Dojechawszy na miejsce, Leonardo próbował pozostawić towarzyszki w salonie na czas swoich odwiedzin w prowizorycznej pracowni Donatella, jednakże poniósł klęskę - Nysa koniecznie chciała iść razem z nim, a harpii nie mógł zostawić samej - nie znał jej i nie wiedział, co może ona tam bez nadzoru zrobić. Ostatecznie zatem wszyscy troje ruszyli do laboratorium, gdzie już czekała na nich cała reszta domowników.
Konfrontacja w szopie okazała się szokująca dla obu stron. Tych, którzy byli wewnątrz, zaskoczył widok obcej, pół-ptasiej kobiety, zaś wchodzących - leżącej na blacie Jinx.
- Co to za pokraka?! - wrzasnął Raphael, instynktownie cofając się o krok w stronę nieprzytomnej dziewczyny i opierając tyłem skorupy o stół. Karmazynowopióra harpia nastroszyła się oraz gniewnie wydęła policzki.
- Wypraszam sobie! I łapy precz od mojej bratanicy, bo jak zaraz poślę po jej ojca to ci flaki na lewo powywraca!
Zielonookiego na moment zamurowało.
- Twojego kogo?
Widząc, że udało jej się zbić go z tropu, kobieta wypięła dumnie pierś, a następnie spojrzała na mutanta z przesyconą poczuciem wyższości pogardą.
- Niedosłyszący jesteś? Wara od Jinx, ty perfidny gadzie.
Podczas gdy Raph z wyraźnie widocznym na twarzy niezadowoleniem wypełnił polecenie Sibnele, Leonardo naprędce ułożył wszystkie puzzle w swojej głowie w logiczną całość. Opis nowopoznanej kobiety nie bez powodu wydał mu się tak znajomy. I Nysie też musiał, skoro zadecydowała, iż powinni zabrać Nel ze sobą - jego przyjaciółka jednak z pewnością wiedziała o tym, że demon to w rzeczywistości kobieta, łatwo to wywnioskować po jej obecnym zachowaniu - nie wyglądała na ani trochę tym faktem zdziwioną. Pozostawały więc jeszcze dwa najważniejsze elementy do wyjaśnienia. Dlaczego Jinx, mimo bycia dziewczyną, podawała się za mężczyznę oraz z jakiego powodu jej ciotka musiała przybyć na Ziemię w jej poszukiwaniu. Poznanie odpowiedzi na oba z nich zaś nie powinno być nader trudne - wystarczyło wypytać żeńską, najbardziej wtajemniczoną część zgromadzenia. I to właśnie Leo zamierzał zrobić.
Kiedy już towarzystwo przyjęło do wiadomości, w jakiej sytuacji się znalazło, lider klanu Hamato zarządził zebranie w salonie. Zjawili się na nim wszyscy prócz Michelangela, który to otrzymał bojowe zadanie nadzorowania, czy z Jinx nic się nie dzieje - w razie pogorszenia jej stanu tudzież przebudzenia, miał natychmiast poinformować rodzeństwo. Chociaż ze strategicznego punktu widzenia ufanie Mikey'emu w tak poważnej kwestii wydawało się dość ryzykowne, to nie było innej opcji - wszyscy pozostali chcieli uczestniczyć w naradzie, jemu jedynemu nieszczególnie na tym zależało.
Zebrawszy się w okręgu wokół salonowej ławy, grupowicze siedzieli przez moment w milczeniu, nie wiedząc, kto i od czego w ogóle powinien zacząć. Ostatecznie jednak jako pierwszy odezwał się młodzieniec w niebieskim.
- Pani Sibnele - zwrócił się do moszczącej się właśnie na fotelu naprzeciwko harpii - czy mogłaby pani powiedzieć nam trochę więcej o sobie? Skąd się pani tu wzięła, kim dokładnie jest, cel podróży... Ja i Nysa część z tego już wiemy, jednak moi bracia na pewno też są ciekawi.
- Tak, jasne, oczywiście - przytaknęła czerwonopióra, przestając się wreszcie wiercić. - Nazywam się Haruno Sibnele, jestem harpią, to jedna z ras demonów. Znalazłam się na Ziemi dlatego, że od kilku dni ja oraz rodzice Jinx nie mieliśmy z nią żadnego kontaktu, zaczęliśmy się o nią martwić. Jej tata pewnie przybyłby tutaj samodzielnie, ale wysłali go na misję, więc postanowiłam go wyręczyć i poszukać na własną rękę. Tylko że nie jestem jeszcze najlepsza w teleportacji, więc nie trafiłam w odpowiednie współrzędne tylko gdzieś w las...
CZYTASZ
Demony Lasu || TMNT 2012
FanficPo długim okresie spokoju, w Nowym Jorku zaczynają się dziwne incydenty. W trakcie badania ich genezy, żółwi bracia odkrywają miejsce okrutnej zbrodni autorstwa dziwnego osobnika podającego się za demona. Po traumatycznym (zwłaszcza dla jednego z ni...