W progu stała kobieta o kręconych włosach, przypominała mi kogoś ale nie wiem kogo. Spojrzała na nas zdziwiona i zdenerwowana, ale bardziej złość kierowała w stronę Petera
- to ty. - odezwała się pierwsza pielęgniarka
- To ja.. -odpowiedział Hale opuszczając wzrok
- Tak to on. - szarpnęłam ręką tak by mnie puścił i podeszłam do kobiety - Witaj, jestem Tatiana. A ty? - uśmiechnęłam się szeroko podając jej rękę
- Melissa McCall.. - również podała mi rękę. Po usłyszeniu jej nazwiska już wiem do kogo jest podobna.
- Peter, idziemy. - rzuciłam w stronę mężczyzny. Gdy już miałam wychodzić zatrzymała mnie Melissa
- Peter kim ona dla ciebie jest? - zapytała kobieta ze łzami w oczach. Chyba bardzo ją skrzywdził. Już miałam odpowiedzieć że nikim ale ten mnie ubiegł
- Żoną. - razem z McCall stanęłyśmy jak wryte. Miałam nawet wrażenie że kobieta zapomniała jak się oddycha - Wybacz Melissa że dowiadujesz się o tym w ten sposób.. A teraz kochanie idziemy - ominął nas obie wychodząc
- Przykro mi. Czy on coś ci zrobił? - odwróciłam się do matki Scotta. Ta jednak dalej na mnie nie patrzyła
- Narobił nadzieje. A teraz już wychodź bo wezwę ochroniarzy. - ta też mnie ominęła. Zrobiło mi się jej żal ale postanowiłam to sobie odpuścić
Szukałam Petera po całym szpitalu, ale tu go nie było dlatego wyszłam na parking by tam go poszukać. Teraz dopiero zauważyłam że już zaczęło się ściemniać, co oznaczało że bal się już zaczął. Przed szpitalem też go nie było wiec udałam się na tyły.
-Peter! Co ty jej zrobiłeś? Zabiłeś ją? Po co? - zadawałam mu miliony pytań gdy byłam już przy nim. Ten jedynie przewrócił oczami dalej wkładając zwłoki do bagażnika
- Jedziemy po Scotta, trzeba znaleźć wkońcu Dereka. - zamknął bagażnik podchodząc do miejsca kierowcy. Zrobiłam to samo
➳ ➳ ➳
Gdy byliśmy już w połowie drogi do szkoły, dowiedziałam się że Dereka złapali łowcy i Scott jest potrzebny do poszukania go
- Powtarzam ci, Scott nie zgodzi się na to. On cię nie lubi, Dereka zresztą też to po co ma się narażać u dziewczyny dla was - przewróciłam oczami bo ileż razy można powtarzać jedno i to samo
- Kto powiedział że chce Scotta - odparł skupiony skręcając w lewą stronę. Na jego słowa zmarszczyłam brwi spoglądając na niego
- Ty cały czas powtarzasz że tylko Scott może go znaleźć.. - Hale spojrzał na mnie wzrokiem typowym dla jego rodziny jednak po chwili sie uśmiechnął gdyż zauważył że przygryzam dolną wargę
- Jego głupkowaty przyjaciel wie o nim więcej niż on sam.. A że on najpewniej po dobroci się nie zgodzi to potrzebny będzie pewien.. Szantażyk - spojrzałam w jego przerażające czerwone lśniące oczy - A żaden mężczyzna nie pozwoli by coś się stało jego ukochanej..
Dopiero po chwili zrozumiałam że chodzi mu o Lydię. Wystraszona spojrzałam na Petera który coraz bardziej mnie przerażał
- Nie zrobisz tego. Nie pozwalam ci.
- A mnie to nie obchodzi. - spojrzałam ostatni raz na niego i odwróciłam się w stronę okna. Po chwili jednak samochód zatrzymał się i zgasł
- Cholera jasna! Nowy samochód! - uderzył kilka razy w kierownice i wyszedł.
Peter otworzył maskę i zaczął pod nią grzebać co chwilę klnąc. Po 10min "naprawiania" usiadł z powrotem na miejscu kierowcy co chwilę i coraz gniewniej przekręcał kluczyk.
- To ja to zrobiłam - starszy Hale spojrzał na mnie nie rozumiejąc zbytnio o co mi chodzi - Pamiętasz ten wieczór kiedy mnie zaatakowałeś? - Peter pokiwał potwierdzająco głową - Obudziłeś we mnie wtedy moce które odziedziczyłam po matce.
- To chyba dobrze. Powinnaś mi teraz podziękować. - uśmiechnął sie w moją stronę. Ja natomiast wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami, Hale zrobił to samo ale delikatniej
- Podziękować? Podziękować do cholery?! Przez ciebie - pokazałam na niego palcem - jestem pierdolonym heterykiem. Ja ledwo sobie radzę będąc tylko wampirem! Masz szczęście że przez 27lat byłam czarownicą, inaczej już teraz byś mnie uczył magi. - Peter cały czas patrzył sie na mnie kpiąco - I co się głupio patrzysz.
- Od tego mam oczy. Włącz z powrotem ten samochód i chodź - oznajmił delikatnie schodząc na bok - Uważaj, samochód jedzie
- Pff, nie mów mi co mam robić - ustałam bardziej na środku ulicy słysząc samochód który wyjeżdżał zza zakrętu
- Nie wydurniaj się. Zejdź! - widać było po nim że zaczął się niepokoić
- Nie, dopóki nie obiecasz że nic nie zrobisz Lydi.
- Dobra! Nic jej nie zrobię! - delikatnie podszedł do mnie po czym złapał mnie za ramie ciągnąc w stronę pobocza.
Wtuliłam się bardziej w Petera. Teraz do mnie doszło co próbowałam zrobić, niby nie można mnie zabić no ale co by ludzie pomyśleli. Gdy zrozumiałam że jestem zdecydowanie za blisko Petera odsunęłam się. Oboje spojrzeliśmy się nie ulicę widząc jak jadą cztery samochody, no pięć. Nie byłoby nic w tym dziwnego gdyby były to różne pojazdy. Jechały cztery takie same czarne samochody terenowe a za nimi ten sam tylko czerwony. Ten ostatni znałam, i to aż za dobrze.
- Scott.. Jedziemy szybko. - samochód znowu zaczął działać. Oboje do niego wsiedliśmy pośpiesznie jadąc
- O co chodzi? - Hale raz zerkał na mnie i raz na drogę
- Argent i jego przydupasy pewnie już wiedząc kto jest betą. Wiedzą że to Scott, szukają tylko potwierdzenia..- odruchowo zaczęłam bawić się rogiem jasnej chabrowej sukienki na długi rękaw. Bardzo często ubierałam sukienki w tym odcieniu, zostało mi to po tym jak wraz z rodzinką bawiliśmy się w rodzinę królewską. Zresztą ja zawsze wolałam ubiór elegancki, bardzo rzadko można mnie zobaczyć w dresach.- Jeśli coś mu się stanie to nie wybaczę sobie tego, Argentowie już dwa razy złamali swój kodeks.. Wątpię że teraz się powstrzymają, gdy wilkołak jest z Allison. Zabiją. Napewno to zrobią - wytarłam łzę spływającą z policzka. Cholernie przywiązałam się do Scotta i jego przyjaciół, naprawdę ten chłopak stał się dla mnie jak brat. Taki młodszy, wnerwiający brat.
- Nie rycz. To wilkołak, da radę. Bardziej bym się bał o łowców, mam nadzieję że się z nimi pożegnałaś - spojrzałam na wilkołaka jak na głupiego po czym znowu odwróciłam się w stronę zbliżającej się szkoły
- Wysiadaj. - zatrzymał się na środku drogi
- Co? - spytałam wyrwana z rozmyślań
- No wysiadaj, dalej jadę bez ciebie. Nie jesteś mi już potrzebna
Przez chwilę jeszcze patrzyłam w stronę Petera licząc że może się jednak przesłyszałam. Mężczyzna jednak patrzył nie wzruszony przed siebie stukając palcami o kierownicę. Ostrożnie wyszłam czując cos bardzo dziwnego, czułam że stanie się coś złego. Odeszłam kawałek by Hale mógł swobodnie odjechać, jednak on tego nie zrobił. Peter oparł się o siedzenie obok niego tak by mnie widzieć ja również się nachyliłam
- Zaparkuję na tyłach szkoły ty idź i postaraj się odwrócić uwagę łowców - zamilkł na chwilę uważnie mnie obserwując - Wykorzystaj swoje kobiece wdzięki przy okazji poszukaj Scotta gdy będziesz miała pewność że go nie ma w szkole - jego wypowiedź przerwały przejeżdżające obok samochody terenowe - Jeśli go nie będzie uciekaj, kluczyki będą w samochodzie. Spotkajmy sie tam gdzie się pierwszy raz spotkaliśmy.. Rozumiesz? - na jego słowa pokiwałam potwierdzająco głowa i zamknęłam drzwi kierując się w stronę szkoły
CZYTASZ
Amor Immortalem ~ Christopher Argent
De Todo- Jestem pewna, że gdybyś była jego, podpalił by nawet piekło abyś tylko była szczęśliwa.. - To mamy mały problem. To ja jestem jego piekłem..