Rozdział 10- Czara Ognia

195 12 0
                                    

Perspektywa Cedric'a:

Po wróceniu do dormitorium nie mogłem zasnąć. Ciągle myślałem o pocałunku Harrego i Malfoya. Brunet mówił mi, że ten się w nim zakochał a on kocha tylko mnie ale jednak ciągle mam ten widok przed oczami. Postanowiłem przestać o tym myśleć i pójść spać, żeby rano w jakikolwiek sposób funkcjonować. Po 15 minutach odpłynąłem w objęcia Morfeusza. Gdy wstałem, wykonałem podstawowe czynności higieniczne i udałem się na pierwszą lekcję dzisiejszego dnia, którą była numerologia z gryfonami. Cieszył się na tą lekcję, bo może on wtedy usiąść z Harrym. Jednak nie było mu to dzisiaj dane. Gdy wszyscy uczniowie zebrali się pod salą i czekali na spóźnionego nauczyciela, usłyszeli z oddali głos profesor Mcgonagall.

- Proszę się kierować do wielkiej sali. Dyrektor ma coś do ogłoszenia- skończyła i zniknęła za rogiem a my udaliśmy się w wyznaczone miejsce. Po drodze udało mi się złapać na chwilę bruneta.

- Hej Harry, wiesz o co może chodzić?- spytałem i dałem mu krótkiego buziaka w policzek

- Hej Ced, domyślam się o co może chodzić. Wydaje mi się, że może chodzić o wyłonienie uczestników Turnieju Trójmagicznego- skończył opowiadać swoje domyślenia i również mnie pocałował.

- Serio myślisz, że może o to chodzić? Ale fajnie by było jakbym reprezentował Hogwart. Dopingowałbyś mi, prawda?- spytałem a on zrobił taką minę jakby to była najjaśniejsza rzecz na świecie.

- No oczywiście, że tak. Zawsze będę cię wspierał we wszystkim co robisz. Jednak chciałbym żebyś na siebie uważał, wiesz jak to jest niebezpieczne a ja nie chcę cię stracić tak szybko- powiedział i przytulił się do mnie.

- Oczywiście, że będę uważał a teraz chodźmy do tej sali bo jestem strasznie ciekaw wyników. Ruszyliśmy do wielkiej sali, a ja cały czas myślałem nad tym jak fajnie by było, gdybym reprezentował szkołę w największym turnieju w historii magii. Dotarliśmy pod wielką salę, pożegnałem się z Harrym krótkim przytulasem i udałem się do swojego stołu. Chwilę zajęło, żeby ucichły szmery i pogaduszki bo dyrektor nienawidzi kiedy ktoś rozmawia gdy on coś mówi. Z tego słynął. Gdy już zapadła cisza, Dumbledore zabrał głos.

- Witajcie moi drodzy, pewnie część z was się już domyśliła po co was tu ściągnąłem, chcę jednak żeby sprawa była jasna. Do wczoraj wieczora można było wrzucać swoje nazwisko do Czary Ognia, a dzisiaj wyłonimy uczestników- powiedział i wszystkie lampy zmieniły kolor z jasnej żółci do chłodnego błękitu, żeby był klimat. Podszedł do kielicha z nazwiskami, otworzył ją i wyleciała pierwsza kartka a ja z sekundy na sekundę coraz bardziej się stresowałem.

- Reprezentantką Beauxbatons będzie Fleur Delacour- oznajmił i podszedł do niej, uściskał jej dłoń i pokazał gdzie ma się udać. Po chwili wyleciała kolejna kartka

- Reprezentantem Dumstrangu bedzię Victor Krum- chłopak podszedł do dyrektora, uściskał mu rękę i udał się tam gdzie Fleur przed chwilą. Teraz kolej na Hogwart- pomyślałem a po sekundzie głos znowu zabrał staruszek 

- Reprezentantem Hogwartu będzie Cedric Diggory- powiedział a mi zabrakło tchu. Właśnie teraz spełnia się moje największe marzenie. Kontem oka spojrzałem na Harrego a on posłał mi swój jak zwykle uroczy uśmiech. Ten dzień nie może być lepszy. Podałem dłon Dumledorowi i udałem się w tajemnicze miejsce, tam gdzie udała się reszta uczestników. Był to duży pokój z mnóstwem drobiazgów, mebli i niepotrzebnych rzeczy. Chwilę się porozglądałem po pokoju gdy po raz kolejny otworzyła się bramka przez którą chwilę temu ja wszedłem. Spojrzałem na nie i zobaczyłem w nich swojego ukochanego- Harrego, który wyglądał na zdziwionego a minę miał taką, która mówi, że on nie chce tu być. Kilka chwil po nim przybył dyrektor z radą nauczycielską i podszedł do bruneta.

- Harry, czy to ty wrzuciłeś swoje nazwisko do Czary Ognia?

- Nie. Oczywiście, że nie. Nie wiem jak to się stało- tłumaczył się Harry przed dyrektorem więc i ja wtrąciłem się do rozmowy.

- Czy to coś złego, że Harry został uczestnikiem turnieju?- spytałem a brunet posłał mi pytające spojrzenie a ja cicho odpowiedziałem- porozmawiamy później

- Tak panie Diggory, to jest coś złego. Chodzi o to, że Harry nie powinien brać udziału w turnieju, ponieważ jeżeli zginie on to cały świat czarodziejski zagłębi się w ciemności i Voldemort przejmie władzę nad wszystkimi- skończył dyrektor i mnie zatkało. Wiedziałem, że Harry jest wybrańcem i tylko on może uwolnić czarodziejski świat  ale nie myślałem, że jest to aż tak istotne.

- Dobrze, rozumiem- odpowiedziałem. Dyrektor skończył rozmawiać z Harrym i całą resztą i mogliśmy wrócić do dormitorii. Oczywiście brunet przyszedł do mnie co mi odpowiadało. Gdy doszliśmy do pokoju wspólnego udaliśmy się do mnie. Zamknęliśmy drzwi, usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy rozmowę.

- Powiedz mi Harry, czy to ty wrzuciłeś swoje nazwisko? Możesz mi powiedzieć, nikomu nie wygadam- nalegałem a on wyglądał na zdenerwowanego 

- Nie, to nie ja wrzuciłem tą cholerną kartkę do Czary- powiedział i zobaczyłem fustrację w jego oczach. Nie mogłem patrzyć na to jak mój chłopak cierpi z powodu bycia wybrańcem. Musiałem z nim porozmawiać.

- Harry widzę, że coś cię męczy. Możesz mi się wygadać a ja postaram się ci pomóc- powiedziałem i przyciągnąłem go do mocnego uścisku. W pewnym momencie poczułem mokrą plamę na koszulce od jego łez. Już chciałem coś powiedzieć ale brunet mnie wyprzedził.

- Ja już po prostu nie daje rady. Nie rozumiem czemu akurat ja musze być tym wybrańcem i muszę uratować cały magiczny świat. Przytłacza mnie to, że nie mogę mieć normalnego życia bo dzieciństwo nie było ani przyjemne ani normalne- tu się na chwilę zatrzymał, wytarł łzy i kontynuował- u wujostwa byłem traktowany jak pomoc domowa, która wszystko za nich zrobi a dla Dudleya byłem zwykłym workiem treningowym. Wyżywał się na mnie za najmniejszą błahostkę. Przez każde wakacje odliczałem dni, żeby wrócić tutaj, do mojego prawdziwego domu- skończył i rozpłakał się na dobre. Nie dziwię mu się. Ja bym płakał cały czas gdybym miał taką rodzinę, o ile ich rodziną można nazwać. Przytuliłem Harrego do siebie ciasnym uścisku i do póki nie przestał płakać, nie wypuściłem go. Gdy już przestał odsunąłem sie od niego, żeby go pocałować. Ten się nie opierał co mnie cieszyło. Gdy zabrakło nam powietrza i oderwaliśmy się od siebie zaczął mówić.

- Dziękuje, że mnie wysłuchałeś. To dla mnie dużo znaczy. Kocham cię- powiedział i po raz kolejny mnie przytulił.

- Nie ma sprawy kochanie, od tego jestem- powiedziałem a on się zaśmiał. Nie wiem dokładnie z czego ale nie interesowało mnie to. Ważne, że był szczęśliwy.

- Wiesz co kochanie? Ja już chyba pójdę do siebie. Jestem strasznie zmęczony dzisiejszym dniem a tobie jeszcze raz dziękuje za wsparcie- powiedział, gdy przestał się się śmiać i zaczął kierować się do wyjścia

- Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość- powiedziałem a brunet znowu się zaśmiał. Odprowadziłem go pod obraz, pocałowałem na pożegnanie i wróciłem do dormitorium. Wykonałem podstawowe czynności przed spaniem i rzuciłem się na łóżko. Po chwili odpłynąłem w objęcia Morfeusza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział pisało mi się najtrudniej ale jest. Mam nadzieję, że pomimo że pisałam ten rozdział późno to będzie się wam podobał.

Hedric-od rywalizacji do miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz