Rozdział nie wpływa na fabułę. Jest on w formie rozdziału fanonicznego.
***Poranek. Ptaki cicho ćwierkotały, a promienie słońca nieśmiało zaglądały przez okna do pokoi niewielkiego mieszkania w sercu Londynu. Dream śpiący nadal w swoim pokoju, który na marginesie wcześniej służył jako siłownia Nicka, nie czuł nic nadzwyczajnego. Obudził się dość późno, bo w nocy z zaciekawieniem poznawał nowe funkcje laptopa. Czegoś takiego nie było u nich. Znaczy było, ale nie w takiej wersji jak to co jest na Ziemii. By więc odespać pozwolił sobie na drzemkę aż do jedynastej.
Jak co rano ruszył do łazienki i zrobił to co robi naturalnie. Potem przebrał się i wyszedł z niej kierując się w stronę kuchni. Zazwyczaj rano Nick już dawno wychodził z domu zostawiając blondyna samego na jakiś czas póki ten nie wychodził by spotkać się z Georgem, który między dwunastą, a spierwsza miał przerwę. Teraz jednak było inaczej. Może dlatego, że jest weekend? Nic jednka nie tłumaczyło tego co w kuchni robili obaj jego przyjaciele, którzy byli tak zajęci, że chyba o nim zapomnieli.
— Co robicie? — zapytał blondyn, który to już od rana widział jak George i Nick kszątaja się w kuchni. Jedynie kiedy wychodzili to by pójść do toalety lub odebrać telefon. Zawsze mówili to samo zapraszając osoby lub składając im jakieś życzenia. Nie rozumiał czemu ci zachowują się inaczej niż zwykle. Do tego nie pozwalali zjeść nic z tego co tak prężnie szykowali. Tak jakby było to coś nietykalnego.
— Na ziemi jest coś takiego jak Wielkanoc, takie święto. Je się wtedy wspólne śniadani i spędza czas na szukaniu pisanek — Zaczął daltonista uśmiechając się i odstawił na bok pastę jajeczną — Jutro je obchodzimy, więc dziś cały dzień szykujemy na to jedzenie. Zazwyczaj jechaliśmy wtedy do swoich rodzin, ale w tym roku spędzimy Wielkanoc w trzech.
— A nie możemy tego zrobić dziś? Jedzenie się zmarnuje, a jest takie... Takie smakowite! — Dream zaślepiony lekkim głodem, bo dalej nie zdają śniadania, chciał już chwycić jedno z jajek, które przygotowywał Nick, ale ten go przepędził. Tyle smakowitości i on nie mógł spróbować ani jednej aż do następnego dnia! Cóż za brak sprawiedliwości! — Dobrze skoro nie mogę tego zjeść to... Opowiecie mi bardziej czym jest Wielkanoc? I czemu mamy szukać jakiś pisanek? Macie jakieś małe krasnale, które się przed wami chowają?
— Jeśli by się uprzeć to Gogy jest takim krasnoludkiem — Uśmiechnął się cwanie czekając na jakąś odpowiedź ze strony starszego. Ten jednak tylko przewrócił oczami i wrócił do przygotowywania czegoś — George stwierdzil, że on pochowa nam jakieś pisanki i będziemy szukali. Wielkanoc to zmartwychwstanie takiego typa w długich włosach — Oznajmił wzruszając ramionami za co dostał od George'a. Nick nie należał do wierzących, jednak że względu na rodzinę obchodził te wszystkie święta.
— To jest strasznie skomplikowane... — odpowiedział blondyn siadając na środku i tak niewielkiej kuchni czarnowłosego czym trochę utrudnił przemieszczanie się po niej. Był z lekka... Skołowany? Lubił przyswajać wiedzę, ale... To było dla niego trochę dużo. Patrząc, że w ogóle nie rozumiał tego święta, a znał jedynie jakieś strzępkowe informacje to w sumie nic dziwnego. Jakieś schowane krasnoludki, które nazywają pisankami, mnustwo jedzenia przygotowanego na następny dzień i gościu w długich włosach, który coś zrobił. W ogóle nie było to dla niego jasne.
CZYTASZ
𝐀𝐥𝐢𝐪𝐮𝐢𝐬 𝐈𝐠𝐧𝐨𝐭𝐮𝐦 ||DreamNotFound||
FanfictionJest wiele teorii o tym, że kosmici istnieją, mimo wszystko większość ludzi uważa to za nonsens. Jednak zastanówmy się, co by było jeśli rząd utaja przed nami współpracę z obcymi cywilizacjami i to, że niektórzy z ich przedstawicieli żyją wśród nas...