Piątka kotów kroczyła pewnie przez las drzew (głównie) iglastych, mający stanowić dom dla Klanu Cienia. Z jakiegoś powodu Szałwiowy Cień nie pokazał im nowego obozu jego klanu, lecz było to zrozumiałe. Mógł myśleć przyszłościowo. Jeśli nikt nie będzie znał położenia obozu Klanu Cienia, nikt nie będzie miał jak go zaatakować. Owszem, teraz Klany mają obecnie rozejm, lecz nie będzie trwał on wiecznie. W pewnym sensie, Szara Burza go rozumiał.
Nagle usłyszał coś jakby szum rzeki. Niedaleko po chwili dostrzegł rzekę. Gdy się do niej zbliżyli zauważył, że to była ta sama rzeka, którą przekraczali idąc na prawdopodobne terytorium Klanu Pioruna. Liściasty Zmierzch jak i wtedy wskoczyła do wody pierwsza, przepływając z lekkością i gracją charakterystyczną dla Klanu Rzeki. Szara Burza syknął pod nosem, skulił uszy i wskoczył do lodowatej wody, sięgającej mu po grzbiet. Ponownie zadarł głowę i ogon. Czuł się tak pewniej. Wkrótce był już po drugiej stronie. Kocur wyskoczył z wody i otrzepał futro z jak największej ilości wody, jak mógł.
— Uh, jak ja nie znoszę wody... — westchnął cicho. Wąsy Liściastego Zmierzchu drgnęły z rozbawienia.
— Nie tylko ty, Szara Burzo. Ja też nie przepadam za ów cieczą — stwierdził Szałwiowy Cień, wychodząc z rzeki. Cienisty Kieł zaśmiał się.— Oj, no weźcie! Nie jest wcale aż tak zła! - zamruczał serdecznie. Szara Burza przewrócił oczami, uśmiechając się pod nosem. Samotnik odchrząknął. — W każdym razie, chodźmy dalej - zarządził. Koty ruszyły dalej, tym razem z Liściastym Zmierzchem na przedzie. W końcu to teraz szukali domu dla jej klanu.
Kocica szła pewnie przez momentami lekko błotnisty teren, szukając miejsca na obóz. Nagle, Szałwiowy Cień zatrzymał się nagle.
— Zaczekajcie, towarzysze. Czy wy też to czujecie? — cała piątka zatrzymała się, by zawęszyć. Liściasty Zmierzch skuliła uszy.
— Włóczędzy? — szepnęła bardziej do siebie, niż do innych. Nagle, zza horyzontu wyłoniły się dwie sylwetki. Ów koty zaczęły zbliżać się coraz szybciej, najpewniej biegnąc. Podróżujący ustawili się w pozycji obronnej, poza rudą wojowniczką, gotową do ataku. Dwa koty zatrzymały się przed nimi z lekkim poślizgiem. Biało-ruda kotka syknęła głośno. — Co wy tu robicie?! — krzyknęła zdenerwowana, wymachując energicznie swoim ogonem. Jej kompan dołączył do niej. — Czego tu chcecie?! — krzyknęła łaciata kocica. Liściasty Zmierzch miała zamiar skoczyć na włóczęgów, lecz Cienisty Kieł wyszedł spokojnie na czoło grupy. — Witam piękną kotkę — zaczął z uśmiechem — jesteśmy na razie jedynie jako przechodnie. Podróżujemy, by znaleźć domy dla naszych bliskich — wytłumaczył, cały czas uśmiechając się szeroko. Kotka zlustrowała go wzrokiem, dalej widocznie niepewna. Jej bury towarzysz skulił uszy, dalej sycząc.
— Szukajcie go gdzie indziej! — warknął — to miejsce jest nasze! Nikt nie ma prawa tu być poza nami! — syknął głośno, wysuwając pazury. Cienisty Kieł spoważniał, posyłając kocurowi złowrogie spojrzenie. Wrodzy włóczędzy wycofali się lekko, trochę onieśmieleni wielkością samotnika.
— Bardzo mi przykro, lecz nie mogę spełnić tego rozkazu — prychnął lekko — nasze, a dokładniej ich rodziny, bliscy i przyjaciele potrzebują domu. Przychodzimy z daleka, podróżując już co najmniej dwa księżyce. Dlatego więc, nie przyjmę waszej odmowy — zadarł głowę, jakby spoglądając na nich z wyższością i wysunął pazury, gotowy do ataku. Bury kocur przyjął pozycję do skoku, lecz Liściasty Zmierzch parsknęła śmiechem. Kotka syknęła na nią.
— Co cię tak śmieszy, kupo łajna?! — warknęła. Ruda wojowniczka zaśmiała się ponownie.
— Jesteście szaleni, czy głupi jak płotki? Mamy ogromną przewagę pod prawie każdym względem! — zauważyła trafnie. Kotka strzepnęła ogonem.
CZYTASZ
Tajemnice Klanu Pioruna: Przepowiednia Szarej Burzy (Tom I)
Fanfiction[Okładka od @_Rowan] {Dymek, sześciomiesięczny kociak domowy zostaje wyrzucony przez swoich właścicieli z domu. Co spotka go, gdy wyruszy w nieznane?} {- Opowieść inspirowana serią książek E. Hunter pod tytułem "Wojownicy". Nie zawiera jednak żadny...