Na wyczekiwaną pomoc z zaświatów drużynie mutantów przyszło jeszcze trochę poczekać. Sibnele przyprowadziła do nowojorskiej kryjówki ojca Jinx dopiero ponad tydzień po tym, jak żółwie i Casey tam dotarły. W międzyczasie oczekiwania zaś grupa zdołała doprowadzić swoją bazę do całkiem nie najgorszego stanu. Pościerano wszelkie kurze, jakie osadziły się pod ich nieobecność, zabezpieczono wejścia przed nieproszonymi gośćmi, a także przeprowadzono dokładny przegląd posiadanych zapasów oraz innych rzeczy codziennego użytku, aby sporządzić listę potrzebnych artykułów i wybrać się po nie na powierzchnię.
Na ekspedycję posłano jedynie dwie osoby - Jonesa oraz Donatella. Chociaż większa ilość osób byłaby skuteczniejsza w razie konfrontacji i zdolna przynieść ze sobą więcej zapasów, lider klanu zadecydował, iż dwoje wystarczy, gdyż lepiej załatwić tę sprawę jak najdyskretniej. Ta para zaś wydawała mu się dosyć optymalnym wyborem. Casey znał okolicę jak własną kieszeń, dzięki czemu powinien bez problemu odnaleźć miejsca oferujące potrzebne im zaopatrzenie, z kolei Donnie był najbardziej odpowiedzialną (nie licząc Lea) osobą w drużynie - miał pilnować porywczego kolegi oraz dbać o logistykę ich posunięć. Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem, obędzie się bez konfrontacji.
Niebawem po tym, jak Don i Jones opuścili kryjówkę wyposażeni w broń oraz masę plastikowych toreb, siedząca w salonie i rozmawiająca z Leonardem Nysa usłyszała bardzo ciche echo rozmowy dobiegające gdzieś z głębi kanałowych korytarzy. Strzygąc uszami, dziewczyna odkręciła się do tyłu i czujnie spojrzała w stronę wyjścia, przerwawszy tym samym rozmowę. Leo spojrzał na nią pytająco, po czym zwrócił się w tym samym kierunku co ona, wypatrując tego, co tak ją rozproszyło.
- Coś nie tak? - spytał po chwili, kiedy, pomimo najszczerszych chęci, niczego nie dostrzegł.
- Chyba kogoś słyszę... - odparła półgłosem hybryda, nie ruszając się nawet o centymetr. Starała się rozczytać, kto i o czym mówi, aczkolwiek konwersacja odbywała się zbyt daleko, by była w stanie to zrobić. Rozszyfrowała jedynie, iż jeden z rozmówców, ten zdecydowanie bardziej gadatliwy, to prawdopodobnie kobieta.
Żółw raz jeszcze wytężył wszystkie zmysły, aczkolwiek dźwięk wciąż pozostawał poza jego zasięgiem. Dopiero chwilę później chłopak pojął, dlaczego - jego przyjaciółka miała wyostrzony słuch, była w końcu hybrydą wilka. Nie miał szans dorównać jej na tym polu.
- Powinniśmy to sprawdzić? - zwrócił się do Kanazaki, spoglądając na nią. - Co właściwie słyszysz?
- Jakąś rozmowę... ale niestety nie wiem o czym, są za daleko. Na wszelki wypadek chyba lepiej się upewnić, czy to nie ktoś groźny.
Mutant skinął lekko głową, a następnie podniósł się z kanapy, a następnie podał rękę hybrydzie, by pomóc jej wstać. Był to zupełnie zbędny gest, aczkolwiek dziewczyna nie kwestionowała - uśmiechnęła się tylko delikatnie i skorzystała z oferty, po czym ruszyła z nim w stronę wyjścia, bezustannie nasłuchując.
Z każdym krokiem w głąb kanałów hybrydzie coraz łatwiej przychodziło rozczytywanie odbijających się od ścian słów. Rozmowa nie dotyczyła jednak niczego ważnego, dlatego też Nysa skupiła się raczej na dokładnym namierzeniu źródła dźwięku oraz scharakteryzowaniu dyskutantów. Jak już wcześniej ustaliła, jeden z nich to kobieta. Raczej młoda, niemiłosiernie gadatliwa, raczej z tych głośnych. Mogłaby przysiąc, że zna ten głos...
I rzeczywiście, nie myliła się. Kiedy w końcu wraz z Leo podkradli się dość blisko, by cel poszukiwań znalazł się w zasięgu wzroku, Nysa zauważyła znajomą im już harpię maszerującą u boku wysokiej, dobrze zbudowanej, męskiej postaci. Bez wątpienia nie był to człowiek - przez spodnie, a konkretnie niewielką dziurę w nich usytuowaną u samego dołu pleców, wysuwał się długi, diabli ogon pokryty krótką, czarną, błyszczącą szczeciną, identyczną co na całej reszcie ciała. Spomiędzy przydługich, prostych włosów osobnika wyrastały dwa pokaźne rogi (z czego jeden złamany), zaś jego kończynom bliżej było do szponiastych łap niż, bądź co bądź, dość delikatnych ludzkich rąk czy stóp. Wyglądało na to, iż Kanazaki i Hamato mieli przed sobą najprawdziwszego demona - i prawdopodobnie przy okazji ojca swojej znajomej, Jinx.
CZYTASZ
Demony Lasu || TMNT 2012
FanfictionPo długim okresie spokoju, w Nowym Jorku zaczynają się dziwne incydenty. W trakcie badania ich genezy, żółwi bracia odkrywają miejsce okrutnej zbrodni autorstwa dziwnego osobnika podającego się za demona. Po traumatycznym (zwłaszcza dla jednego z ni...