Rozdział Pierwszy

142 11 27
                                    

   W jednym z domów rozległ się dźwięk tłuczonej porcelany i krzyk mężczyzny.
— Ty mały pchlarzu! Mam cię dość! —
mężczyzna pomimo krzyków i błagań kobiety podniósł kota i wyrzucił go za drzwi, następnie je zatrzaskując. Co się stało? Dymek, który właśnie został wyrzucony z domu, podczas skoku ze schodów zachaczył o wazon, który się stłukł.

Młody kociak usiadł przez drzwiami, drapiąc w nie przy akompaniamencie krzyków jego byłych właścicieli. Nic. Żadnej odpowiedzi. Młody kot spojrzał na drzwi, bezradny. I co on teraz zrobi? Niby zawsze mógł iść do lasu ale... Wszystkie koty zawsze mu odradzały takiego posunięcia. Lecz czy jest jakiś wybór inny wybór? Dymek odwrócił się, spoglądając na las. Jak to mówią: raz się żyje. Kociak wstał i ruszył w tamtą stronę, po raz ostatni spoglądając na swój już były dom.

Wchodząc do lasu, szary kot otworzył pyszczek, łapiąc zapachy lasu. Nie były one zbyt przyjemne przez znajdujące się niedaleko bagna. Dymek skrzywił się lekko, puszczając się biegiem przez las. Nagle, usłyszał jakiś szelest i... Syczenie? Z pobliskich krzaków wyskoczył ogromny kocur o krótkiej, ciemno pręgowanej sierści i wściekłych, zielonych oczach.
— A co my tu mamy? — nieznajomy kot zbliżył się, obwąchując kociaka. — Kot Dwunożnych? Co, znudziło ci się dostawanie wszystkiego pod nos? — jego ton wyrażał otwarcie pogardę.

Dymek wpatrywał się w niego, oniemiały z przerażenia. Łapy odmówiły mu posłuszeństwa, przez co stał w miejscu, nie zdolny do ruchu. — Wiesz, nikt nie chce tu takich jak ty. Lepiej uciekaj z powrotem. — starszy z kocurów miałknął szorstko. Młody kociak miał wrażenie, że wzrok zielonych oczu przewierca go na wylot.
— Nie mam gdzie wracać! Gdybym miał wybór, wróciłbym! Problem w tym, że nie mam gdzie! — wykrzyknął przestraszony do granic możliwości kociak.

Pręgowany leśny kot warknął, momentalnie wstając i ukazał swoje pazury. Młodszy z kotów momentalnie zaczął biec z maksymalną szybkością, a drugi momentalnie za nim pognał. "Czy to już mój koniec?"
Szary kot opadał już z sił, wciąż desperacko próbując uciec od napastnika. Ciemny kocur już dosięgnął jego ogona ale... Nic się nie stało.

Zatrzymał się i odwrócił i zobaczył kolejnego kota. Choć był równie ogromny, miał ciemno-szare futro z jasnymi pręgami, ledwo widocznymi na jego futrze. Przed kociakiem stanęła szylkretowa kotka, także gotowa do ataku.
— Zakurzony Pazurze! Co ty wyrabiasz goniąc tego kociaka?! — warknął postawny, szary kocur.
— Cienisty Kle! Znudziło ci się już drażnienie Klanu Pioruna, że się tu odważyłeś pojawić?! — odpowiedział mu kot nazwany Zakurzonym Pazurem.
— Nie martw się, wszystko będzie dobrze. — miałknęła kotka, odwracając się do Dymka. - Nazywam się Pstrokate Futro. — dodała, uśmiechając się pocieszająco.

Po chwili walka Zakurzonego Pazura i Cienistego Kła skończyła się, a pierwszy z nich uciekł z krzykiem.
— Nic ci nie jest? — miałknął kocur, stając obok Pstrokatego Futra. Dymek pokręcił głową. — To dobrze. Pstrokate Futro, myślę, że powinnaś go zabrać do obozu. — zwrócił się do kotki. Szylkretka posłała mu powątpiewające spojrzenie.
— Jesteś pewny, Cienisty Kle? To kociak domowy. Jagodowa Gwiazda nie będzie zadowolona. — Cienisty Kieł westchnął.
— Ta stara kupa łajna powinna już dawno siedzieć w starszyźnie. Poza tym, czemu miałaby narzekać na nowych potencjalnych członków? Jak sama wspomniałaś, jest kociakiem. A takie szybko się uczą. — Pstrokate Futro zamyśliła się na chwilę, a potem spojrzała na nich.
— No dobrze. Zrobię, jak uważasz. — Zamruczała i wydała sygnał ogonem, by kociak za nią poszedł.

Po pewnym czasie dotarli na miejsce. Dymek krzywił się przy każdym kroku. Łapy niemiłosiernie bolały go od ucieczki, jak i długiej podróży. Przy wejściu do "obozu", jak nazwał to wcześniej Cienisty Kieł, stały dwa koty mniej więcej tego samego wzrostu, co Dymek. Jednym z nich był kot o długiej, szylkretowej sierści i miodowych oczach, co bardzo go zdziwiło, gdyż takie umaszczenie występowało u kocurów bardzo rzadko, albo przynajmniej on żadnego z owym nie widział. Drugim z kotów była jasno-szara kotka z białym podbrzuszem i niebieskimi oczami.
— Cześć, Pstrokate Futro! — zawołał kocur, nagle wbijając wzrok w Dymka. — Kto to? — zapytał podchodząc bliżej.
— Mam na imię Dymek. — odparł kot domowy, dysząc z wysiłku. Szylkret posłał mu uśmiech.
— Jestem Chmurza Łapa, a to moja siostra, Irysowa Łapa! Co cię tu sprowadza?—

— Został zaatakowany przez Klan Cienia, więc przyprowadziłam go tutaj. — odpowiedziała starsza kocica, wchodząc do obozu. Chmurza Łapa i Irysowa Łapa bez słowa weszli za nią. Po chwili dołączył do nich Dymek.

Po wejściu do obozu oczy wszystkich kotów powędrowały na nowo przybyłego. Kociak spuścił głowę i ogon. Najchętniej uciekłby z powrotem i usiadł przy dziwnym kwadracie z ogniem swoich właścicieli. Rzeczywistość była dla niego jak zimna kąpiel. Nie miał już domu. Właściciele go nie chcieli.

Pstrokate Futro poprowadziła Dymka ścieżką do legowiska położonego w skale. Chmurza Łapa i Irysowa Łapa powędrowali do stosu, od którego czuć było zapach zwierzyny. Pstrokate Futro stanęła przed legowiskiem.
— Jagodowa Gwiazdo, czy mogę wejść? —
Dymek usłyszał bardzo ciche potwierdzenie i podążył za łaciatą kotką do środka. W legowisku leżała kocica o bardzo długiej, śnieżno-białej sierści i okrągłych, błękitnych oczach, których źrenice zwężyły się na widok kota domowego.
— O co chodzi, Pstrokate Futro? — zapytała, podnosząc się do siadu. — I co tu robi ten pieszczoch Dwunożnych? — dodała, spoglądając na szarego kotka.
— Został zaatakowany przez Klan Cienia. Nie mogłam przejść koło tego obojętnie. — odpowiedziała spokojnie Pstrokate Futro.

— Rozumiem. Jak Ci na imię? — zwróciła się do towarzysza kotki.
— Dymek — odparł nieśmiało. Coś w tym kocie mu nie pasowało. Czuł się, jakby miała się zaraz na niego rzucić.
— A więc Dymku, powiedz proszę, co robiłeś na terenie Klanu Cienia i czemu uciekłeś od Dwunożych? — Jagodowa Gwiazda starała się brzmieć tak miło i przyjaźnie, jak tylko umiała, lecz nie dało to praktycznie żadnego efektu.
— Do dzisiaj wogóle nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak Klan Cienia! A od właścicieli nie uciekłem. Wyrzucili mnie za zepsucie czegoś. — biała przywódczyni pokiwała głową.

— Cóż... Co zamierzasz zrobić? Mógłbyś tu zostać, ale wtedy musiałbyś stosować się do naszych reguł i zwyczajów, a co za tym idzie, porzucić swoje poprzednie życie i dołączyć do Klanu Pioruna. Jeśli to ci nie odpowiada, musisz odejść. — obie kotki spojrzały na niego wyczekująco.
Młody kot wbił spojrzenie miodowych oczu w swoje łapki. Po dłuższej chwili wachania, oraz walki z własnymi myślami i pragnieniami, ta myśl znowu przeszła przez jego umysł. Nie ma domu. Nikt go tam już nie chce, nie potrzebuje.
— Zostanę — oznajmił, wpatrując się w swoje łapy — I tak nie mam gdzie iść. —

— Bardzo dobrze. Pstrokate Futro, zabierz go przed Wysoki Głaz, zwołam spotkanie. —

zylkretka ponownie wydała sygnał ogonem, a Dymek posłusznie za nią poszedł. Gdy dotarli na polanę i usiedli, z legowiska wyszła Jagodowa Gwiazda, i zamiałczała głośno.

— Wszystkie koty zdolne, by łapać zwierzynę zbierzcie się przed Wysokim Głazem na spotkanie klanu! —
Koty, słysząc wezwanie wyłaniały się z legowisk i wchodziły na polanę, zajmując miejsca przed Wysokim Głazem. — Dziś mamy nowego członka w klanie. Dymku, podejdź proszę. — tak jak przy wejsciu, wszystkie oczy skierowały się w stronę kociaka. Pstrokate Futro popchnęła go lekko pyskiem, a on nie pewnie wykonał polecenie. — Czy przysięgasz pozostać lojalnym wobec klanu, uczyć się pilnie i na zawsze porzucić wygody życia kota Dwunożnych? — Dymek ze stresu zdobył się jedynie na kiwnięcie głową.

Wokół rozległ się hałas niezadowolenia.
— Cisza! — syknęła Jagodowa Gwiazda, a wszystkie szmery uciszyły się.
— Uczeń ten znany będzie jako Szara Łapa, od jego sierści, a jego mentorem będzie Zamieciowy Płomień. Zamieciowy Płomieniu, jesteś moim zastępcą oraz bardzo zdolnym wojownikiem. Oczekuję, że przekażesz wszystkie swoje umiejętności Szarej Łapie. — siedzący niedaleko Jagodowej Gwiazdy biało-srebrny kocur, widocznie zaskoczony, zeskoczył zwinnie ze skały i dotknął nosem nosa jego nowego ucznia i uśmiechnął się promiennie.
— Witamy w Klanie Pioruna —

Tajemnice Klanu Pioruna: Przepowiednia Szarej Burzy (Tom I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz