| Marcel |
Wspaniały wtorkowy poranek przerwała mi Sophie. Czarownica. Strasznie wkurzająca, ciągle za mną chodzi i chce żebym posłuchał co ma mi ważnego do powiedzenia.
- Sophie, co ja mówiłem. Nie chce słuchać niczego o pierwotnych..- oznajmiłem znużony upartością dziewczyny
- To co mam ci do powiedzenie nie za jest związane do końca z pierwotnymi.. Tylko ze wszystkimi istotami nadprzyrodzonymi, wysłuchaj mnie - powiedziała błagalnym tonem. Co za wredna i uparta...
- Dobra, mów..
- To się stanie w rodzinie Mikaelsonów
- Czyli to jednak ich problem, a teraz wracaj na swoją dzielnicę
- Nie Marcel, to problem wszystkich istot. Ale to przez nich się stanie. W ich rodzinie pojawią się dzieci demonów.. Będą one potężne, nikt z nimi nie wygra
- Co się dziwić ich babcia to potężna czarownica, a rodzice są pierwszymi w historii wampirami.. A kto tak dokładnie będzie ich rodzicami?
- Klaus i Tatiana Mikaelson..
Nie wierze, czemu jak coś się złego dzieje to oni zawsze tam muszą być.. Ale chwila
- Ej, jakim cudem Tatiana? Przecież ona nie żyje, zabili ją łowcy w Londynie
- To ty nie wiesz? - zapytała zaniepokojona, no super czemu ja nie wiem nic o tym?
- No nie o czym znowu?
- Tatiana żyje ale jest osłabiona, pomógł jej Nemeton..
- Co? Kim jest jest Nemeton?
- Nie kto a co. Nemeton jest ważnym miejscem w Beacon Hills. Pierwotnie było to starożytne drzewo, które zostało wybrane jako święte miejsce spotkań druidów, którzy mieszkali w mieście. Zbudowali tam piwnicę z korzeniami w ziemi i namalowali pięciokrotny węzeł u podstawy korzeni, aby wskazać, że symbolizuje ono drzewo świata. Wierzono, że jakakolwiek szkoda wyrządzona Nemeton spowoduje, że okoliczne miasta i wioski będą cierpieć z powodu plag, konfliktów i innych rodzajów klęsk żywiołowych.
- No dobra, to w jaki sposób pomógł Mikaelson
- Nemeton zawiera potężną magię, która jest tylko trochę zrozumiana i zyskuje swoją moc dzięki rytualnym ofiarom, które występują na drzewie lub na prądy telluryczne. Drewno Nemetonu zostało użyte do stworzenia potężnych obiektów. W pewnym momencie drzewo zostało ścięte przez nieznaną osobę, ale pień nadal zachował małą iskrę mocy. - Sophie mówiła jakby to było oczywiste
- Dobra ale do czego zmierzasz, czemu te drzewo jej pomogło..
- Marcel skub się. Tatiana ma w sobie iskrę mocy ale ona ją osłabia. - czarownica usiadła na fotelu przed biurkiem - Tak długo będzie ją osłabiała dopóki na świat nie wyda dziecka. Wtedy ta cała magia przejdzie na dziecko, trzeba temu zapobiec.
- Zabijając? - to wszystko wydaje się trochę sadystyczne. Nie chce zabijać Tatiany, jest dla mnie jak siostra, nie mógłbym tego zrobić. Co innego zabić Klausa, to by była czysta przyjemność
- Ułatwiliśmy ci zadanie. - oznajmiła, ja natomiast kiwnięciem głowy kazałem jej kontynuować- Ustaliliśmy że Hayley Marshall urodzi dziecko Klausa.
- Dobrze, ale na dziś koniec. Idź już. - jak rozkazałem tak zrobiła. Długo jeszcze tak siedziałem i rozmyślałem na temat tego co powiedziała czarownica. Wole nie śpieszyć się z zabijaniem Mikaelsonów tylko dlatego że kilka czarownic przewidziało takie coś, to jest nawet nie możliwe. Wampiry nie mogą mieć dzieci..
| Tatiana |
Nie śpię już od jakiś 5min, ale boję się zrobić cokolwiek. No wiecie raz jak się obudziłam w jednym domu to okazało się, że jestem w domu łowców. Mam pecha, jak nie atak łowców w Londynie to tu..
Moje użalanie się nad sobą przerwał zapach.. Dziwnie znajmy, tylko jedna osoba w mojej rodzinie ma tak słodki zapach. Freya. Szybko wyszłam z pomieszczenia starając się znaleźć schody. Gdy znalazłam się na dole, ujrzałam moją ukochaną siostrę
- Freya..- powiedziałam ze łzami w oczach
- Tati.. - powiedziała podchodząc do mnie.
Nie mogłam uwierzyć, że w końcu ją widzę. 8 lat na to czekałam.. A kiedy ją widzę to mam ochotę ją zabić, oczywiście w przenośni
- Freya, zanim się przytulimy to ja chce cię zabić. Uciekłaś z domu zostawiając mnie samą z nimi, wmawiali mi że nie żyjesz - powiedziałam zalewając się łzami
- Ale już.. Ciiiii, jestem tu..- oznajmiła załamującym się głosem. Stałyśmy przytulone do siebie na środku holu nie zwracając uwagi na nikogo dookoła.
A właśnie, nie byłyśmy same. Powoli odsunęłam się od niej przyglądając się osobie stojącej po drugiej stronie płotka
- Nie bój się mnie, Tatiano. Twoja siostra mi o tobie dużo mówiła. Jesteś porywcza mało ufna, ale potrafisz ochronić ważne ci osoby, prawda? - spytał podchodząc bliżej bramki oddzielającej klinikę dla zwierząt od wejścia, pewnie, do części mieszkalnej. - Nazywam się Alan Deaton
- Tatiana Mikaelson, skąd pan zna moją siostrę
- Takie istoty jak ona i ja powinny się trzymać razem. - powiedział z uśmiechem
- Takie ja wy? To kim pan jest?
- Druidem. - westchnął
Popatrzyłam na nich podejrzliwie. Czy to możliwe że moja siostra znalazła sobie chłopaka? Pamiętam jak po śmierci jej narzeczonej nie mogła się pozbierać, fajnie by było gdym mogła być na jej ślubie..
- Wy jesteście razem? - oboje speszyli się na moje słowa - Czyli tak?
- Tati, nie jesteś może głodna? - dziewczyna próbowała zmienić temat chociaż zna mnie na tyle i wie że nie odpuszczę. - Jesteśmy w narzeczeństwie..
- Jak ja się cieszę, Freya.. - po raz drugi przytuliłam siostrę ze łzami w oczach, później podeszłam do druida również go przytulając. Jednak jako kochana siostra musiałam dopowiedzieć swoje- Słuchaj, dobrze patrzy ci się z oczu ale, jeśli moja siostra będzie przez ciebie płakać. Nie ręczę za siebie.
- Rozumiem. Taka siostra to skarb. Poznałaś już okolicę? Od kiedy tu jesteś?
- Od niedzieli, i nie do końca ją poznałam. W niedziele wieczorem zaatakował mnie wilkołak. Potem zaopiekowała się mną rodzina łowców i teraz jestem tu - powiedziałam najbardziej obojętnie jak potrafiłam
- Chwila. U Argentów byłaś? - Zapytała siostra
- Tak a co?
- I nie chcieli cię zabić? - mężczyzna spytał patrząc na swoją narzeczoną
- No chcieli ale w nocy, ale zdążyłam im uciec. Ej właśnie jak ten wilkołak mnie drapnął to nie mogłam się zagoić
- Spokojnie już się zagoiłaś, potrzebowałaś krwi.. - Deaton podał mi kubek z kawą
- Bez tego by nie poszło? - zapytałam sącząc napój
- Wiem że jesteś wampirem co nie pije krwi, ale uwierz są przypadki gdzie trzeba to zrobić.. - odpowiedziała mi blondynka grzebiąc coś w papierach
- Dokładnie, może zrób sobie raz w miesiącu taką wampirzą wigilię i pij wtedy krew. Co jakiś czas to będzie dla ciebie dobre rozwiązanie - ciemnoskóry wypełnił wypowiedź mojej siostry.
Siedzimy już razem godzinę, spędziliśmy ją na rozmowach i poznawaniu się. Mimo że znam Alana pól godziny to mogę stwierdzić, że zakochał się w niej bardzo. Ze wzajemnością. Aż im zazdroszczę, w moim życiu pojawiło się wielu mężczyzn ale żaden nie nie plątał mi w głowie dłużej niż jeden dzień aż do teraz. Nie mogę przestać myśleć o tych pięknych błękitnych tęczówkach..
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ
Amor Immortalem ~ Christopher Argent
Diversos- Jestem pewna, że gdybyś była jego, podpalił by nawet piekło abyś tylko była szczęśliwa.. - To mamy mały problem. To ja jestem jego piekłem..