Rozdział 1

1.3K 46 2
                                    

Kiedy dotarliśmy już na miejsce, to byłam bardzo zaskoczona, bo nie wyobrażałam sobie, że ten hotel będzie jednym z najlepszych hoteli w Los Angeles.

-Ana! Chodź wreszcie!- Julie mnie zawołała

Pokręciłam głową i ruszyłam za moją siostrą i wujkiem. Oczywiście już na recepcji musiały być problemy, bo Jackob uznał, że będziemy z nim w jedym pokoju, ale my wiedziałyśmy jaki on jest po alkocholu. Po jakichś 30 minutach kłótni dogadaliśmy się, że weźmiemy dwa pokoje. Jeden duosobowy, a drugi normalny. Niestety były obok siebie. Kiedy się już zameldowałyśmy, to poszłyśmy do pokoju i zaczęłyśmy się po nim rozglądać. Nasza sypialnia była większa od mojej kuchni i salonu w domu. Za to kochałam mojego wujka. Załatwiał nam to co chciałyśmy, ale był uparty. Ostatnią cechę odziedziczyłyśmy po nim. Nawet on się do tego przyznał. Kiedy się otrząsnęłam, to poszłam zwiedzać mój pokój dalej. Było w nim wszystko co najlepsze. Najlepszej jakości meble, rzeczy kuchenne i nawet wielki balkon. Myślałam, że trafiłam do nieba. Rodzice nigdy nie zabraliby nas tutaj. Byli o wiele biedniejsi od Jackoba. Jak już wszystkie miejsca w pokoju zobaczyłam, to postanowiłam się rozpakować. Właśnie szłam do łazienki, aby umieścić tam moje kosmetyki i usłyszałam jak za drzwiami ktoś się awanturuje. No tak był to mój pijany wujek i jego kumpel. Razem z Juls nie mogłyśmy tego słuchać więc chciałyśmy iśc pozwiedzać plac dookoła hotelu.

-Wujku idziemy porozglądać się po placu!

-Nigdzie nie idziecie, bo nikogo nie znacie!- zabronił wujek Jacob łapiąc mnie za nadgarstek.

-Wujku nie jesteśmy już małe więc idź się upij z Tomem! My i tak idziemy!

Na pół trzeźwy Jackob mnie puścił, a my poszłyśmy przed siebie. Zanalzłyśmy się w tunelu gdzie było najmniej słońca. Było bardzo gorąco i do tego ta awantura z Jackobem. Byłam osłabiona, ale dałam radę jeszcze ustać na własnych nogach. Po chwili zobaczyłyśmy, że chłopcy idą w naszą stronę. Jak się okazało, to zaraz zaczynają grać na boisku w piłkę nożną.

-Hej może podopingujecie nam trochę?- zapytał chłopak ze szmaragdowymi pięknymi oczami i kręconymi włosami.

-Czemu nie...- odpowiedziała im Juls, a ja z resztkami sił kiwnęłam tylko głową.

Nic już nie mówiąc poszłyśmy z nimi w stronę boiska. Obok niego był mały plac, na którym były huśtawki i karuzela. Po chwili rozbiegł się głos gwizdka, bo tak trener dał im znak, że zaczyna się mecz. Wszyscy byli wysportowani i szybcy, a my darłyśmy się jak oszalałe, żeby sobie podawali, albo żeby kopali, a najbardziej krzyczałyśmy jak trafili gola! Po jakichś 5 minutach zobaczyłyśmy, że jakiś mężczyzna do nas podchodzi i się uśmiecha. Spoglądał to na boisko, to na nas. Było to dziwne, ale OK.

-Hej może pójdziecie ze mną do mojego pokoju?- zaproponował nieznany nam facet.

Nic nie odpowiedziawszy szybkim krokiem szłyśmy w stronę hotelu. On szedł za nami, ale w końcu się odwalił i poszedł do innych lasek. Kiedy postanowiłyśmy wrócić na boisko, to zobaczyłyśmy, ze mecz się zakończył, a chłopcy z uśmiechniętymi minami siedzieli na trwaie. Kiedy przeszłyśmy obok nich, to jeszcze bardziej się uśmiechali, a my ten gest odwzajemniałyśmy. Poszłyśmy usiąść na huśtawki i patrzyłyśmy się na chłopaków. Jeden z nich przykuł mój wzrok. To był ten, który nas zaczepił w tunelu, a potem zaprowadził nas ze swoimi kolegami na boisko. Nagle zaczął wstawać.

-Ja się już zbieram.- krzyknął lokowaty chłopak wstając z trawy.

-Nie! Poczekaj!- pobiegłam za nim.

-Co jest?

-Zapisałbyś mi swój numer?- zapytałam

-Jasne, daj swój telefon

Nic nie mówiąc podałam mu swój telefon, a on wpisał swój numer i nazwał go Harruś ♥

-Zadzwoń wieczorem, to ja będę miał twój numer- powiedział uśmiechając się.

Potem poszedł, a ja stałam i się sama do siebie uśmiechałam.

Tutaj pojawił się mój dzisiejszy sen :D Dzięki niemu powstała ta książka Mam nadzieję, że ktoś ją czyta :*

Dating with footballer. -> Styles & HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz