Urok

223 20 0
                                    

Dan

Rozłączyła się. Naprawdę to zrobiła! Ta cholerna, uparta, wkurzająca, nieznośna baba po prostu się rozłączyła! Ściskam komórkę tak mocno, że aż bieleją mi kostki palców. Chwytam po szklaneczkę z Burbonem, którego nalałem, żeby dodać sobie odwagi przed zadzwonieniem do niej. Cały dzień się do tego zbierałem.

A ona się rozłączyła!

Nie pozwoliła mi nawet wyjaśnić!

Dopijam resztkę alkoholu, wpatrując się w widok za hotelowym oknem, a następnie odwracam się i ze wściekłością rzucam szklankę o przeciwległą ścianę, wydając z siebie jednocześnie stłumiony krzyk.

Nie śniłem o niej. Ani wczoraj odsypiając po drodze do Pragi, ani dzisiaj w nocy, i już tak cholernie za nią tęsknię, mimo tego, że widziałem ją pierwszy raz w życiu. Pierwszy raz w realu.

Muszę wymyśleć jakiś plan, żeby przekonać ją do tego, żeby dała mi szansę. Nam szansę. Dlaczego nie dostrzega, że to co nas spotkało jest czymś wyjątkowym?

Mam gdzieś Hope, zerwę z nią zaraz po powrocie do USA. Mam na tyle przyzwoitości, żeby tego nie robić przez telefon, w końcu znamy się od paru dobrych lat.

Jednak obmyślanie planu musi poczekać do jutra, bo w tej chwili jestem zbyt wściekły. Dlatego chowam telefon do kieszeni, zarzucam na siebie czarną bluzę i wychodzę z pokoju.

Zaraz po koncercie w Pradze, przyjechaliśmy do Budapesztu, gdzie mamy grać jutro. Niedziela jest dniem wolnym, który chłopacy postanowili przeznaczyć tradycyjnie na imprezę. Nie mam pojęcia skąd wytrzasnęli tych wszystkich ludzi, ale w hotelowym barze jest tłoczno. Menadżer hotelu zadbał, żeby chłopakom się nie nudziło. Swiatła w pomieszczneiu są przyciemnione, z głośników dudni ciężka muzyka, część ludzi bawi się na parkiecie. Czuć w powietrzu zapach alkoholu wymieszanego z potem.

Jakieś laski chichoczą, kiedy podchodzę do baru. Przy jednym ze stolików dostrzegam przyjaciół w towarzystwie nowo poznanych ludzi, głównie dziewczyn. Ewidentnie są już pod wpływem, a butelka stojąca na blacie jest prawie pusta. Zamawiam więc kolejnego Jacka Danielsa, biorę dla siebie czystą szklankę i dosiadam się do nich. Chłopaki na mój widok wydają radosne okrzyki, a raczej na widok pełnej butelki. Wznosimy toast za trasę koncertową, do końca której pozostały już tylko trzy koncerty. Sam przygląda się mi uważne znad butelki z bursztynową cieczą, więc posyłam mu krzywy uśmiech. Dobrze wie, że coś dzieje się ze mną dziwnego.

Z prawej strony przysuwa się do mnie jakaś laska. Jest drobna, ma ciemne długie włosy i wielkie zielone oczy. Jest ładna. Zagaduje mnie o koncert i zespół. Wyjaśnia, że przyszła tu z koleżanką, która właśnie bada językiem wnętrze ust Nataniela – gitarzysty. Dziewczyna jest ładna, nawet bardzo ładna, ale zupełnie mnie nie interesuje, rozmawiam z nią tylko z grzeczności, albo raczej po to, żeby uciec myślami od kogoś innego.

Wcześniej zupełnie nie przeszkadzało mi flirtowanie z fankami. Nawet fakt, że miałem narzeczoną nie stanowił dla mnie problemu.

Ktoś ze mnie zakpił. Nie wiem tylko kto. Bóg? Przeznaczenie? Los? Przypadek?

A może Betty to jakaś czarownica. Rzuciła na mnie urok i coś czuję, że już nigdy się od niego nie uwolnię. 

Kiedy w nocy już mocno wstawiony wracam do hotelowego pokoju, czeka na mnie tam niespodzianka. Hope siedzi na łóżku z laptopem. Ma na sobie jedynie satynowy szlafrok. Założę się, że pod spodem jest naga, albo założyła seksowną bieliznę. To nie istotne. Na jej widok natychmiast trzeźwieję. Zupełnie zapomniałem, że miała dołączyć do mnie w czasie trasy koncertowej. Zauważa moją obecność i uśmiecha się do mnie szeroko, tymi swoimi idealnymi ustami. Pozwalam, żeby drzwi zamknęły się za mną z lekki trzaskiem i mówię obojętnym głosem:

– Musimy porozmawiać. 

***

Media: EVERGREY "Eternal Nocturnal"

Ciężko u mnie kochani ostatnio z pisaniem i z czasem, do tego przyplątało się przeziębienie, ale zostawiam tu króciutki rozdzialik, żebyście o mnie nie zapomnieli ;) Do końca historii już nie zostało wiele :)

Mój błękit ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz