Lorien cz.2

186 9 0
                                    


- A więc ty i Luthien? - ich rozmowa zeszła na nieco łagodniejsze tematy.

- Ale... Skąd wiesz?

- Jesteś moim synem. Widzę jak na nią patrzysz.

- Ale... ja... to znaczy nie.

- Nie wykręcaj się. Jestem twoją mamą. Wiem o tobie bardzo dużo.

- Brakowało mi ciebie - przytulił ją.

- Mi ciebie też, skarbie - również go przytuliła.

***

Luthien na ich widok od razu się rozpromieniła. 

- Och! I jak? Wyjaśniliście sobie wszystko?

- Dziękuję ci, kochanie. Gdyby nie ty, nie byłoby mnie tutaj. - odezwała się Endis.

- A tam! - machnęła ręką, ale się zarumieniła. - To nic takiego. Zwykły przypadek.

- Nie bądź taka skromna. To wszystko dzięki tobie. Jakbyś mi nie pomogła nadal siedziałabym w lochach Gundabadu.

- Najważniejsze, że już jesteśmy razem. - uśmiechnęła się promiennie i przytuliła się do przyjaciółki, a potem do jej syna. Legolasowi aż dech zaparło. Jasne, nie pierwszy raz go przytulała. Ale za każdym razem towarzyszyło mu to samo uczucie. Jej zapach był taki... Jej. Po prostu Luthien. Taki świeży, słodki przyjemny. Jak... w sumie to musiał się nad tym zastanowić. Czuł... lawendę, las, jaśmin... I coś jeszcze? Tak - wanilia... Po prostu ona.

***

- Żegnajcie. - uśmiechnęła się.

- Kocham cię. Bardzo cię kocham, skarbie. Proszę uważaj na siebie.

- Och, przecież jestem uważna i rozsądna.

- Taaakk... powiedzmy.

- Też cię kocham, babciu. - pani Lothlorien spojrzała na nią wzrokiem, który mógłby zabić.

- Och, nie denerwuj się już tak. Kocham cię, dziadku. - On nie chciał jej już zabić wzrokiem, tylko się roześmiał z reakcji swojej żony.

tam i z powrotem oraz historia pierścienia w innej wersjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz