— Jesteś głodny? — Zapytał George podchodząc do kosmity od tyłu. Ten siedział opatulony kocem na kamieniu wpatrując się w gwiazdy. Jego twarz nie wyglądała na taką jakby tęsknił. Raczej był zadowolony, a wręcz zachwycony tym co widzi. Nawet zła lokalizacja go nie martwiła. — Jeśli oczywiście możesz... W końcu jedzenie z Ziemi może być trujące dla twojej... Rasy. — Zauważył i gdy blondyn trochę się przesunął, usiadł koło niego. — Chociaż... Raczej byście tu nie zatrzymywali się na długo jeśli by jedzenie było dla was trujące.
— Nie wiedziałem, że jest miejsce gdzie gwiazdy wyglądają tak pięknie. Bywałem już na wielu planetach, ale ziemią co rusz mnie zaskakuje. — odrzekł blondyn nie odpowiadając na wcześniejsze pytania chłopaka. Zaraz odwrócił wzrok od gwiazd i zwrócił go ku drobnej sylwetce chłopca. Ten z lekko rozchylonymi ustami patrzył na niego. Trochę jakby był w szoku, a trochę jakby dokładnie znał uczucie, o którym mówił przybysz.
— Nie byłem nawet poza krajem... Ale ci wierzę. — Jego wyraz twarzy, z zaskoczonej rybki, zmienił się w uśmiech co sprawiło, że Dream również się uśmiechnął. Spojrzał na opakowanie trzymane przez dwudziestopięciolatka i zaciekawiony mu je zabrał. — To jest drożdżówka. Nie jest jakaś super, mega dobra... Ale powinna ci smakować.
— Jakbyś był odporny na ... Ciśnienie i wszystkie taki inne bzety, to zabrałbym cię ze sobą. — podpowiedział odrywając trochę słodkiej bułeczki. Zaraz powąchał ją i skosztował. Na jego twarzy nagle wymalowało się zaskoczenie. — O ludzie! Ale to jest dobre!
— Jestem ciekawy jakby zareagował próbując pizzy. — Prychnął brunet, który już się tak nie bał. Pewnie można by było pomyśleć, że wykminił sobie czapeczkę aluminiową, ale nic z tych rzeczy. Po prostu uznał, że... W sumie to nic nie uznał. Najprościej w świecie odwidziało mu się banie piegowatego. Choć nadal był do niego sceptycznie nastawiony.
— Pizza jest dobra. Jak przyleciałem tu kilka lat temu, wylądowałem we Włoszech. To była moja druga wyprawa. Bardzo dobrze wspominam te dwa dni w Italii. Potem jednak musiałem wracać to... Z resztą nieważne. — odpowiedział i wziął kolejnego gryza bułki. Miał on bowiem swoje tajemnice, których nie mógł od tak zdradzać
— Ale na pewno nie próbowałeś hotdogów! — Stwierdził siadając między nim, a George'm. Kamień nie był na tyle wielki by pomieścić trzy osoby, no i padło na Dreama, że spadł z na ziemię. Nick wolał nie ryzykować utraty przyjaciela. W końcu nie wiadomo co ten... Te monstrum knuje.
— Ej! Ja siedziałem pierwszy na tym kamieniu. — zaśmiał się poprawiając na lekko wilgotnej trawie i bardziej owinął się kocem. — Hotdogi? To brzmi jak jakaś barbażyńska przekąska z miłego zwierzątka. A i nie próbowalem, ponieważ nie jadam mięsa. Każda planeta ma inną kulturę i inny klimat. Na naszej jedzenie mięsa jest niepotrzebne. Mamy tam wiecznie ciepło, a nasze rośliny zapewniają wszytsko co daje mięso.
Te słowa jakoś dziwnie dodały kilka punktów do ego Nicka. Dlaczego? Chyba nikt prócz niego samego tego nie wie. Po prostu... Nicka ciężko jest zrozumieć i zamiast próbować, chyba lepiej od razu się z tym pogodzić, tak jak to zrobił George.
CZYTASZ
𝐀𝐥𝐢𝐪𝐮𝐢𝐬 𝐈𝐠𝐧𝐨𝐭𝐮𝐦 ||DreamNotFound||
FanfictionJest wiele teorii o tym, że kosmici istnieją, mimo wszystko większość ludzi uważa to za nonsens. Jednak zastanówmy się, co by było jeśli rząd utaja przed nami współpracę z obcymi cywilizacjami i to, że niektórzy z ich przedstawicieli żyją wśród nas...