Weekend minął spokojnie, ale niestety nie wszystkim. Alison, Stiles i Scott niestety zaczęli odczuwać skutki swojego poświęcenia, Tatianie najbardziej żal było syna szeryfa. Chłopak nie raz pisał do niej w nocy że nie może się obudzić, bądź że nie wie czy już śpi..
Niestety, ale trzeba było żyć dalej. Dużo się pozmieniało przez te dwa dni, a zwłaszcza w życiu Tatiany i Chrisa, którzy otworzyli nowy rozdział w swoim życiu
- Jeszcze chwilę.. - wampirzyca jęknęła odwracając sie tyłem do Argenta, który obudził ją czułym buziakiem
- Na moje to jeszcze śpij, ale dzieciaki już chcą wstać - mężczyzna zaśmiał się wtulając się w jej plecy
- Co dziś jest? - kobieta spytała ociężale, gdy pękła żarówka w jednej z lamp na stoliku nocnym po stronie mężczyzny
- Poniedziałek! - zawołała Alison wchodząc do pokoju ojca i jego partnerki - Nie czekajcie na mnie po szkole, idę z Lydią.. - dodała uśmiechając się pod nosem - Papa moje małe skarby.. - dziewczyna przed wyjściem podeszła do obu łóżeczek i ucałowała bliźniaki w czułka - Byście wstali, a nie śpicie - młoda brunetka opuściła pokój i wyszła z mieszkania
- Teraz to już musisz wstać - po słowach Chrisa, kobieta wstała i podeszła do płaczącego syna
- Maruda.. - kobieta mruknęła przenosząc syna na przewijak znajdujący się na komodzie. Po przebraniu syna, wampirzyca sięgnęła po córkę która była wyjątkowo cicha i spokojna - Cisza przed burzą, prawda? - spytała i również ją przebrała - Tobie też radzę wstać! - zawołała opuszczając pokój
Mikaelson stanęła przed lodówką i uważnie ją analizowała. Była przyzwyczajona że raczej nie będzie miała swojego zapasu krwi, ale wciąż się łudziła i jej szukała
- Co dziś na śniadanie? - po jakiejś pół godzinie, Chris wszedł już ogarnięty do kuchni. Szybko jednak przystanął i z zaciekawieniem przyglądał się co robi jego partnerka - Może jeszcze te półki powyciągaj - dodał sarkastycznie widząc jak kobieta odsuwa się od pustej lodówki - Czego szukasz? - spytał zaczynając powoli chować wyciągnięte przez nią jedzenie
- Krwi.. Po czterdziestu latach jedzenia normalnych posiłków, dla dobra dzieci zaczęłam pić krew.. W lofcie Dereka miałam jeszcze chyba kilka torebek.. Robię się już bardzo głodna - wampirzyca zauważyła opierając się plecami o szafkę kuchenną
- Rozumiem, ale wyjaśnij mi skąd ty masz tą krew - niebieskooki odwrócił się do kobiety i uważnie się jej przyjrzał
- Melissa mi... Przemyciła.. - Tatiana oderwała się od szafki i poszła w kierunku przedpokoju - Za chwilę będę! - rzuciła na szybko i wybiegła z mieszkania
- Kobiety.. - Chris pokręcił głową i skończył układać produkty spożywcze. Na szybko jednak zrobił sobie dwie kanapki z serem i pomidorem, po czym poszedł do sypialni gdzie bliźniacy czekali na niego z wyciągniętymi rękami
~ Allison!
Mikaelson szybko wstała z ziemi wycierając spływającą krew z ust, obeszła martwego jelenia i dokładnie rozejrzała się po lesie. Pustka panująca w zalesionym miejscu strasznie ją przytłaczała, czuła niemalże że coś się zbliża - i miała rację
- Czego chcesz.. - zaczęła obojętnie pierwsza, nie próbując nawet spojrzeć w jego ciemne oczy
- Wypadało odwiedzić starą ciotunie.. Jak moi kuzyni? - niski ton głosu sprawił że wspomnienia wróciły. Kobieta ostrożnie odwróciła się w kierunku mężczyzny
- Marcellus! - zawołała sztucznie szczęśliwa, rozkładając ramiona na boki
- Lady Tatiana! - ciemnoskóry teatralnie pokłonił się przed kobietą i podszedł do niej bliżej - Czy to zmarszczka? - spytał z uśmiechem delikatnie dotykając jej czoła
- Bardzo śmieszne.. - heteryk odsunęła jego dłoń i cofnęła się kilka kroków - Terroryzowanie mojego rodzeństwa przestało sprawiać ci ulgę? - spytała siadając na kamieniu
- Sprawy delikatnie się skomplikowały.. - ciemnoskóry mężczyzna zaczął podchodzić do kobiety - Jest coś, a raczej ktoś, o kim wiecie tylko wy, Mikaelsonowie.
- Źle trafiłeś skarbie, ja o niczym ani o nikim nie wiem. Widzę że władza strasznie miesza ci w tej ślicznej główce. Jak tam Dahlia?
- Nie zmieniaj tematu! - mężczyzna skrzyżował ręce na klatce i z wyczekiwaniem patrzył na wampirzycę - Ciebie jako jedyną darzę ogromnym szacunkiem, dlatego proszę cię współpracuj - kobieta lekko się zawahała - Z tego co wiem, to są blisko od pokonania waszej ciotki. Powiedziałbym że już po kłopocie, ale..
- Co ale? - Tatiana pośpiesznie wstała z kamienia i stanęła twarzą w twarz z Marcelem - Gadaj!
- Pojawił się nijaki Lucien. - na wspomniane imię kobieta zasłoniła usta wampirowi
- Co on robi w Nowym Orleanie! - Tatiana odsunęła się od niego stając w bezpiecznej odległości
- Nie wiem, nic mi nie chcą mówić!
- Dziwisz się!? - heteryk odwróciła się od niego i zaczęła wracać do mieszkania - Wracaj do swojego królestwa!
- Kol nie żyje! Podobno Finn go zabił! - po swoich słowach Gerard uciekł zastawiając kobietę samą ze swoimi myślami
- Nie.. - szepnęła łamiącym głosem i upadła na kolana - Nie! - krzyknęła kładąc dłonie na ziemię, a na nie położyła głowę - Nie wierzę.. - szepnęła zdając sobie sprawę z obecnej sytuacji rodzinnej, wściekła się nie na brata a na siebie. Wściekła się że tak łatwo odpuściła sobie rodzinę nie próbując ich jakoś scalić
- Przestań - kobieta spojrzała na Lexi, dziewczyna stała oparta o drzewo - Twoje problemy rodzinne bledną na tle tych co dopiero się pojawią
- O czym ty mówisz? - kobieta przetarła twarz będąc już zmęczoną tym wszystkim
- Ja nic nie wiem.. - dziewczyna wzniosła ręce w geście obrony i zniknęła
- Idź do diabła! - kobieta zawoła wstając na równe nogi
- Wariatka.. - kobieta spojrzała w stronę starszego mężczyzny z koszykiem na grzyby. Kobieta spojrzała na niego niezrozumiale a ten jedynie prychnął i poszedł dalej
Kobieta momentalnie otrzeźwiała i wróciła do domu, od progu poczuła zjawiskowy zapach świeżej krwi. Tatiana wręcz wbiegła w ramiona mężczyzny czule go całując, ten w odpowiedzi zaśmiał się krótko i odsunął od siebie wampirzyce
- Melissa przed chwilą przyniosła.. Ja oszaleje, nie możesz jeść czegoś normalnego? - Chris oparł się rękoma o blat uważnie patrząc na paczki z krwią
- Mogę być znowu weganką, ale czuję się silniejsza gdy piję ludzką krew. Nawet wegetarianie mogą to potwierdzić! Krew zwierząt jest dobra, ale nie w takim przypadku.. Jest problem - Mikaelson obeszła mężczyznę i stanęła naprzeciwko niego
- Byłoby dziwnie gdyby ich nie było.. Co znowu? - Argent zmrużył oczy
- Lucien. - kobieta ściszyła głos i raptownie odsunęła się od blatu - BUM! - krzyknęła klaszcząc w dłonie, mężczyzna przewrócił oczami
- Kto to?
- Lucien Castle. No nie mów że nie znasz.. - wampirzyca znowu nachyliła się nad partnerem
- No patrz! - Chris delikatnie uderzył się w czoło - Umknęło mi to akurat.. Znałem gościa, ale przez natłok pracy i świrniętą dziewczynę zapomniałem - dodał sarkastycznie idąc do salonu
Kobieta lekko już poddenerwowana poszła za nim. Gdy mężczyzna miał usiąść na kanapie, ta popchnęła go i nachyliła się nad nim. Argent oszołomiony spojrzał w wampirze oczy partnerki
- Nie lekceważ ludzi chcących zemsty na rodzinie Mikaelson. Nikt głupi i słaby tego nie robi. A teraz siedź cicho i słuchaj. - warknęła prostując się, łowca przytaknął
CZYTASZ
Amor Immortalem ~ Christopher Argent
De Todo- Jestem pewna, że gdybyś była jego, podpalił by nawet piekło abyś tylko była szczęśliwa.. - To mamy mały problem. To ja jestem jego piekłem..