- Wciąż nie rozumiem, jak do tego doszło - westchnęła Nysa, pakując do plastikowej reklamówki kolejne produkty z kuchennej szafki.
Dziewczyna była zmuszona cofnąć się wraz z Leonardem do kryjówki po zapasy pożywienia, o których zabraniu zapomnieli wyznaczeni do tego trzej żółwi bracia. Wizyta w znacznie mniej oddalonym od domu na wsi sklepie niestety nie wchodziła w rachubę z racji na wygląd mutantów, dlatego też dwójka, chcąc nie chcąc, udała się po zapasy do bazy.
- Jak można było zapomnieć o jedzeniu?
- Też chciałbym to wiedzieć. - Leonardo skończył właśnie wybieranie zapasów z lodówki. Zamknął zatrzaski w termoaktywnej torbie i położył ją na stole, obok reszty. - Chyba to będzie już wszystko.
Kanazaki skinęła lekko głową i także podeszła do blatu ze swoim pakunkiem. Wzięła stamtąd jeszcze jedną siatkę i ruszyła zanieść je do auta. Niebieskooki poszedł jej śladem, on jednak był w stanie przetransportować znacznie więcej bagażu za jednym zamachem. Tym sposobem po kilku kolejkach mieli już w aucie cały prowiant, jaki tylko dało się znaleźć w kryjówce.
Leo otrzepał ręce, obrzucił szybkim spojrzeniem załadowany bagażnik, po czym zerknął w stronę swojej towarzyszki. Miała dość mało radosną minę, dlatego też żółw postanowił się tym zainteresować.
- Wszystko w porządku? Nie wyglądasz na szczególnie zadowoloną.
- To nic takiego, po prostu... nie bardzo mam ochotę wracać już do domu. Wolałabym się dokądś trochę przespacerować. Sam wiesz, jak to bywa z moją naturą włóczęgi.
Mutant skinął lekko głową ze zrozumieniem.
- W takim razie możemy wybrać się w jakieś ładne miejsce poza miastem na przechadzkę, moi bracia raczej nie umrą z głodu, jeśli przyjdzie im zaczekać dodatkową godzinkę czy półtorej.
- Na pewno? - dopytała się mutantka, w jej oczach zaś błysnęła wyraźna iskierka ekscytacji. Bardzo lubiła spędzać czas z przyjacielem, a druga okazja taka jak ta mogła się zbyt prędko nie powtórzyć.
Gdy jej towarzysz pokiwał głową, Nysa uśmiechnęła się radośnie i ruszyła raźno do samochodu. Znała jedno miejsce po drodze, do którego mogli się wybrać - na skraju lasu znajdował się pewien spokojny, nasłoneczniony pagórek. Nigdy jeszcze nie napotkała nikogo w jego okolicy, więc powinni mieć tam trochę prywatności.
Leonardowi również przypadł do gustu ten pomysł, dlatego też już kilkanaście minut później znaleźli się w wybranym przez dziewczynę miejscu. Zaparkowawszy auto gdzieś między drzewami, dwójka nastolatków zabrała niewielki prowiant w postaci paczki ciasteczek i ruszyła w górę pagórka, dyskutując na różne błahe tematy. W swoim towarzystwie czuli się swobodnie, nie potrzeba im było żadnych ambitnych rozmów. Równie dobrze mogliby gawędzić o pantofelkach czy innych dziwnych żyjątkach, o których życiu żadne z nich nie miało tak naprawdę zielonego pojęcia.
W międzyczasie Jinx w towarzystwie swojego kota brnął w głąb lasu, rozglądając się z zainteresowaniem. W głuszy panował półmrok, drzewa rosły bowiem tak gęsto, iż zasłaniały dostęp promieni słonecznych. Ściółka uginała się lekko pod ciężarem młodego żółwia; zostawiał za sobą ślady, które nawet ślepiec by odnalazł, jednak nie uważał tego za problem - dzięki temu, jeśli do tego czasu się one nie zatrą, będzie miał ułatwione odnajdywanie drogi powrotnej.
CZYTASZ
Demony Lasu || TMNT 2012
FanfictionPo długim okresie spokoju, w Nowym Jorku zaczynają się dziwne incydenty. W trakcie badania ich genezy, żółwi bracia odkrywają miejsce okrutnej zbrodni autorstwa dziwnego osobnika podającego się za demona. Po traumatycznym (zwłaszcza dla jednego z ni...