Rozdział Dwunasty

29 6 19
                                    

Od początku podróży minęło już trochę czasu. Szara Burza już zaczynał się gubić w liczbie księżyców. Jego rana owszem, w większości zagoiła się ale dalej momentami bardzo mu dokuczała, gdyż nie zniknęła jeszcze całkowicie. Dalej często korzystał z pomocy Szałwiowego Cienia podczas przemieszczania. Nocny Ogień mogła się okocić w każdej chwili, a Księżycowy Ogon zachowywała się bardzo dziwnie od opuszczenia lasu. Niby nie było to nic dziwnego, wszystkich dopadł stres i niepewność, ale nie wyglądało to żadne z nich. Poranny Mróz łaził koło niej coraz bardziej. Ponownie, na pierwszy rzut oka nic dziwnego lecz Poranny Mróz nie jest typem kota, który kimkolwiek specjalnie by się martwił. Wracając do podróży, Klany przebyły już bardzo długą drogę. Przeszli przez siedliska Dwunożnych, sieć ogromnych Dróg Grzmotu, a nawet spotkali ogromną stodołę z końmi.
Bardzo trudno było o zwierzynę dla tak ogromnej grupy kotów, co zmuszało ich do brania jedzenia nawet od Dwunożnych. Nikomu się to nie podobało, ale czasem po prostu trzeba coś zrobić, nie zważając na odczucia. Wszyscy powoli tracili nadzieję, a doskwierający głód i pragnienie nie pomagały. Dzięki Klanowi Gwiazdy, że nie spotkali żadnych wrogów jak lisy czy borsuki.

Koty przemierzały właśnie przez wrzosowiska. Znikający Blask biegała zachwycona.
— Idealne miejsce dla Klanu Wiatru! Normalnie jak w domu! — krzyknęła do pobratymców rozmarzona. Liściasty Zmierzch prychnęła.
— Dla was może i tak, ale co z resztą? Zostaniemy tam, gdzie każdy klan znajdzie coś dla siebie. — biało-szara kotka westchnęła i wróciła do reszty wybrańców.
— Nie martw się, Znikający Blasku. Jestem pewien, że znajdziemy jeszcze niejedno idealne dla twego klanu wrzosowisko. — zapewnił ją Szałwiowy Cień.
— Wiem... - odparła smutno młoda wojowniczka. — Ale podróżujemy już tak długo! Chyba każdy z nas już stracił nadzieję. —

Ciemny wojownik przejechał jej ogonem po grzbiecie.
— Przykro mi mówić, że masz rację, ale mimo wszystko, nie możemy się poddać. Znalezienie nowego miejsca dla naszych pobratymców jest naszym obowiązkiem. Nie możemy zawieść także naszych przodków, którzy w nas wierzą. Powierzyli nam tak ważne zadanie gdyż mają nadzieję, że pomyślnie przebrniemy przez tę jakże trudną próbę. — Szara Burza patrzył na nich lekko zakłopotany. Podczas tej podróży zdaje mu się, że Szałwiowy Cień i Znikający Blask wytworzyli swego rodzaju więź. Czy byli razem? To wiedzieli tylko oni.

Liściasty Zmierzch spoglądała na nich krytycznie.
— Zachowujecie się jak partnerzy. Ogarnijcie się i skupcie na szukaniu terenu, który ewentualnie mógłby się nadać chociażby na nocleg. — kotka Klanu Wiatru oburzyła się.
— Nawet gdybyśmy byli partnerami, to co? Byłoby w tym coś złego? Wszyscy jesteśmy kotami, normalne, że zawiązujemy przyjaźnie czy inne relacje! W tej chwili, granice klanów są nie widoczne. Spójrz na koty za nami! Myślisz, że ktokolwiek poza spoza klanów dałby radę stwierdzić, że nie jesteśmy jedną grupą, a czterema? — ruda wojowniczka syknęła.
— Skupcie się na zadaniu i tyle. Reszta mnie nie obchodzi. —

Przeszli przez ów wrzosowisko. Po jakimś czasie doszli do rozwidlenia. Przywódcy wyszli na czoło grup i stanęli między wybrańcami.
— Rozdzielimy się i spotkamy tu jutro o wschodzie słońca! Koty Klanu Pioruna, idźcie z Klanem Rzeki. Klan Cienia pójdzie z Klanem Wiatru. Jakieś obiekcje? — oznajmił śmiało Ruda Gwiazda. Reszta przywódców przytaknęła. — Świetnie. Jeśli nie ma pytań, rozejść się! — grupka kotów z przepowiedni uśmiechnęła się do siebie nawzajem i powędrowała ze swoimi klanami.

Szara Burza starał się iść o własnych siłach, lecz wciąż nie do końca zagojona rana skutecznie mu to utrudniała. Nie chcąc sprawiać innym kłopotów, po prostu zacisnął zęby i starał się ignorować ból. Kocur spojrzał w niebo. Zbliżała się już noc. Dalej szedł na czele kotów wraz z Liściastym Zmierzchem i dwoma przywódcami. W końcu, Deszczowa Gwiazda odwrócił się do kotów.
— Wydaje mi się, że to idealny czas na postój. Już prawie noc, a my wszyscy jesteśmy zmęczeni, prawda? — przez grupę przemknęły pomruki aprobaty.
Przywódca Klanu Pioruna rozejrzał się i wskazał coś, co w nocnym świetle przypominało jedynie czarną smugę.
— To chyba las. Może przenocujemy tam? Przy okazji możemy sprawdzić, czy się nada. — Koty już miały wchodzić do lasu, gdy wyczuli znajomy, okropny zapach.

Tajemnice Klanu Pioruna: Przepowiednia Szarej Burzy (Tom I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz