Zobaczyła Galadrielę. /Wiem - to jej babcia. Ale zwracanie się do niej per "babciu" nie pasuje do niej; do jej wyglądu, charakteru. Ale jest cudowną babcią i jedną z jej najlepszych przyjaciółek. [I jak na babcię przystoi rozpieszcza najmłodszą wnuczkę]. Myśli, że przypomina jej mamę, mimo iż nie jest do niej podobna z wyglądu, to ponoć ma podobny charakter./
Zapytała się niej w języku quenti:
- Powiesz im kim jesteś?
- Nie.
- Z jakiego powodu? - była pewna, że ona wiedziała, ale chciała żeby Luthien to sobie uświadomiłam.
- To moi przyjaciele.
- Jesteś księżniczką. Nie dość, że Imladris, to jeszcze Lothlorien. /Tak NImrodel jest księżniczką Lorien. Długo tam mieszkała i tak jakoś wyszło. A tak poza tym Galadriela uważała, iż się do tego nada lepiej niż Arwena. Że w razie konieczności będzie gotowa się poświęcić za poddanych./
- Jestem z nimi na równi.
- Dobra odpowiedź. Jesteś niezwykle mądra, piękna i do tego skromna.
- Dziękuję.
- Kocham cię nad życie.
- Ja też cię kocham.
- Jutro przybędą do nas Aragorn, Elrohir i Elladan.
- Pozdrów ich ode mnie.
- Na pewno nie chcesz się powołać na swoje pochodzenie? - miała złe przeczucia co do tego. Nie wiedziała o co chodziło, ale wolała nie ryzykować i nie pozostać w miarę anonimowa.
- Tak, na pewno.
- Żegnaj, skarbie.
- Żegnaj, do zobaczenia w krótce. - otworzyła oczy. Najpierw nic do niej nie docierało. Potem zerwała się i krzyknęła:
- Gdzie ja jestem?
- W Mrocznej Puszczy. - odpowiedział jej ktoś. Powiedz mi coś czego nie wiem - pomyślała.
- A kim ty jesteś? - zapytała, w każdej chwili gotowa na atak.
- Nazywam się Legolas. A ty, pani? - Legolas... Syn Thranduila... Byli najlepszymi przyjaciółmi do czasu aż... Endis zmarła. To on i jego matka nią wspierali, kiedy została sama. Kiedy mama zginęła... Zorientowała się, że była u niego na rękach.
- Jestem Nimrodel.
- Piękne imię. Wiąże się z nim piękna historia.
- Tak... Możesz mnie odstawić na ziemię? - zarumienił się.
- Och, tak oczywiście. - spuścił Luthien, ale był bardzo delikatny. - Nic ci nie jest? Dostałaś strzałą w brzuch. - roześmiała się.
- Och, nie. Czuję się bardzo dobrze. - odsłoniłaa na chwilę płaszcz - Zobacz. Mam tunikę, ale pod spodem mam kolczugę z mithrilu.
- Z mithrilu? To szlachetny metal.
- Tak. Praktyczny: lekki i mocny. Idziemy, czy nie?
- Och tak, oczywiście.
- Nie zwiążesz mi oczu?
- Pewnie nie zapamiętasz drogi.
- Tak myślisz?
- Masz kaptur. Nie odsłonisz go?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo, nie. - westchnął.
- Proszę?
- A co będę z tego miała?
CZYTASZ
tam i z powrotem oraz historia pierścienia w innej wersji
FantasyJak wskazuje tytuł jest to historia hobbita i władcy pierścieni opowiedziana w innej wersji. W mojej interpretacji pojawia się jeszcze jeden uczestnik kompani Thorina i w przyszłości drużyny pierścienia - elf. Elf z ciekawym pochodzeniem, ale o tym...