R-9: Ból fantomowy?...

43 5 9
                                    

          - Nie możemy tego zrobić! - Czarnowłosy demon spojrzał na towarzysza szeroko otwartymi z zaskoczenia oczyma. - Wywołamy tak pożar lasu!

          - Jak myślisz, co spowoduje więcej złego, parę spalonych drzew czy to coś wypuszczone na wolność? - odparł szorstko żółw, a dostrzegłszy wciąż nie zniwelowane wahanie na twarzy kompana, westchnął ciężko. - Dajże spokój, zgarniemy gaśnice z farmy i zdusimy ogień później, jak tylko załatwi za nas tę pokrakę. Chyba że masz ochotę sam się nią zająć?

          - Nie bardzo... - mruknął z niezadowoleniem, ale i nutą rezygnacji pół-demon. Następnie skrzyżował ręce na piersi oraz spojrzał przez ramię na podłogę obok siebie. - Zresztą i tak pewnie zrobisz co zechcesz. Jak zawsze.

          - Przestań narzekać i idź po te rzeczy.

***

          Roznieciwszy ogień w budynku, Raphael truchtem opuścił miejsce zbrodni i dołączył do czekającego na zewnątrz bruneta oraz jego kota. Podchodząc bliżej, machnął na nich ręką na znak, by zaczęli już iść w kierunku farmy. Jinx zerknął jeszcze tylko w stronę chaty, po czym, przepuściwszy zielonookiego przed siebie, ruszył za nim, tuląc własne ramiona z nieprzekonaną miną. 

          Po oddaleniu się od mozolnie zajmującej się ogniem budowli, w pewnym momencie pół-demon zaczął czuć się dziwnie. Nagle uderzyła go potężna fala gorąca, od której niemal zakręciło mu się w głowie, zaś obraz przed jego oczami stał się rozmazany. Młodzieniec zwolnił kroku i podniósł zdezorientowany wzrok na towarzyszącego mu mutanta. Ten, zauważając, że jego kompan się ociąga, zerknął na niego przez ramię i uniósł łuk brwiowy. Na pierwszy rzut oka nie dostrzegł w wieczornym półmroku nietypowego zachowania nastolatka.

          - Tobie też jest tak gorąco? - wysapał brunet, przystając oraz wachlując się dłonią. Na całą jego twarz wstąpiły wypieki, pot zaś spływał już niemal strumieniami po jego skórze.

          - Żartujesz? Do ciepła to tej temperaturze daleko. Sprężaj się, bo będziesz wracał sam.

          Jinx jednak nie zareagował na ponaglenie. Zaczął jedynie ciężko dyszeć, po czym osunął się na kolana. Dopiero wtedy zielonooki zauważył, w jakim ten jest stanie i od razu do niego podbiegł.

          - Ej, co z tobą? - spytał zdezorientowany, kucnąwszy przed pół-demonem. Zapytany pokręcił jedynie głową z zamkniętymi oczami, oddychając głośno i czym prędzej zrzucił z siebie bluzę, niechcący nakrywając nią obserwującego go z przestrachem Mephy'ego.

          - G-gorąco... kurwa, pali! - Czerwonooki uderzył ogonem w ziemię oraz odrzucił gwałtownie głowę w tył. - Co jest?! 

          Niespodziewanie Jinx wrzasnął z bólu i zaczął wierzgać. Przestraszony, zaszokowany absurdalnym zachowaniem towarzysza żółw instynktownie od niego odskoczył, przez co potknął się o wciąż próbującego się uwolnić spod bluzy kota, a następnie upadł na ściółkę, omal nie przygniatając zwierzaka. 

          - PARZY! - wykrzyknął brunet łamiącym się ze strachu głosem, trzepocząc desperacko skrzydłami. W panice zaczął nawet tarzać się po ziemi niczym zwierzę chcące ugasić płonące futro, płacząc przy tym z bólu. 

          Kiedy do wrzasków bruneta dołączyło przerażone miauczenie jego kota, który w końcu wyplątał się z materiału i zaczął skakać wokół swojego właściciela, nie wiedząc, jak mu pomóc, Raphael w końcu się otrząsnął. Od razu podniósł się z ziemi, po czym spróbował zbliżyć się do chłopaka oraz jakoś go złapać. Nie wiedział, co chciał przez to osiągnąć. Zasadniczo nie miał zielonego pojęcia, co powinien zrobić. Był pewien tylko jednego - nie mógł go tak zostawić. Nawet on nie odznaczał się aż taką mściwością, by cieszyć się z widoku nieprzyjaciela wijącego się w agonii. 

Demony Lasu || TMNT 2012Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz