𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗩𝗜𝗜𝗜 - Gliniana doniczka

937 118 134
                                    

— Dream

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Dream... Nick... Już się zbieramy... — Oznajmił cicho się przy tym śmiejąc. Musiał przyznać, że widok jaki zastał w namiocie był... Jednocześnie zabawny, ale i uroczy. Mianowicie obaj wtulali się w siebie coś mamrocząc pod nosami. Widząc, że ci się nie budzą, lekko nimi potrząsnął — Śpiące królewny, już jest rano!

— Daj jeszcze pięć minut nooo! — wyburczał w końcu Nick nakrywając się jeszcze bardziej kocem, który to zabrali z domu najstarszego. Dream za to przejawił zupełne zero reakcji. Tak jakby był jakimś robotem, który ma swoje określone godziny działania. George jednak znał pewne sposoby. Może nie było najcieplej tego ranka, ale kto powiedział, że poranny prysznic to nie jest dobry pomysł? Napewno był dobry, gdyż obudził chłopaków niemalże od razu.

— W końcu — Zaśmiał się odkładając butelkę z podziurawionym korkiem. Jego śmiech stał się jeszcze głośniejszy gdy zobaczył ich miny, gdy ci skapnęli się, że spali tuląc się do siebie — Wstawajcie, za dwie godziny mamy pociąg.

— Czemu mnie nie budziles wcześniej? Ugh... Jak długo tak spałem? — zapytał czarnowłosy patrząc na przyjaciela. Zaraz potem jeszcze odsunął się bardziej od kosmity, który zaraz przeciągał się I ziewnał robiąc niesamowicie komiczna minę.

— Zapałem na coś? — zapytał piegowaty jakby dopiero wyrwał się z jakiegoś transu. Przetarł oczy i popatrzył na bruneta, który stał u wejścia namiotu. — Coś się stało?

— Musimy się już zbierać, więc... To jest ostatni moment. Chcesz z nami jechać? — Zapytał w 100% poważnie, ale mina blondyna mu nie pomogła w utrzymaniu tej twarzy. Ten bowiem z zamkniętymi oczami marszczył brwi, dodatkowo ruszając ustami na wszystkie strony.

Zaraz było słychać chichot najstarszego. Taki melodyczny,a przynajmiej zdaniem Dreama, któremu bardzo przypadł go gustu.  Nawet po tym jak przestał już ziewać to długo jeszcze w jego uszach rozbrzmiewała ta "melodia". Sam George szybko się uspokoił odchrząkując, czym też przypomniał, że czeka na odpowiedź.

— Tak, chcę. Nikogo tu nie znam, a nie sądzę by było najłatwiej zaczynać od początku. — odparł tak jakby wlansie trochę wykorzystywał George'a i jego przyjaciela. Nie to miał jednak na myśli. Za każdym razem kiedy lądował na ziemi miał farta, ale teraz jednak... Nie to, że nie miał farta, ale jakby miał zostać sam to byłoby trudniej.

— To się ogarniaj i pomożesz nam złożyć namiot. — Oznajmił cofając się i ruszył w stronę swojego teleskopu. Może da radę przenieść go do auta? Jeśli oczywiście się nie zgubić podczas tego.

— Czekaj Gogy! — zawołał ogarnięty już Nick. Ci w oddali zaczęło walkę z teleskopem, a raczej z tym by bezpiecznie przenieść go do  samochodu. W tym czasie Dream został w zupełności sam z misją złożenia namiotu. Trochę nie wiedział jak się za to zabrać, ale podejrzewał, że pierwsze co to musi wyciąganą, z jego środka rzeczy. To nie było trudne. Poskaldal je nawet w ładna kostkę. Potem jednak przyszedł trudniejszy etap. Musiał się rozeznać jak to coś jest zbudowane. Pierwszy raz widział namiot, więc nie wiedział jak to ma działać. Najpierw zaczął się rozglądać za jakimś przyciskiem czy czymś. W końcu nie widział innego rozwiązania dla rozstawienia namiotu. Szybko spostrzegł jednak, że nie działa to tak jak myślał.

𝐀𝐥𝐢𝐪𝐮𝐢𝐬 𝐈𝐠𝐧𝐨𝐭𝐮𝐦 ||DreamNotFound||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz