Zdrada

217 25 6
                                    

Maks przyjechał do Krakowa spędzić ze mną trochę czasu przed swoim wyjazdem z kumplami. Mamy dla siebie aż jeden wieczór i noc. Dlatego też włączyliśmy jakiś nudny film, żeby obejrzeć go razem. Jak typowa wieloletnia para. Nawet rozmawiać ze sobą nie musimy, bo i po co? Jesteśmy w stałym kontakcie przez Messengera. Nie musimy już ze sobą gawędzić.

Tak więc siedzę na kanapie, obgryzam nerwowo skórki przy paznokciach, zastanawiając się, czy Maks jest w ogóle w stanie poznać po mnie, że coś się zmieniło. Że jeszcze kilka dni temu całowałam innego chłopaka. Że ktoś nocował w moim pokoju. Nie ktoś, ale pełnowymiarowy facet. Przystojny, sympatyczny i do tego sławny.

Po naszej rozmowie, Dan już nie zadzwonił. Z jednej strony poczułam ulgę, z drugiej rozczarowanie. Może jednak nie zależy mu na mnie tak bardzo, żeby o mnie walczyć? Jestem zła na siebie, że zachowuję się jak jakaś trzpiotka. Głupia baba.

Co najgorsze, Dan nie przyśnił mi się od tamtej nocy, którą spędziliśmy się ze sobą. Ani razu. Sny urwały się nagle zupełnie tak samo, jak się zaczęły. Każda cząstka mnie tęskni za nimi. Tęskni za Danem.

Jestem beznadziejna.

Tymczasem Maks, najwyraźniej również znudzony filmem, klika ciągle coś na swoim telefonie, wymieniając się wiadomościami z kolegami. Ciałem jest tutaj, ale duchem już na męskim wyjeździe w góry. I oczywiście nie zauważa niczego. Żadnej zmiany w fluktuacji cząsteczek znajdujących się w pokoju. Nic. Bo przecież czego mógłby się obawiać? Któżby mógł być zainteresowany jego zwyczajną narzeczoną?

Na pewno nie gwiazda rocka.

Patrzę, jak jego palce suną po ekranie telefonu. Jak uśmiecha się sam do siebie pod wpływem przeczytanych wiadomości. Już chyba bardziej nie mogę czuć się ignorowana.

W końcu nie wytrzymuję i pytam:

– Czy ty mnie w ogóle jeszcze kochasz?

– Hm? – Nawet nie odrywa wzroku od komórki.

– Czy mnie jeszcze kochasz? – Gdy powtarzam pytanie, wreszcie zerka na mnie, ściągając przy tym brwi.

– Co masz na myśli?

– Może to już nie jest uczucie tylko przyzwyczajenie? – rzucam od niechcenia, jednak tym razem osiągam swój cel, bo Maks odkładam telefon na stoli i odwraca się w moją stronę.

– Co ty pierniczysz? – pyta wyraźnie wkurzony i uważnie się mi przygląda. – Jesteśmy ze sobą dopiero od pięciu lat, a ty mi zarzucasz, że już jestem z tobą z przyzwyczajenia, a nie miłości? Nawet jeszcze ślubu nie wzięliśmy, a ty gadasz tak, jakbyśmy byli co najmniej dwadzieścia lat po ślubie. Oczywiście, że cię kocham.

Spuszczam zawstydzona wzrok, czuję jak łzy zbierają się pod moimi powiekami, a Maks dodaje po chwili ciszy:

– A może to ty już mnie nie kochasz? Planujesz ze mną zerwać? – Wyraźnie słyszę nutę niepewności w jego głosie. Wyczuł coś w moim zachowaniu.

Nie potrafię mu odpowiedzieć, bo boję się, że rozpłaczę się na dobre. Jedynie co jestem w stanie zrobić, to zaprzeczyć delikatnym ruchem głowy. Maks ujmuje w palce mój podbródek, zmusza mnie do spojrzenia na siebie, a następnie zaczyna całować. Namiętnie i zaborczo. Powinnam poczuć dreszcz ekscytacji, podniecenie, ale ja nie czuję tego wszystkiego, tego co czułam na początku naszej znajomości. Usiłuję sobie przypomnieć, czy aby na pewno kiedykolwiek to czułam.

Chyba to normalne, prawda? W końcu pewnie prędzej czy później w każdym związku ta namiętność i fascynacja się wypalają, ustępując miejsca trwałej i długoletniej miłości, przypieczętowanej wspólnym życiem, dziećmi i planami na przyszłość. Więc co ze mną nie tak? Nie powinnam odrzucać dobrego i pewnego związku dla jakiś mrzonek.

Mój błękit ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz