Rozdział 14

235 24 32
                                    

Eren

Nie wiem o co mu chodzi, chyba nie myślał, że mam małego? Usiadłem na krześle jakby nigdy nic, a Levi patrzył z każdej strony na nową sukienkę.

-No taka niezbyt chłopięca -burknął

-No trochę, ale za to jak ładnie będziesz wyglądać!

-Eren, czy ty masz jakiś fetysz na femboyów?

-Nieee no gdzie -odwróciłem głowę w drugą stronę

-Eren zboczeńcu, m-mogłeś powiedzieć...

-O.O

-o.o

-Co?

-Co?

-Co ty przed chwilą powiedziałeś?

-NIC, ZAMKNIJ SIĘ I ZNIKNIJ SPRZED MOICH OCZUUUUU

-Okej -rzuciłem

Wstałem więc i ruszyłem w stronę drzwi.

-NIE NO EREN WRACAJ

-Levi, to jest już nudne. Zadzwoń jak skończy ci się okres czy cokolwiek masz

-No nie zostawiaj mnie samego!! Ja chcę z kimś pogadać!!

-Masz pielęgniarki, poza tym za każdym razem jak u ciebie jestem to ty narzekasz. Uspokój się, zarzucasz mi Bóg wie co, a nawet nie jesteśmy parą. Srasz się o byle co, a ja próbuje robić wszystko aby było ci jak najlepiej.

-Bo ty nie rozumiesz... Ja... Nie chcę cię stracić. Boję się za każdym razem kiedy zamykam oczy, że to tylko sen, z którego zaraz się obudzę i ty znikniesz.

-Nie zniknę -położyłem mu rękę na policzku -Widzisz? jestem prawdziwy. Poza tym nie miałbym gdzie zniknąć.

-E-Eren... -popłakał się.

Serce zaczęło walić mi jak szalone. Myślałem, że zaraz wyskoczy. Levi był naprawdę głupi, że tak myślał. Nie znamy się długo jednak... Kocham go.

Nie mogłem patrzeć jak płacze, pocałowałem go. Czułem, że się rumienię, ale nie przestawałem. Levi też nie chciał tego kończyć.

-A CO PANOWIE ROBIĄ? JAK TO TAK CHŁOP Z CHŁOPEM?! -wrzeszczała na nas stara pielęgniara

-Proszę pani z całym szacunkiem ALE TO NIE JEST PANI INTERES, PANI ZASRANYM OBOWIĄZKIEM JEST PODCIERANIE DUPY STARYM DZIADOM -wkurzył się Levi

-Ah tak panie Ackerman?? Dobrze, niech więc sobie sam pan przyjdzie po leki i niech sobie sam pan pilnuje godzin przyjmowania!!!!!!

-DOBRA, A TERAZ WYPAD -warknął i wypchał babe za drzwi

-Levi, nie powinieneś tak się zwracać do pielęgniarki...-powiedziałem w końcu

-Zdenerwowała mnie raszpla.

-Musisz zaakceptować to, że nie każdy będzie nas akceptował. Taki świat, nic zrobić nie możemy.

-Ale, ale, ale Eren!!!

-Cicho już. Musimy się zastanowić czym się zajmiemy kiedy wyjdziesz ze szpitala. Musi mieć jakiś plan na biznes inaczej umrzemy z głodu.

-Przecież masz pieniądze póki co...

-Nie mówię o teraz, mówię o tym co będzie za 40 lat.

-N-Naprawdę? -zarumienił się

-Tak, chcę z tobą być Levi. Weźmy ślub za granicą i bądźmy na zawsze razem. -powiedziałem.

-To trochę za szybko... Może najpierw zamiast planować wesele powinniśmy myśleć co będziemy robić kiedy już wyjdę.

-Hmmmm, ruchanie

-C-Cooooo? Eren!!!!!!!!!

|Ereri| Opowieść o pewnym słodkim włamywaczu, który zmienił moje życie. |Ereri| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz