co się dzieje z Draco? Jak rozszyfrować jajo? I czy między mną a Ronem było już okej. Po tym jak im opowiedziałem sytuacje z Malfoyem strasznie się zdenerwował a to oznacza, że chyba jest już dobrze. Uznałem, że spytam się go o to jutro po zajęciach. Ułożyłem się do snu i po chwili zasnąłem. Następnego dnia po przebudzeniu, spakowałem się i udałem do wieży Gryffindoru. Było jeszcze sporo czasu do śniadania więc zdążę się wyszykować. Po około 30 minutach obudziła się reszta i była szczerze zdziwiona obecnością bruneta. Pewnie pomyśleli, że wrócę za kilka dni- pomyślałem i wróciłem do mycia zębów. Po wyszykowaniu się, zszedłem do pokoju wspólnego gdzie czekali na mnie Ron i Hermiona. Ucieszyłem się i udaliśmy się wspólnie do wielkiej sali na śniadanie. Na porannym posiłku jak zwykle rozmawiałem z Seamusem, Fredem i Georg'em o Quiditchu. To było moje ulubione zajęcie podczas śniadania. Po skończonym posiłku udałem się z gryfoniami z mojego roku na numerologie z krukonami. Gdy lekcja się zaczęła do klasy wszedł znajomy gryfon Collin z trzeciej klasy i oznajmił, że jestem proszony do Izby Życzeń. Profesor się zgodziła i udałem się w wyznaczone miejsce. Jakie było moje zdziwienie, gdy byli też tam pozostali uczestnicy turnieju. Po chwili przyszła, blondwłosa kobieta w zielonej sukience i obrzydliwych okularach, a nad nią unosiło się pióro i notatnik.

- Nazywam się Rita Skeeter ale to pewnie już wiecie- powiedziała dumnie kobieta. Następnie podeszłą do każdego z osobna i powiedziała, że chciałaby przeprowadzić z nimi wywiad. Jako pierwszego wzięła Victora więc miałem chwilę, żeby pogadać z Cedriciem

- Co o niej sądzisz?- spytał się puchon lecz nie zdążyłem odpowiedzieć bo Rita następnego poprosiła mnie do wywiadu. Zaciągneła mnie do składzika na miotły, bo mówiła że jest to ustronne i przytulne miejsce. Ja w to wątpiłem ale się nie odzwałem.

- Więc niech nam Harry, dlaczego zgłosiłeś się do turnieju?- spytała i pióro było gotowe do zapisania każdego słowa.

- Ja się nie zgłosiłem do turnieju, to Czara mnie wylosowała- powiedziałem wyjątkowo spokojnie jednak w środku we mnie się gotowało

- Powiedzmy, że ci wierzę- uśmiechnęła się chytrze- jakby pańscy rodzice żyli, jaka byłaby ich rekcja? Byli by dumni, że ich syn bierze udział w turnieju czy przerażeni twoją obsesją na punkcie bycia w centrum uwagi? 

- O czym pani w ogóle mówi? Ja już mam dość bycia w centrum uwagi i nazywania Wybrańcem czy Chłopcem-Który-Przeżył? Czasami wolałbym, żeby mnie Voldemort zabił tej nocy! Mam dość!- krzyknąłem i wybiegłem z składzika a potem z Izby, nie umknęło to uwadze Cedrica, który pobiegł od razu za mną, Były lekcje, więc nie musiałem się przejmować tym, że ktoś widzi jak płacze. Udałem się na wieżę astronomiczną i oparłem się plecami o ścianę, a tuż obok mnie puchon.

- Co ona ci nagadała?- spytał i przytulił mnie ramieniem. Oparłem głowę o jego barki, bo był znacznie wyższy.

- Próbuje mi wmówić, że sam zgłosiłem się do turnieju.

- Co za kobieta- oburzył się puchon

- Niestety to nie wszystko. Spytała się co by powiedzieli rodzice na jego obsesje na punkcie bycia w centrum uwagi. Nie wytrzymałem i wygarnąłem jej, że mam dość wiecznej sławy i bycia wybrańcem i bohaterem. Na koniec powiedziałem, że lepiej by było gdyby mnie Czarny Pan mnie wtedy zabił- skończyłem a Cedric jak usłyszał ostatnie słowa przytulił jeszcze mocniej i pocałował w czubek głowy.

- Harry nie mów tak, nawet tak nie myśl. Nie mogę cię stracić rozumiesz?! Nie teraz kiedy jest tak dobrze między nami- rozkleił się puchon. Jak go zobaczyłem to poczułem uścisk w sercu.

- Obiecuje, nie stracisz- powiedziałem i przyciągnąłem go do kłębszego pocałunku. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę poczym ustaliliśmy, że lekcje się już skończyły i pewnie wszyscy się o nich martwią. Wyszli z wieży i wrócili do dormitorii.

Perspektywa Cedrica:

Byłem oburzony zachowaniem tej całej Skeeter i tym, że przez nią gryfon mówił takie rzeczy. Postanowiłem, że nie zostawię tego tak i udałem się do dyrektora, żeby z nim o tej sytuacji porozmawiać, jednak był mały problem. Nie znałem hasła do gabinetu i musiałbym czekać póki ktoś nie przyjdzie albo wyjdzie z gabinetu. Jedak miałem szczęście. Profesor Snape właśnie wychodził od Dumbledora. Wślizgnąłem się po schodach do dyrektora. Zapukałem do drzwi i po chwili usłyszałem pozwolenie na wejście do środka.

- Dobry wieczór profesorze

- Dobry wieczór panie Diggory, co pana do mnie sprowadza o takiej godzinie?- spytał jak zwykle z dobrotliwym uśmiechem na ustach.

- Chciałem porozmawiać o Harrym, a dokładniej o sytuacji, która miała miejsce na rozmowie bruneta z Skeeter. I o jej zachowaniu wobec niego.

- Zamieniam się w słuch- odpowiedział dyrektor

- A więc tak. Zaczęło się od tego, że poprosiła go do miejsca gdzie prowadziła wywiady z każdym z nich. Był tam może z parę minut i wybiegł roztrzęsiony z składzika i pobiegł na wieżę astronomiczną a ja zaraz za nim. Gdy już usiedliśmy pod ścianą powiedział mi, że próbuje mu wmówić że sam zgłosił się do turnieju. Potem gdy zaprzeczył spytała co by powiedzieli jego rodzice na temat jego obsesji na bycie w centrum uwagi. Harry na to, że ma dość bycia wybrańcem i bohaterem. Na koniec jeszcze jej powiedział, że lepiej by było jakby Voldemort lepiej go zabił tamtej nocy- skończyłem wypowiedz a dyrektor był wyraźnie przejęty i zdenerwowany.

- Bardzo dobrze, że pan mi to powiedział. Harry nie powinien mówić takich rzeczy, poproszę go, żeby jutro do mnie przyszedł to z nim porozmawiam na ten temat a teraz wracaj chłopcze już do pokoju, bo jutro masz lekcję.

- Dobrze profesorze a i mam jedną prośbę. Niech pan mu nie mówi, że to ode mnie pan wie. Martwię się o niego.

- Dobrze nie powiem mu i widzę, że bardzo pan lubi pana Pottera- powiedział dyrektor z uśmieszkiem

- Nawet bardzo a teraz do widzenia- powiedziałem z uśmiechem i wróciłem do dormitorium. Próbowałem zasnąć jednak uniemożliwiło mu to myślenie o dzisiejszej rozmowie z Harrym i dyrektorem. Martwił się, że brunet myśli o takich rzeczach. Po długich próbach zaśnięcia w końcu mu się udało.

Hedric-od rywalizacji do miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz