Wciągnąwszy młodego demona do swojego pokoju, Raphael ostrym tonem kazał mu siadać, po czym stanął z założonymi rękami pod drzwiami, opierając się o nie skorupą. Nie wiedział, jakimi sztuczkami może posługiwać się taka szumowina jak ta, którą miał przed sobą, jednakże przez te drzwi z pewnością wypuszczać go nie zamierzał. A przynajmniej dopóki, dopóty nie dowie się wszystkiego, czego chce.
Jinx, nie chcący jeszcze bardziej pogarszać swojej sytuacji, postanowił nie próbować uciekać przed konfrontacją. Był zresztą przekonany, iż nic z tego nie wyniknie - historia o dziwnym kamyku, który steruje częścią jego zachowania i blokuje ważniejsze moce, dla kogoś żyjącego we względnie normalnym świecie będzie zwykłą opowieścią nietrzeźwego. Żółw pewnie posądzi go o branie narkotyków lub innych substancji psychoaktywnych, on sam na jego miejscu pewnie zrobiłby to samo. Brunet nie wiedział jednak pewnej rzeczy - zielonooki wcale nie wiódł zwyczajnego żywota, nawet jak na mutanciego wojownika. Widział i wiedział rzeczy, które ludziom nigdy się nawet nie śniły, dlatego też magiczny artefakt mógł wcale nie być dla niego aż tak odrealnionym pomysłem, jak sądził Hamada.
Raph stał chwilę w milczeniu, obserwując demona i starając się ignorować uporczywe miauczenie oraz odgłosy drapania dochodzące z zewnątrz. Nie zamierzał wpuszczać Mephy'ego do środka, kot tylko rozpraszałby ich obu. Dopiero po dobrej minucie wziął głęboki oddech i rozpoczął rozmowę.
- Co to jest?
Chłopak w bandanie był pewien, iż siedzący naprzeciwko wie, o czym mowa. Jinx przez moment wahał się, jak (i czy w ogóle) mu odpowiedzieć, jednak zaraz przypomniał sobie o tym, co przeanalizował wcześniej i nabrał nieco pewności siebie - nawet jeśli mutant go wyśmieje, to co z tego? Nastolatek tak czy inaczej go nie znosił, a jedna odrealniona historyjka niczego nie zmieni. Spojrzał zatem z powagą w szmaragdowe oczy rozmówcy i przemówił w pełni poważnym, choć zabarwionym nutą rezygnacji głosem:
- Zaklęty kryształ. Odkąd go mam, dzieją się ze mną dość dziwne rzeczy.
Usłyszawszy to, żółw westchnął ciężko i pokręcił lekko głową.
- Skąd wziąłeś ten szajs? - W pytaniu nie słychać było kpiny ani niedowierzania, co nieco zdziwiło jego adresata. Widząc zaskoczoną minę pół-demona, Raphael westchnął jedynie zniecierpliwiony. - Widziałem już mnóstwo dziwnych rzeczy. Podróże w czasie, mutacje, kosmitów... myślisz, że jakiś tam magiczny kamień mnie jeszcze dziwi?
Jinx pokręcił powoli głową.
- W lesie znalazłem starą chatę i postanowiłem ją sobie obejrzeć. Kryształ był w środku, w małej szkatułce. Nie wydawała mi się ona podejrzana, ale Mephy trochę dziwnie się tam zachowywał...
- Czyli twój kot ma lepszy instynkt samozachowawczy niż ty. Gratuluję. - Żółw w czerwieni chciał coś jeszcze dodać, jednak rozmówca wszedł mu w słowo.
- Tak już o kocie mówiąc... Nie mógłbyś go może wpuścić do środka? - Brunet przechylił głowę na prawo, spoglądając na drzwi za mutantem. - Nie mogę słuchać jak się tam biedak zamiaukuje na śmierć.
W odpowiedzi Jinx otrzymał tylko niezadowolone spojrzenie, aczkolwiek przynajmniej dostał też to, czego chciał - Raph niechętnie otworzył zwierzakowi drzwi. Kocur momentalnie wparował do środka, nie zważając już nawet na ranną łapę, aby tylko zdążyć, nim zielonooki się rozmyśli. Następnie czym prędzej wskoczył na łóżko i ułożył się obok właściciela, uprzednio upuszczając czerwony kryształ tuż obok jego nogi.
CZYTASZ
Demony Lasu || TMNT 2012
FanfictionPo długim okresie spokoju, w Nowym Jorku zaczynają się dziwne incydenty. W trakcie badania ich genezy, żółwi bracia odkrywają miejsce okrutnej zbrodni autorstwa dziwnego osobnika podającego się za demona. Po traumatycznym (zwłaszcza dla jednego z ni...