170 14 0
                                    

Od kiedy w naszym  życiu, a raczej w życiu Freyi i Deatona, pojawiła się Rebekah wszystko zaczęło się komplikować. Moja relacja z Chrisem się chyba polepszyła, ale natomiast relacja z młodszymi znajomymi się pogorszyła.. Sama nie wiem czemu, od kiedy Scott tamtego wieczoru w szkole powiedział że to Derek zabija, wszyscy go szukają. Łącznie z Argentem i jego siostrą - Kate - nie cierpię jej.. Z racji tego co zaczynam czuć do łowcy pomagam mu dając jakieś wskazówki natomiast z powodu tego że przyjaźnie się z Derekiem, chowam go. Nie tylko ja bo pomaga mu jeszcze moja siostra i jej narzeczony. To wygląda śmiesznie biorąc pod uwagę że jak np. Derek idzie do lasu to ja prowadzę łowcę w inną zupełnie stronę.. On mnie za to znienawidzi. Za to Bekah czuje się tu świetnie, ma gdzie spać a to że ludzie zaczynają znikać to już nie nasza sprawa..  Ostatnio nawet szeryf Stilinski pytał się mnie czy nic przypadkiem o tym nie wiem.  Logicznie i zgodnie z prawdą odpowiedziałam że nie wiem, ale mu kibicuję w tej sprawie. 

➳ ➳ ➳

Siedzę właśnie w klinice na taborecie wypisując jakieś papiery według schematu który dostałam, natomiast Deaton wraz ze Scottem debatują na temat remontu w jakimś starym mieszkaniu na obrzeżach miasta. Nie wnikam dlaczego, przecież Freya i Alan mają po ślubie wybudować sobie dom a chłopak raczej nigdy nie wyprowadzi się od swojej matki. 

➳ ➳ ➳ ➳

Nie mogę się skupić na tych papierach, cały czas martwię się o Freye która po kolejnej kłótni z Bekah wyszła. Tak po prostu, bez żadnego słowa. Jest godzina 7:00 wieczorem a jej dalej nie ma, nawet nie napisała. Moje rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości, szybko chwyciłam za telefon. Zawiodłam się widząc że to nie od siostry, ale natomiast zdziwiłam się widząc że jest to wiadomości od Chrisa

> Jetgem barrze. Przukajc poomnkioew.........

> Jeshtemm w rozsrypce

Przeczytałam to chyba z sześć razy i strasznie się zaniepokoiłam jego stanem. Argent pijał piwa, ale nigdy do takiego stanu że nie umiał pisać..

< Za chwilę będę.

< Nie ruszaj się, tylko siedź gdzie siedzisz..

< I nie pij już.

Szybko odpisałam i poszłam w stronę holu zabierając kluczyki do auta, mojego auta. Po drodze do wyjścia nie obyło się bez pytań "Gdzie idziesz?", " Idziesz po Freye?". Ubrałam buty i wyszłam, otworzyłam samochód i wsiadłam zapinając pasy. Wjeżdżając na główne ulice Beacon Hills chciałam zadzwonić do mężczyzny gdzie dokładnie się znajduje, chwyciłam za telefon i wybrałam numer do łowcy. Gdy minął pierwszy potem drugi sygnał coś mnie oświeciło, rozłączyłam się zjeżdżając na poboczę by następnie cofnąć się do pierwszego skrzyżowania, tam skręciłam w lewo i tak jechałam cały czas prosto. W ten sposób znalazłam się przed barem "Nico", czyli najlepszym barem w całym Beacon Hills. Z lekką obawą weszłam tam, na wejściu uderzył we mnie smród alkoholu i dymu z papierosów. Wchodząc dalej natknęłam się półnagą kobietę. No tak, co piątek zwykły bar zamienia się w klub dla napalonych mężczyzn.. Kierując się w stronę baru kilku pacanów chciało mnie zaciągnąć do tańca albo dać mi jakiegoś drinka, jedna kobieta nawet zaproponowała szybki numerek. Gdy wkońcu cholernie długa podróż do baru się zakończyła sukcesem usiadłam obok Argenta, delikatnie położyłam swoje dłonie na jego dłonie zwracając tym jego uwagę

- Chris, idziemy do domu - powiedziałam patrząc sie mu w oczy

- Ja nigdzie nie idę.. Nie mam już domu.. - oznajmił nieudolnie wyciągając jakąś kartkę - Chce rozwodu.. Po dziewiętnastu latach razem.. - zrobiło mi się przykro gdy czytałam kartkę na której jego żona napisała że to koniec

- To chodź do mnie.. Tam przenocujesz a rano jak będziesz trzeźwy porozmawiamy i coś wymyślimy.. Obiecuję. - powiedziałam delikatnie nim szarpiąc. Ten jedynie coś zamruczał pod nosem patrząc w pusty kieliszek

Minęła godzina zanim go wyciągnęłam z budynku i wsadziłam do samochodu. Gdy i ja się w nim znalazłam spojrzałam w stronę Argenta. Siedział smutny i bawił się obrączką, reszta mojego serca pękła gdy po jego policzku spłynęła łza. Szybko złapałam jego twarz w dłonie i obróciłam tak by na mnie patrzył

- Chris, to nie koniec świata. Masz córkę to o niej powinieneś teraz myśleć. To jej będzie ciężko, nie tobie czy Victorii.. 

- Nie potrafię się skupić na Allison.. Gdy cały czas o czymś innym myślę-  oznajmił łapiąc mnie za nadgarstki

- Ale musisz. Przestań myśleć o tym czymś..

- Nie mogę przestać myśleć o tobie.. - jego słowa mnie zdziwiły.. Czy on tak na poważnie czy  to przez procenty. 

- Chris.. Ale, ty przecież.. - nie mogłam się skupić, przestałam się hamować jutro i tak nie będzie tego pamiętał. Delikatnie zaczęłam się do niego zbliżać on również postanowił przełamać barierę. Gdy byliśmy wystarczająco blisko on wbił się w moje usta. Całowaliśmy się delikatnie ale i zarazem namiętnie i zachłannie. Oderwaliśmy sie dopiero jak zaczęło nam brakować tchu. Patrzyłam na niego i liczyłam że coś powie, ale nie. Ten jedynie oparł się o siedzenie z delikatnym uśmiechem. Czego ja się po pijanej osobie spodziewałam.

Podczas jazdy panowała cisza, przyjemna cisza, Argent całą drogę trzymał rękę na moim kolanie. Łowca postanowił że pojedziemy do jego domu gdyż jest on pusty. Victoria wyjechała rano do San Francisco po dobrego adwokata, Kate gdzieś się szlaja i szuka alfy a Allison jest u Lydii na noc.  Gdy weszliśmy do budynku zaczęłam kierować łowcę prosto do jego sypialni by poszedł spać, jednak to okazało się być trudniejsze. Christopher cały czas się opierał i twierdził że nie jest zmęczony.. Jednak gdy po 15min sam stwierdził że jest inaczej, poszedł do pokoju gościnnego który znajdował się na parterze, ja za nim oczywiście poszłam. Pomogłam mu zwalić koszulę i go położyłam delikatnie okrywając kołdrą. Gdy upewniłam się że chyba śpi zgasiłam światło i już miałam wychodzić ale

- Gdzie idziesz? - spytał zmęczony patrząc na mnie

- Śpij, rano porozmawiamy.. - uśmiechnęłam się czule opierając się o ścianę

- Nie chce spać sam.. - w jego głośnie można było usłyszeć lekkie oburzenie i smutek. Zrobiło mi się go żal dlatego przysunęłam sobie fotel obok łóżka i na nim usiadłam

- I nie jesteś już sam, a teraz śpij. Rano musisz być wypoczęty.. - oznajmiłam łapiąc go za dłoń i delikatnie ją gładziłam

- Połóż się obok.. Też pewnie jesteś zmęczona. 

- Wampiry nie czują zmęczenia.. - delikatnie się zaśmiałam

- Ty nie jesteś taka jak wampiry. Ty jesteś inna, taka wyjątkowa.. - powiedział robiąc mi miejsce obok siebie. - Dlatego musisz spać..

- A jak Kate wróci? Co wtedy zrobisz? - spytałam kładąc się obok, wiedząc że gdy mężczyzna zaśnie będę mogła wrócić do domu

- Jeśli będzie próbowała cię skrzywdzić.. Zabije ją.. - stwierdził zasypiając.

- Mój obrońca - uśmiechnęłam się szeroko czując jak mężczyzna wtula się w moje plecy. 


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Amor Immortalem ~ Christopher ArgentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz