Rozdział Czwarty

41 5 0
                                    

Szara Łapa ziewnął, przeciągając się. Kocurek coś sobie uświadomił. Dziś mijał czwarty księżyc odkąd dołączył do Klanu
Pioruna! Sporo się nauczył przez ten czas. Nauczył się świetnie polować i całkiem nieźle walczyć. Odbył nawet wraz z innymi uczniami podróż do Ust Matki! Podobno to potrzebne, by pewnego dnia mianować ich na wojowników.

Jednak, nie wszystko było tak piękne, jak mogłoby się wydawać. Zachowanie Jagodowej Gwiazdy robiło się coraz dziwniejsze co wschód słońca. Jednocześnie go to martwiło i niepokoiło. Kotka nie wychodziła z legowiska jeśli nie musiała. A nawet wtedy czasem zwalała wszystko na głowę zastępcy! Zamieciowy Płomień był widocznie zmęczony nadmiarem obowiązków.

Od jakiegoś czasu z własnej inicjatywy trenował z Księżycową Łapą i Nocnym Ogniem, by odciążyć swojego mentora. Czarna kotka była dość wredna i opryskliwa lecz wierna klanowi jak nikt inny. Mimo wszystko mentorka była z niej świetna, to trzeba było przyznać. Choć była bardzo surowa, dobrze uczyła. Szara Łapa zrobił widoczne postępy od początku ich treningu. Nagle, coś dotarło do szarego ucznia. W obozie było cicho. Za cicho.

Szara Łapa wystrzelił z legowiska jak poparzony na polanę i z trwogą stwierdził, że nikogo nie ma. Co tu się dzieje, pomyślał skołowany. Pomknął kłusem do legowiska starszyzny. Ku jego uldze, przynajmniej oni byli obecni.
- Szara Łapo? - miałknął Spalony Pysk. - Co ty tu robisz? Nie powinieneś ratować kociąt? - Uczeń stanął jak wryty.
- Co? Ratowanie kociąt? - Stracony Ogon westchnęła.
- Jak to się dzieje, że zawsze śpisz kiedy dzieje się coś ważnego? - wymruczała na wpół rozbawiona, na wpół zirytowana. - Klan Rzeki porwał Płomyka i Piaseczkę. Trafisz tam? - kocurek odparł jedynie szybkim skinięciem głowy i popędził w stronę tunelu.

Trochę zdyszany szary uczeń dobiegł po chwili do Słonecznych Skał. Granica z Klanem Rzeki! Kocurek momentalnie przeskoczył kamienie, nie zważając na lekki strach przed wodą. Podążył za zapachem swojego klanu i już po chwili znajdował się w obozie wroga. Nie zatrzymując się, wbiegł w najbliższego kota Klanu Rzeki.

Oba koty potoczyły się spory kawał dalej ze względu na impet, z jakim uderzył uczeń Klanu Pioruna. Kocur wstał i od razu rzucił się na przeciwnika.

Ruda kocica Klanu Rzeki, wciąż oszołomiona po początkowym zderzeniu z Szarą Łapa zareagowała dopiero po dłuższej chwili. Kot Klanu Pioruna zdążył jej już podrapać grzbiet i wyrwać kilka kęp futra zanim większa kotka go zrzuciła. Przeciwniczka momentalnie przycisnęła go do ziemi. Ruda kotka już sięgała by pogryźć mu gardło, gdy usłyszał wściekły ryk Zamieciowego Płomienia.
- Nikt nie będzie ruszał mojego ucznia! - Jasny kocur ściągnął wojowniczkę z Szarej Łapy i ugryzł ją delikatne w gardło. Widocznie nawet w wirze walki pamiętał o kodeksie wojownika.

Szara Łapa rozejrzał się po polu bitwy, inaczej zwanym obozie Klanu Rzeki. Wszędzie było pełno powyrywanego futra, a od okropnie mocnego zapachu krwi można było dostać mdłości. Jednak, oczy ucznia dostrzegły coś niespodziewanego. Jagodowa Gwiazda i Deszczowa Gwiazda ramię w ramię! Oboje nieśli po kociaku i żadne z nich nie miało na sobie śladów po bitwie.

Szary uczeń jak strzała popędził do przywódców i wskoczył na Deszczową Gwiazdę, drapiąc wściekłe jego grzbiet. Przywódca Klanu Rzeki pisnął i upuścił kociaka z szoku spowodowanym atakiem z zaskoczenia.

Jagodowa Gwiazda krzyknęła coś do Szarej Łapy, lecz kocur nie słuchał, atakując wrogiego przywódcę z furii. Deszczowa Gwiazda w końcu uciekł, co bardzo zdziwiło Szarą Łapę. Nigdy nie pomyślałby, że przywódca może być takim tchórzem!

Prędko złapała kociaka i odbiegł od przywódczyni. Gdy upewnił się, że przekazał Płomyczka odpowiedniemu kotu, pobiegł z powrotem to Jagodowej Gwiazdy.
- Jagodowa Gwiazdo! - warknął Szara Łapa. - Co ty wyprawiasz!? Oddawaj Piaseczkę! - kocica syknęła.
- W życiu, piecuchu! - kocur chciał na nią skoczyć, lecz go uprzedziła. Wiedział, że przegra, jeśli czegoś nie wymyśli. Wtedy wpadł na pomysł.

Poczekał, gdy przywódczyni puści kotka, by go zaatakować. Gdy tak się stało, wypełzł spod niej i podniósł córkę Złotej Sadzawki. Kocica drasnęła go mocno w ogon. Szara Łapa wyskoczył pędem z obozu i z ulgą zauważył, że Jagodowa Gwiazda nie ma zamiaru go gonić. Wtedy zobaczył, że powoli cały Klan Pioruna przygotowuje się do powrotu. Mocniej chwycił malutką kotkę i usiadł, czekając na resztę kotów.

Gdy Klan Pioruna wrócił do swojego obozu, księżyc był już w zenicie. Dzięki Klanowi Gwiazdy, oba kociaki nie zostały ranne, tylko potwornie wystraszone. Jednak dalej niepokoiło go postępowanie Jagodowej Gwiazdy. To, co robiła wyglądało na zdradę klanu! Ale nie miał pewności.

No cóż, chyba musi udać się na kolejną wycieczkę do medyczki i jej o tym opowiedzieć. Kocur odniósł kociaka z powrotem do żłobka. Uśmiechnął się na widok Złotej Sadzawki wylizującej córeczkę jak szalona. Do rzeczywistości przywrócił go głos Księżycowej Łapy.
- Szara Łapo! - miałknęła zaniepokojona. - Powinieneś jak najszybciej udać się do Pstrokatego Futra! Twoje rany wyglądają okropnie. - Szara Łapa dopiero teraz, po spadku adrenaliny, poczuł piekący ból i zmęczenie. Pokiwał głową i poczłapał w stronę legowiska medyczki.

- Pstrokate Futro, jesteś tu? - spytał Szara Łapa przekraczając osłonę z liści.
- Tak, tak. - szylkretowa kotka wyłoniła się ze swojego legowiska położonego w wgłębieniu. Pstrokate Futro zlustrowała go fachowym wzrokiem medyka. Kotka podreptała do stosu ziół i wyjęła z niego kilka aksamitek.

Medyczka przeżuła je i położyła papkę na rany kocura.
- Nie ruszaj się. - poleciła, udając się po pajęczyny. Szara Łapa siedział w bezruchu tak, jak mu rozkazano. Po kilku uderzeniach serc (a.k.a sekundach, jak ktoś nie wie ~dop.aut) kotka wróciła i oblepiła jego rany pajęczynami.
- Swoją drogą - zaczęła Pstrokate Futro. - Walczyliście z Klanem Rzeki, pawda? - Szara Łapa pokiwał głową. - Czyli pewnie więcej kotów przyjdzie z obrażeniami. - westchnęła. - Kończą mi się aksamitki i pajęczyny. Mógłbyś razem z Chmurzą Łapą ich trochę pozbierać? On mniej więcej wie, gdzie co znaleźć. -

Szary uczeń uśmiechnął się.
- Oczywiście. Gdy tylko oboje znajdziemy czas to pójdziemy po nie. - medyczka odwzajemniła jego uśmiech. Cieszyło ją to, na jakiego kota wyrastał Szara Łapa. Był dla niej jak syn, którego nie ma. A przynajmniej nie powinna nigdy mieć... Ich rozmowę przerwało wołanie Jagodowej Gwiazdy.
- Wszystkie koty zdolne, by łapać zwierzynę, zbierzcie się przed Wysokim Głazem na spotkanie klanu! -

Tajemnice Klanu Pioruna: Przepowiednia Szarej Burzy (Tom I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz