Victoria a nie Vicky

449 11 1
                                    

Zostałam wezwana do sądu. Przez Serafiny i Cherubiny. Zostałam osądzona o złapanie prawa Nietykalności. Laura wszystko powiedziała. Wszyscy już wiedzieli że jestem w ciąży. Wiedzieli, że ojcem jest  Anioł lub Demon.
Ale nikt nie wiedział jaki!
To była tajna informacja. Której nawet ja sama nie miałam obowiązku ujawniać.
To było prawo każdej istoty mieszkającej nad Ziemią.
Ruszyłam na zebranie w sprawie moich dalszych losów.
Nie ukrywam, że się bałam.

Gdy, weszłam do sali decyzji. Cała drżałam, ale jakoś musiałam się trzymać.
Otworzyłam drzwi
I zauważyłam  jedne z najważniejszych postaci

Nieba i Piekła:
Serafina Crowleya i Cherubina Jonathana
Patrzyli na mnie surowo.
A ja weszłam do sali bez emocji.
Nagle usłyszałam nad sobą spokojny, jednak rozczarowany głos Serafina Crowleya.
Siedziałam już wtedy na swoim miejscu. Niczym oskarżona o największy grzech świata. Czułam sie jakbym była w sądzie.

S.C- Victoria Walker. Złamała zasade Nietykalności i jest w ciąży.
Popełniłaś wielki błąd dziewczyno.

w tym momencie odezwał się Cherubin Jonathan.
W zasadzie to byliśmy tam tylko, we trójkę.
Pewnie codziennie kogoś przyłapują.
Pomyslałam zrezgnowana.

V- Przepraszam. Ja...
*Zaczełam, ale Cherubin Jonatham podniósł palec do góry, dając tym samym mi znak żebym upilkła. I powiedział.*

CH. J- Sądzę, że dziewczyna jest jeszcze młoda.
*Mówiąc to podszedł bliżej, w moją srtonę, uśmiechnoł sie po czym kontynuował dalej nerwowo chodząc po sali*.
- Kara się należy, ale nie okrutna.
*Powiedział ze spokojem*

S.C- Więc w takim razie co pan radzi?
*Spytał sie nagle, Serafin*

W jednym mgnieniu Cherubin znalazł się przede mną.
I powiedział tajemniczym tonem głosu.

CH.J- A kim byś chciała zostać po ukończeniu szkoły?

Doskonale wiedziałam.
Więc szybko odpowiedziałam.

V- Aniołem

CH. J- A sto lat w piekle.
Nie odbierzę ci tego prawa, a pozwoli zrozumieć swój błąd i będziesz mogła tu wrócić.
Jak pan sądzi Serafinie Crowleya, to dostateczna kara?

*Zamarłam, tylko nie to żyć w piekle.
I nie móc normalnie chodzić do szkoły.
I codziennie być zmuszoną na widok Lucyfera.
O na pewno nie. pomyślałam przerażona i pełna śprzeciwy z tą sytuacją i niezgody z decyzją*

S.C- Sądzę, że to dotkliwa kara i odpowiednia.

V- Nie proszę. Ja chcę tu zostać.
*Błagałam ich.*

CH.J- Będziesz mogła tu wrócić za 100 lat.
*Zaśmiał się*

Wsciekłam się..

V- I nie zobaczę przyjaciół.
*Poczułam jak do moich oczu napływają łzy*

S.C- Vicky to słuszna kara i ostateczna.

V- Proszę
*Powiedziałam błagalnym tonem*

S.C- Decyzja zapadła.*Powiedział Serafin twardym tonem, jednak gdzieś w środku tego głosu można było usłyszeć współczucie*

Cherubin Jonathan pokiwał głową.

Wiedziałam, już że nic nie mogę zrobić.
Poszłam do swojego pokoju spakowałam wszystkie rzeczy z szafy.
W końcu 100 lat to jednak długo.
Popatrzyłam przez  okno bałam się, że ostatni raz widzę to podwórko. Płakałam miałam bardzo dużo rzeczy, na sercu ale musiałam sobie z tym jakoś radzić.
Pozwolono mi przynajmniej pożegnać się z przyjaciółmi. Zrobiłam to dałam Lilou naszyjnik i niebieskim kamykiem.
Poprosiłam ją aby, zawsze go nosiła do póki będziemy przyjaciółki a miałam nadzieję że to już będzie na zawsze.
Pożegnałam się też z Alexem.
I to tyle nikt inny nie przejmował się mną, bo była nie lubiana😣.
Nie chciana.
Wszyscy tak jakby, się cieszyli, że odchodzę ze szkoły.
To było smutne...
Ale cóż.

Podeszłam do złotej Bramy wyczekując co dalej...
I skoczyłam w piekielne ściany to była jedyna droga.
Zamknęłam oczy i....

Lucyfer i Vicky Historia Miłości oparta na Sekrecie Niebios Cz 2: Anioł w piękleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz